Zawsze podziwiałam duże, bogate biblioteczki. Marzyłam również o swojej, która będzie miała wiele wartych zachodu dzieł w swoich zbiorach. Teraz jednak nieco się zmieniło. To nie tak, że przestałam zbierać książki, kupować, czy w ogóle lubić. Kilka ładnych lat od początku mojego książkoholizmu minęło i przyszedł czas na zmiany. Przede wszystkim, racjonalizm należy w życie wcielić. Ale jak?
Nadal uwielbiam książki. Ciągle marzę o posiadaniu bogatej w zbiory biblioteczki. Jedynie lata czytania pokazały mi, że nie warto kupować wszystkiego, co nawinie nam się pod rękę, wszystkiego co jest aktualnie w promocji, albo tego co jest super nowością, bestsellerem i na topie. Staram się czytać tylko to, na co mam ochotę i tylko takie książki mieć u siebie. Aktualne mam mało miejsca na trzymanie swoich lektur, także muszę się ograniczyć z tym co i ile tego mam. Głównie widzę u siebie kryminały, trochę fantastyki, odrobinę romansu oraz te bardziej społeczne lektury. Jest jeszcze wiele gatunków, które chciałabym dotknąć. Marzy mi się mnogość poradników i książek o prawdziwych ludziach i ich niezwykłych historiach.
Teraz nie mam miejsca, dlatego to, do czego nie wrócę, staram się sprzedać. Trzymam to w pudle, w jednym miejscu, tym samym, na regałach jest przestrzeń na odkładanie tych lektur, które na to zasługują, i które czekają na moją uwagę. Wiem, że na półkach jest wiele tytułów, po które, mimo wielu lat czekania, jeszcze nie sięgnęłam. Czasami jest mi żal z tego powodu, ale niestety, nie zawsze jest czas na czytanie i nie umiem w ciągu jednego dnia przeczytać jednej lektury. A bardzo bym chciała. Dlatego, staram się teraz nie kupować absolutnie niczego, dopóki, to co mam, nie zostanie odhaczone jako przeczytane. A może minąć parę ładnych miesięcy, aż to się stanie.
Staram się racjonalnie podchodzić do swojej biblioteczki, szanować miejsce jakie mam na książki. Szanować przede wszystkim swój czas, portfel czy gatunek po jaki sięgam. Mam nadzieję, że Wy również nie rzucacie się na wszystkie tytuły, jakie wpadną w Wasze ręce. Również wierzę, że nie kupujecie/zbieracie więcej, niż jesteście w stanie przeczytać...
Jakie jest Wasze podejście do biblioteczki?
Na początku "świadomego" kolekcjonowania książek wpadłam w totalny szał posiadania. ;) Kupowałam mnóstwo, wymieniałam się i... tym sposobem mam całą półkę nadal nieprzeczytanych książek. Miejsce na książki mam, ale stwierdziłam, że kupowanie dla samego faktu posiadania jest głupotą i stratą pieniędzy. Dlatego zrobiłam coś odwrotnego - zaczęłam sprzedawać książki, które średnio albo wcale mi się nie podobały, do których nie planowałam wracać. Odzyskałam tym sposobem sporo zmarnowanych pieniędzy.
OdpowiedzUsuńTeraz jestem zakochana w ebookach. To zdecydowanie oszczędza miejsce i pieniądze. Myślę, że w przyszłości będę czytać znacznie więcej ebooków niż tradycyjnych książek, bo tak mi wygodniej.
Mam wrażenie, że niektórzy bloggerzy są na tym etapie, to ja na początku, tylko bardziej... intensywnym? Patrząc na ogromne stosy ich nowych nabytków czasem mam ochotę złapać się za głowę. ;)
Myślę właśnie podobnie, każdy bloger, czy osoba prywatna, wpada w pewien szał zakupowy. Gdyby teraz ktoś mi dał fundusze i wpuścił do empiku i pozwolił na wydanie wszystkiego na książki, pewnie bym to zrobiła i wyszła z kilkoma powieściami, które od pewnego czasu są na mojej liście do przeczytania.
UsuńSama do e-booków się przekonać jeszcze nie umiem, wolę jednak jak książka jest na półce, ale pewnie kiedyś i tak zacznę się bawić w tę formę czytania nieco intensywniej.
Może inni blogerzy szybciej czytają? Ja nie chcę teraz mieć więcej książek niż jestem w stanie przeczytać... :)
Ostatnio zrobiłam wielkie sprzątanie i wiele książek poszło na wymianę. Były to tytuły, które nie przypadły mi do gustu i były słabe. W końcu po co mam je u siebie trzymać? Staram się zmienić swoją biblioteczkę na lepsze. Kupuję tylko to na co mam ochotę :)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Mniejsza biblioteczka złożona z dobrych tytułów jest lepsza, niż całe tony kiepskich książek. :)
UsuńI takie podejśćie właśnie bardzo mi się podoba. Sama przejrzałam jakiś czas temu swoją biblioteczkę i dość sporo tytułów trafiło do pudła, a tym samym do sprzedania. :)
UsuńWłaśnie! Nie liczy się ilość ale jakość. I to jest myśl, której warto sie trzymać zawsze, nie tylko w kwestii biblioteczki oczywiście.:)
UsuńNie mam za wiele miejsca na książki, więc kupuję tylko te, którymi jestem zainteresowana. Zawsze robię sobie listę w postaci wpisu z zapowiedziami na kolejny miesiąc. Te które wymieniam na blogu prędzej czy później są moje. Jeśli jakaś z powieści mnie zawiodła, albo wiem, że do niej nie powrócę, to sprzedaję ją i zdobywam pieniądze na następne tytuły.
OdpowiedzUsuńPodejście bardzo dobre i praktyczne. Podoba mi się jak najbardziej. Sama jakiś czas temu za sprzedane książki dołożyłam sobie do aparatu na zęby. Bo trzy tysiące nie tak łatwo uzbierać biednej studentce... ;)
UsuńJa kupuję książek dużo, ale tylko to na co mam ochotę i chcę przeczytać, wiem co lubię i coś spoza moich gatunków staram się unikać, a poza tym dużo czasu spędzam w bibliotece i wypożyczam sporo książek. Aktualnie też nie mam już prawie miejsca na półkach, ale mam bardzo małe półki, a w pokoju miejsca brak na jakiekolwiek.
OdpowiedzUsuńNajczęściej kupuję kryminały/thrillery i książki moich ulubionych autorów, których chciałabym mieć jak najwięcej ;)
Sama również się skupiam na kryminałach i thrillerach, które ubóstwiam. Co do biblioteki, to nie umiem i nie lubię czytać książek, które ktoś juz trzymał w rękach. Taki mały materializm książkowy, jednak jest to kwestia wygody. Bo nieraz książkę upaćkam zupą czy jakimś ciastkiem. ;) ale wiem o czym mówisz, zwłaszcza, że w bibliotece wiele perełek można znaleźć i nie zajmują cennego miejsca w naszych pokojach. ;)
UsuńDzięki Tobie, może też tak zrobie ze swoimi książkami, których nie mam zamiaru czytać - narazie są poza moim pokojem - na działce lub w piwnicy, ale nie wiem czy nie zaczne sprzedawać
OdpowiedzUsuńJeżeli książki są w dobrym stanie zawsze można je wystawic gdzieś. Po co zajmować miejsce czyms, czego się nie czyta? Nawet jeżeli miałyby leżeć na działce i się kurzyć.
UsuńWłaśnie też tak myślę...
UsuńJednak muszę sie wziąć w garść i pojechać na tą działkę i pozbierać, ale jak narazie mi się nie chce
Checi są, ale sie nie chce iść. Znam to doskonale. Ale trzymam kciuki za Ciebie! ;)
UsuńTeż zawsze marzyłam o wielkiej bibliotece, ale wielkiej i pełnej wyjątkowych książek, a nie wielkiej i pełnej książek tylko dlatego, że to książki ;) Dlatego zdecydowaną większość puszczam dalej w świat, a sobie zostawiam te najlepsze. I tak, jeśli się do tego doda czekające w kolejce, mam całą ścianę... Stale też korzystam z biblioteki i to da mnie najlepsze źródło, zwłaszcza nowości, bo te często po przeczytaniu kilku superpozytywnych recenzji "muszę mieć", a potem się okazuje, że nie było warto.
OdpowiedzUsuńO tak, nieraz to, co sie wydaje, że będzie świetna lekturą, okazuje się czymś całkiem zwyczajnym i nieporywającym. Dlatego warto zaglądać do biblioteki czy pożyczać od kogoś książki. :)
UsuńJa mam podobnie - staram się kupować tylko to, co naprawdę chcę mieć. Wielokrotnie zdarzało mi się sprzedawać książki, które mnie rozczarowały albo nie zachwyciły na tyle, żebym chciała je mieć. Od czasu do czasu przeglądam półki i organizuję sobie wyprzedaż na allegro albo wymieniam książki na eventach bookcrossingowych. Uważam, że to dobra metoda - moja biblioteczka jest dzięki temu bardziej spójna, uporządkowana, a ja odzyskuję fundusze, które mogę przeznaczyć na nowe zakupy. :)
OdpowiedzUsuńŚwiadome kolekcjonowanie jest po prostu przyjemniejsze i bardziej wartościowe. To co mnie nie zachwyciło, może zachwycić kogos innego, także warto posyłać książki w świat... :)
UsuńJa również marzę o wypełnionej książkami bibliotece. Byłoby to miejsce ucieczki od rzeczywistości. Jednak na tą chwilę praktycznie nie kupuję żadnych książek, bo miejsce na moich półkach dawno się skończyło. ;)
OdpowiedzUsuńBrak miejsca to powazny problem. Sama wierzę, że za kilka lat znajdę więcej miejsca na książki i będę mogła zacząć kupowac to, co chcę.
UsuńJa jestem w trakcie przeglądania swojej biblioteczki, gdyż miejsca coraz mniej, a książek i tak będzie przybywać. Sądzę, iż wcześniej czy później również wystawię książki na sprzedaż lub wymianę.
OdpowiedzUsuńWarto robić takie przeglądy książkowe, zwłaszcza jak miejsca na półkach nie starcza. A to, do czego my nie wrócimy, może przeczytac ktoś inny.
UsuńMam trochę pozycji na półce, których jeszcze nie przeczytałam, ale nie jest to jakaś ogromna ilość. Ostatnio sprzedaję lub oddaję książki, które mi nie przypadły do gustu, dzięki czemu robię miejsce na te wyjątkowe. Również i mi marzy się taka wielka, ale świadoma biblioteczka.
OdpowiedzUsuńU mnie też nie jest to ogromna ilość książek, ktorych nie przeczytałam, ale więcej niż bym chciała. :)
UsuńTeż kiedyś miałam marzenie, że z czasem będę miała bogatą i imponującą biblioteczkę. Jednak moje priorytety też się zmieniły. Wszystkiemu zawinił brak miejsca. Dlatego przerzuciłam się na elektroniczną wersję książek (tych mogę mieć tysiące a miejsca zawsze dosyć), a na półkach zostawiłam tylko ulubione perełki, które w jakiś sposób wpłynęły na moje życie.
OdpowiedzUsuńHm, brak miejsca to faktycznie problem da miłośników książek, a zwłaszcza tych papierowych. Ja jak na razie nie umiem się przekonac do ebooków, ale jak będzie trzeba, to pewnie to zrobię. Chociaż wolałabym mieć fizyczną biblioteczkę.
Usuńja kiedyś oddawałam do biblioteki przeczytane książki, a teraz brakuje mi czasu na czytanie
OdpowiedzUsuńNigdy nine oddawałam książek do biblioteki. :) Ale może popytam, czy można oddać i u mnie.
UsuńMimo że zawsze miałam jakieś drobne na książki odłożone, to odkąd pamiętam, nad kupnem książki zastanawiałam się dłużej niż nad kupnem czegokolwiek innego. Czaiłam się tygodniami, oglądałam, macałam, rozważałam, starałam się dociec, czego tak naprawdę teraz potrzebuję, co tkwi na dnie mojej podświadomości. Jak zerkam na moją biblioteczkę, to nie jest ona dziełem przypadku czy spontanicznych zakupów. Jeśli jest na niej coś, co mnie nie przekonało, to albo jest to nietrafiony prezent, albo coś, co na pewno ma dużą wartość, ale jeszcze nie dorosłam do tego, by ją w pełni pojąć (jak chociażby "Nigdziebądź" Neil'a Gaiman'a - to na pewno dobra książka, wiem to, chociaż trzy razy nie udało mi się przez nią przedrzeć; czeka tylko na swój moment).
OdpowiedzUsuńNie marzy mi się duża biblioteczka. Marzy mi się biblioteczka wypełniona historiami, które ze mną żyją.
A, no i lista książek, których bym nie kupiła nawet ze zniżką 90%, też jest dość spora ;). W przedbiegach odpadają okładki z wyretuszowanymi zdjęciami pań mających udawać niedostępne, drapieżne i tajemnicze. Hm, to swoją drogą dobry pomysł na cały osobny post.
Pozdrawiam
Już kiedys na temat okładek sama pisałam na blogu. Ale nie wspominałam o wyretuszowanych paniach. U mnie na liście do nie kupienia przede wszystkim są książki w mniejszym formacie, tzw. kieszonkowe. No nie moge na takie patrzeć! :)
UsuńA co do czajenia się na książkę, to ja tak samo nieraz mam. Długo myślę nad zakupem, czy to na pewno jest ten tytuł, ktory chcę teraz mieć, a może zakupię jednak tamten, tak samo dla mnie ważny. Sama staram się mieć biblioteczkę świadomą, ale jeszcze jej nieco brakuje do ideału. Wiele wpadek się u mnie zdarzyło, zwłaszcza zakupionych na dużych promocjach.
Trudno się nie zgodzić z Twoim podejściem...
OdpowiedzUsuńSama ostatnio mam nowe półki, a co za tym idzie, dwa dni spędziłam na układaniu i selekcjonowaniu książek, które chcę mieć, które może dobre nie są, ale bardzo je lubię, które nie wiadomo w ogóle po co kupiłam... Teraz czytam powoli, dwie książki z półki, jedna z biblioteki. Aż do Targów Książki, by tam rzucić się w przemyślany wir kupowania, jeśli coś będzie tam na mnie czekało. ;-)
Jednak chyba takie kupowanie bezsensowne czasem każdemu się zdarza. Chyba każdy musi ten okres przejść, by zrozumieć, co najbardziej lubi ;-)
Oczywiście, zgadzam się z Tobą jeśli chodzi o bezsensowne zakupy. Pewnie za jakiś czas sama popełnię jakiś zakupowy błąd i będzie to całkiem normalne i naturalne.
UsuńA co do układania książek, to trzeba sobie system znaleźć. Czy układać wielkościami, autorami, a może gatunkami. skomplikowana sprawa... ;)
Ja także ie kupuję tego, co wpadnie mi w ręce. Jeżeli książka na którą poluję jest w promocji, a ja mam akurat pieniążki, to ją kupuję. Jeżeli ciekawa książka jest do zdobycia za marne grosze, to też w miarę możliwości kupuję. Nie biorę wszystkiego co popadnie, bo mnie na to zwyczajnie nie stać, a poza tym jaki jest sens kupowania książek, które nie zostaną przeczytane, bo zwyczajnie nas nie interesują?
OdpowiedzUsuńDokładnie, nie ma sensu kupowania wszystkiego, tylko trzeba selekcjonować swoje zakupy i wybierać to, co faktycznie przeczytamy i jest w lubianym przez nas gatunku. ;)
UsuńMoże jakbym się uparła, to uporałabym się z moimi książkami w ciągu roku, ale tak się zapewne nie stanie. Jestem wielką miłośniczką bibliotek i nigdy nie mogę się powstrzymać, więc te moje muszą czekać dłużej. Co do zakupów, to zawsze kupuję w promocji, zazwyczaj są to książki, które są no mojej liście, choć nie zawsze. Jestem trochę uzależniona od kupowania i kupuje więcej niż jestem w stanie przeczytać. Czasem nawet robię to ze świadomością, że konkretnej książki nie przeczytam w ciągu tego roku. Jednak jakoś mi to nie przeszkadza. Zazwyczaj wydaje na książkę od 5 do 15 zł, więc nawet jak zakup nie był trafiony, to nic nie tracę, bo puszczam ją dalej w świat. Moja biblioteczka nie jest jakaś ogromna, ale przez to, że ciągle staram się utrzymać ją na jakościowo dobrym dla mnie poziomie, to jestem z niej zadowolona.
OdpowiedzUsuńOjoj, uzaleznienie od kupowania brzydko brzmi, nawet jeżeli są to książki. ;) Ale cieszy mnie jednak to, że starasz się utrzymać swoją biblioteczkę na wysokim poziomie. To sie chwali ;)
UsuńPrawdę mówiąc u mnie chyba nigdy nie było szału posiadania, mimo to liczba posiadanych książek przerosła moje możliwości... Moja biblioteczka liczy sobie 4 regały, przypominające te całkiem proste i Ikei, każdy z nich posiada 4 półki. Założyłam że to ma mi wystarczyć. Nadwyżki bądź to wykorzystuję w konkursach bądź oddaję siostrze, gdy przyjeżdżam z wizytą do Polski. Ona z kolei ma pozwolenie na to, by robić z nimi co chce - zachować, sprzedawać, oddać do biblioteki.... Póki co chomikuje ;-) Jakie książki zatrzymuję? Te do których faktycznie mogę wrócić - choćby Zafona, Saramago, Dallas 63 Kinga, trylogię Larssona itd. Zatrzymuję książki podróżnicze bo bardzo je lubię i nigdy nie tracą na wartości. Zatrzymuję książki z autografami bo mam do nich bardziej osobisty stosunek. Reszta teoretycznie mnie opuszcza. W praktyce nie wyrabiam z ich czytaniem, dlatego część blokuje miejsce na półkach, część jeszcze nie opuściła kartonu z ostatniej wizyty w Polsce... Co prawda z przyjemnością oglądam wielkie biblioteczki jednak sama dokładnie wiem, których książek na pewno ponownie nie przeczytam, więc czemu ich nie wypuścić ;-)
OdpowiedzUsuńWarto zatrzymywac to, do czego na pewno sie wróci. Nie wyobrażam sobie własnie puścić w świat książki z autografem, bo co jak co, ale maja ogromną wartość, zwłaszcza sentymentalną. ;) Dobrze jest mieć świadomośc tego, co się posiada w biblioteczce. ;)
Usuń