Wszystkim chyba jest znane powiedzenie, że nie ocenia się książki po okładce. Ale... ile jest w tym prawdy? Dzisiejszy wpis, tak samo jak ten sprzed tygodnia, będzie całkowicie subiektywny. Umieszczę tutaj trochę mojego zdania, na temat mniej ważny.
Nieraz siebie nakryłam na tym, że właśnie poprzez okładkę mam większą ochotę na daną powieść, Czasem nie interesuje mnie opis, tytuł, gatunek, tylko właśnie obrazek. Z jednej strony lubię prostotę, z drugiej subtelność, a jeszcze z trzeciej wolę wyrazistość i przekaz. Jest wiele książek, które przemówiły do mnie dzięki grafikom, zdjęciom i tym czymś, chociaż nie wiem co to jest dokładnie.
To, co mnie odrzuca, to okładki filmowe. Nic tak nie niszczy lektury, jak bohaterowie z wersji kinowej danej powieści. Niby okładka nie ma znaczenia, tylko treść, ale jednak... Nie wiem jak Wy na to patrzycie, ale mam w takich wypadkach bardzo negatywne odczucia. Jedynie przy okazji książki Pamiętnik, mogę spokojnie patrzeć, ponieważ ukazuje ona jedną z moich ulubionych scen z filmu. Naprawdę. Ale jeżeli mam tylko możliwość zdobycia powieści bez naruszenia jej intymności i w dziewiczym stanie, wybieram właśnie tę.
Dzisiejszy wpis jest dość specyficzny. Przypomina bardziej takie sobie gadanie, niż rozwinięcie konkretnego tematu. Ale właśnie chyba o to chodziło, żebym napisała kilka słów na temat swoich preferencji czytelniczych, aby poznać także i te Wasze. ;)
"To, co mnie odrzuca, to okładki filmowe." - no to witaj w klubie ;) Chyba najbardziej zirytowały mnie okładki "Gry o tron" i "Starcia królów" w filmowej edycji, w sumie ilustracje są nawet całkiem fajne, ale ogromy napis "SERIAL JUŻ W HBO" jest po prostu tragiczny.
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Najgorsza jest wiadomość na okładce, że na podstawie tej książki powstał film/serial i jeszcze HBO czy coś innego. Irytujące. ;)
UsuńPamiętnik rzeczywiście ma śliczną okładkę ! Chociaż to nie jest moja ulubiona scena z filmu .. najlepsza jest jak ona do niego wraca i on tak na nią spogląda z balkonu opatulony w koc, a ona wzrusza ramionami przy samochodzie ! :)
OdpowiedzUsuńCo do okładek to masz 100 % rację .. ja też zawsze zwracam uwagę najpierw na nią .. z przyzwyczajenia chyba ..bo okładka ma nas zachęcić i jak obojętnie przejść obok delikatnej, innej okładki ?
Pozdrawiam
Jest wiele scen w tym filmie, które lubię, ale właśnie ta najwięcej emocji we mnie wzbudziła. ;)
UsuńTak, masz racje, okładki mają zachęcić. Ale czasami właśnie takie delikatne są lepsze niż rzucające się w oczy. ;)
Bardzo podoba mi się ten cykl.
OdpowiedzUsuń;)
UsuńJa często jak mam do wyboru okładkę książki, a były różne wydania, to skupiam na tym swoją uwagę. Najbardziej lubię takie stare wydania, kieruję się zasadom im starsze tym lepsze, chociaż wiem, że czasem to powoduje trudności w czytaniu (staroświecki język). Okładki filmowe? Zależy, czasem tak, czasem nie, zależy od filmu, obsady i czy mi się podobał. Forma jest ważna, bo czasem, to ona decyduje o tym, czy zwrócimy uwagę na daną pozycje. Tysiące książek, trudno przeczytać streszczenia każdej i w ten sposób wybrać. Czasem po prostu szata graficzna przykuje nasz wzrok i boom. Mamy książkę. Ważne też, według mnie są tytuły. Jeżeli są intrygujące, ciekawe, śmieszne, to zawsze jest to coś, co je wyróżnia. A chyba o to chodzi, żeby książka już z daleka do nas wołała "przeczytaj mnie!". Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńW starszych wydaniach książek odrzuca mnie język, dlatego wole nowsze - czasami maja właśnie lepsze okładki. A czasami nie...
UsuńA tytuły tez są ważne, masz rację. ;)Muszą współgrać z okładką.
również nie lubię, kiedy na okładkach książek występują aktorzy z filmów/seriali... tak jak to jest np z serią "Pamiętniki wampirów"... pierwsze tomy mam normalne a potem już jedynie z podobiznami osób grających w serialu, który ma nie wiele wspólnego na dobrą sprawę z książką
OdpowiedzUsuńPamiętniki u mnie stoja na półce - mam okładki serialowe, niestety. Jeszcze nie czytałam [od roku] ale wiele słyszałam. Moim zdaniem nie powinno być okładek serialowych własnie z tego powodu, że książka i serial łączą się jedynie tytułem i bohaterami, niekoniecznie fabułą. Ale szczerze powiedziawszy... oryginalne okładki nie podobają mi się za bardzo...
UsuńJa też często sugeruję się okładką, chociaż kilka razy byłam miło zaskoczona, kiedy zupełnie nijaka oprawa skrywała naprawdę świetną treść. Zgadzam się w 100% w stosunku do okładek filmowych - moim zdaniem, nie pozostawiają one czytelnikowi pola popisu dla wyobraźni, dlatego staram się ich unikać.
OdpowiedzUsuńMuszę jednak przyznać, że okładki mają dla mnie znaczenie zwłaszcza, jeśli kupuję książki z myślą o zatrzymaniu ich na dłużej - uwielbiam patrzeć na serie, czy to wydawnicze, czy zwyczajnie kolejne "odcinki" danej historii, czyli ciągi jednakowych tomów na półce. Taki mój mały bzik. ;)
Okładka nie mówi za wiele, przecież właśnie można sie pozytywnie albo negatywnie zaskoczyć. Okładka to tylko oprawa, mały dodatek, a najważniejsza jest treść. Lubię jak wszystkie okładki serii książkowej są takie same, bo wtedy lepiej się to prezentuje na półce, współgra ze sobą. ;)
UsuńCóż, szczerze, to zwracam uwagę na okładkę, ale to dopiero jak się zdecyduję na jakąś książkę. Podobają mi się najbardziej te, które mają zdjęcia ludzi, a na tych zdjęciach widać jakieś emocje. Chociaż czasem inne, takie jak przy "kato- tata"... są bardzo sugestywne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ; )
Też mi się takie podobają, jak są emocje, coś można wyczytać z niej. ;)
Usuń