Życie
bez lata, jest książką wstrząsającą, ale także i taką,
przez którą nie jest prosto przejść. Odzwierciedla cierpienie
osób, które utraciły jakąś cząstkę siebie – członka
rodziny. Tak samo jak Jodi Picoult, Lynne Griffin porusza bardzo
ciężki temat. Ale dlaczego od razu porównuje się te dwie autorki?
Tak naprawdę dzieło, które właśnie przeczytałam, jest dołujące
dla tych, którzy mają aktualnie szczęśliwy okres w życiu.
Natomiast jest to idealny tytuł dla tych, którzy przechodzą
ciężkie chwile i potrzebują pocieszenia i motywacji, aby ruszyć z
miejsca. Może i znalazłyby się podobieństwa w stylu i tym, co
chcą przekazać te dwie autorki, ale dosłownie tych słów bym nie
interpretowała.
„Lynne
Griffin – jak Jodi Picoult – przemawia do kobiet wrażliwych i
inteligentnych”**
Strata
jest nieopisaną tragedią. Ciężko się o niej opowiada, tym ciężej
– przeżywa. Właśnie z tym problemem musi się zmierzyć
małżeństwo Gray'ów. Abigail Anna Gray miała cztery lata, kiedy
została potrącona przez samochód. Co gorsza – kierowca zbiegł z
miejsca zdarzenia. Rodzicom nie łatwo jest się pogodzić ze
śmiercią jedynej córki Zwłaszcza Tessa była zżyta z dziewczynką
i wydawała się bardziej przywiązana do dziewczynki, wydawała się
bardziej przeżywać cały wypadek. Natomiast Ethan ukrywał swoje
emocje, jakby w ten sposób mógł wszystko zrozumieć i przyjąć do
siebie.
Czytelnicy
śledzą także historię innej postaci. Jest to Celia, terapeutka
Tessy, która nie ma prostej sytuacji życiowej. Powtórnie wyszła
za mąż, a jej nastoletni syn, Ian, nie może porozumieć się z
Aldenem i bardzo broni swojego taty, Harry'ego. Kobieta natomiast
próbuje pogodzić wszystkich swoich trzech mężczyzn, jednak to nie
jest łatwe, a sama jest na skraju wytrzymałości. Na początku
irytowało mnie, że mamy w rzeczywistości dwie główne bohaterki
książki. Nie widziałam związku między nimi, jakby moja uwaga
była odrywana od głównej fabuły powieści. Historia dłuży się,
a rozkręca się i wciąga tak naprawdę po przekroczeniu magicznych
stu stron. Dopiero wtedy los kobiet zaczynał mnie interesować, a
przestawał drażnić i nudzić. Bo całe to rozpamiętywanie małej
Abby i tkwienie w udręce, męczyło potwornie.
„Roześmieliśmy
się – i ten dźwięk, którego tak długo nie było słychać w
tym domu miał niezwykłą siłę, strzaskał lód między nami.”
Nieraz
łza kręciła mi się w oku podczas czytania, ale dopiero wtedy,
kiedy zżyłam się z bohaterami, a ich problemy mnie przejęły.
Jedno jest pewne – stała się tragedia, a my, odbiorcy, przeżywamy
ją razem z Tessą i jej mężem. Poznajemy jej dramaty i słabości,
a także obserwujemy jej walkę o zachowanie normalności w swojej
nienormalnej rodzinie. Jak wiele łączy te dwie kobiety? Na początku
– nic, na końcu lektury dowiadujemy się, że zaskakująco wiele.
Lynne Griffin stworzyła przejmujące dzieło, które na pewno trafi
do wielu kobiecych [i nie tylko] serc. Przede wszystkim, nie czuje
się fikcji literackiej, wszystko o czym jest w książce mowa jest
czystą prawdą, daje wiele emocji, a także dużo do myślenia.
Autorka posługuje się delikatnym i sprawnym językiem, a dialogi
nie są przesadzone czy sztuczne. Bohaterowie są realistyczni, przez
co lektura jest jeszcze bardziej przyjemna w swoim bólu.
Sama
zwlekałam praktycznie trzy lata z przeczytaniem tej powieści, ale
nie żałuję, że tak długo czekała na mnie. Może teraz dopiero
trafiła na dobry moment, żebym odpowiednio ją odebrała. Mimo
moich początkowych negatywnych odczuć, całość zrobiła na mnie
niemałe wrażenie, przez co mogę z czystym sumieniem polecić Życie
bez lata
wszystkim, niezależnie od płci czy wieku.
*Informacja
o autorce z okładki książki Życie bez lata
**
Cytat z okładki książki Życie bez lata
KSIĄŻKA Z PÓŁKI
Ostatnio widziałam ją za kilka złotych w promocji. Będę musiała ją sobie kupić:))
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam. ;)
UsuńTytuł tej powieści brzmi straszni i jak go potraktować dosłownie, to...nie wyobrażam sobie życia bez lata...
OdpowiedzUsuńzainteresowałaś mnie tą książką, a nie znałam jej wcześniej; teraz poszukam:)
W sumie, po przeczytaniu książki stwierdzam, że ten tytuł trzeba brać dosłownie. ;)
UsuńZaintrygowała mnie ta książka. Lubię taką tematykę. Tej autorki jednak nic jeszcze nie czytałam, podobnie z Picoult. Zawsze jest jakaś książka ważniejsza... :-)
OdpowiedzUsuńAutorka z tego co wiem, jak na razie napisała tylko tę książkę. Oj znam to - zawsze jest ważniejsza książka. A mam tyle autorów do poznania i tytułów.;)
Usuńbrzmi interesująco, ale nie wiem czy w tej chwili mam ochotę na tak smutne książki.. na pewno zapamiętam tytuł i kiedyś przeczytam!
OdpowiedzUsuńFaktycznie, trzeba mieć nastrój na takie książki. Ale ogólnie rzecz biorąc - polecam.
UsuńCiekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuń;)
Usuńzastanowię się nad tą lekturą
OdpowiedzUsuńwydaje się być ciekawą książką, choć boję się, że mogłaby mnie nieco przytłoczyć
Lektura warta uwagi. ;)
UsuńSama okładka już jest niezwykle klimatyczna. Ogólny zarys fabuły również mnie zaciekawił i z tego co wynika autorka porusza dość trudny aczkolwiek ważny temat, dlatego myślę, że warto o nim czytać. Ja przynajmniej jestem zdecydowana poszukać tej książki w swojej bibliotece.
OdpowiedzUsuńOkładka i fabuła są bardzo interesujące, dlatego książka bardzo zachęca. A jak kto odbierze lekturę, to jest indywidualna sprawa. ;)
UsuńMam czteroletnią córeczkę. Nie byłabym w stanie przeczytać tej książki. Nie dałabym rady psychicznie.
OdpowiedzUsuńRozumiem. Jak gdziekolwiek słyszę czy czytam o śmierci dziecka, od razu mam przed oczami moją pięcioletnia siostrzenicę. Niby nie moje dziecko, ale praktycznie jak siostra. I wiem, że przez takie książki przechodzi się ciężko psychicznie...
UsuńPozdrawiam,
Klaudyna