USA | BIOGRAFICZNY/DRAMAT | 2013/2014
Kiedy
widziałam w kinie zwiastun Witaj w klubie
bardzo chciałam obejrzeć ten film. Po prawie dwóch miesiącach od
tego czasu, udało mi się to zrobić i nie żałuję. Jest to
produkcja, na której w żadnym razie się nie zawiodłam i
zobaczyłam wspaniały obraz, poruszającą historię i świetną grę
aktorską.
O
czym jest powyższa produkcja? O walce o własne życie, o niełatwej
drodze do szczęścia, a przede wszystkim zdrowia. Kiedy słyszysz,
że zostało ci trzydzieści dni życia, załamujesz się. Jednak
główny bohater, Ron
Woodroof
wszystkim zrobił na przekór, nie poddał się, nie pozwolił
wsadzić siebie przedwcześnie do grobu. Lata 80. i 90. XX wieku są
dość specyficzne, bardzo dużo ludzi w tym czasie zaczyna chorować
na AIDS. Właśnie mężczyzna, o którym jest ta historia, zaraził
się wirusem HIV. Poniekąd został sam, bowiem znajomi podejrzewają
go o homoseksualizm, chociaż jest zatwardziałym heteroseksualistą.
Boją się go dotknąć, jakby mieli od niego przejąć wirus przez
uściśnięcie . Sama nienawidzę takiego podejścia, że tylko
homoseksualiści chorują na AIDS, jednak wierzę, że wówczas takie
poglądy miała większość społeczeństwa.
I
mamy dużą metamorfozę głównego bohatera, który poprzez walkę o
swoje życie, zaczyna pomagać w sprytny sposób innym, odnajdując
odpowiednie witaminy, aby spowolnić postępowanie choroby. I mamy
tutaj ciężki temat lekarzy i ich sprzeciwiania się Woodroof'owi,
który rzekomo sam sobie szkodzi. Jednak święcie wierzą w swoje
sposoby leczenia, a mężczyzna buntuje ich pacjentów oferując im
swoją pomoc.
Witaj w klubie jest naprawdę dobrą produkcją, a Matthew McConaughey zdecydowanie zasłużył sobie na Oskara, nie tylko ze względu na tak liczny spadek wagi. Wypadł bardzo przekonująco w roli kowboja z HIV, wykreował naprawdę realistyczną osobę. Nie mniej zachwycałam się postacią Ray, czyli transwestyty, w którego wcielił się uwielbiany przez dziewczęta młodsze i te nieco starsze, Jared Leto. Jako kobieta również jest bardzo atrakcyjny i może przyciągać wzrok mężczyzn. Nie można zapomnieć o dr Eve Saks (Jennifer Garner) i jej wewnętrznych konfliktach związanych z zawodem lekarza. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła ta postać i myślę, że Garner oddała jej dobre cechy.
Całość?
Całość bardzo, bardzo dobra. Mnie film poruszył, zwłaszcza, że
opowiada prawdziwą historię, o rzeczywistych ludziach. To nie jest
kolejna produkcja wyssana z palca, tylko realny dramat człowieka z
krwi i kości. Jak najbardziej polecam wszystkim tym, którzy lubią
właśnie dramaty i filmy biograficzne. Warto obejrzeć!
Bez kitu!
OdpowiedzUsuńMuszę to obejrzeć!
Myślę, że nawet koniecznie! ;)
Usuńciekawy opis :)
OdpowiedzUsuńFilm również zaintrygował mnie, odkąd tylko ujrzałam zwiastun. Muszę obejrzeć. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ten film przypadnie Ci do gustu ;)
UsuńFilm już oglądałam, intrygował mnie od dawna, a do obejrzenia nie zachęcił mnie nie tyle co zwiastun, a opis filmu, który poczytałam sobie na filmweb.pl, do samego obejrzenia przyciągnął mnie Jared Leto, który grał tutaj Ray, po prostu byłam ciekawa, jak to sobie poradził w roli "kobiety".
OdpowiedzUsuńJared jak zawsze świetnie sobie poradził i właśnie, jako kobieta wygląda bardzo atrakcyjnie. ;)
UsuńKoniecznie muszę obejrzeć :) Miałam ten film w planach, a po przeczytaniu Twojego tekstu, mam na niego jeszcze większą ochotę. Będę zaglądać tu częściej :)
OdpowiedzUsuńFilm jest naprawdę dobry, także serdecznie polecam ;)
UsuńJared jak zawsze świetnie sobie poradził i właśnie, jako kobieta wygląda bardzo atrakcyjnie. ;)
OdpowiedzUsuń