FINLANDIA/SZWECJA | DRAMAT | 1990
Czasami przez przypadek trafisz sobie na perełkę jakich mało.
Szukasz czegoś dla zabicia czasu i... zaczyna się film Dziewczyna
z fabryki zapałek.
Zatrzymujesz się i oglądasz. Wciągasz w to siostrę i nie
potraficie się oderwać od ekranu. Są takie produkcje, które
wciągają, nie wiadomo dlaczego w zasadzie. Ten finlandzki film jest
niemal niemy, jednak obraz wiele przekazuje.
Czas
trwania produkcji, to zaledwie nieco ponad godzina, także forma jest
króciutka, jednak bardzo wciągająca. Iris, główna bohaterka,
pracuje w fabryce zapałek. Mieszka razem z rodzicami i praktycznie
ich utrzymuje. Brakuje jej prawdziwego życia. Chodzi do różnych
dyskotek, jednak zazwyczaj siedzi sama, bo żaden mężczyzna nie
chce jej poprosić do tańca. Pewnego dnia postanawia zakupić sobie
sukienkę. Dość drogą sukienkę, przez co zostaje przez ojca
spoliczkowana i nazwana dziwką. Kobieta mimo wszystko nie oddała
swojego zakupu i wybrała się na tańce w nowej kreacji. Od razu
zwrócił na nią uwagę pewien wysoki mężczyzna. Iris chciałaby
się zacząć z nim spotykać, prawdopodobnie się zakochała. A może
tylko tak myślała, bo nie wiedziała jakie to uczucie? Jednak Aarne
nie chce już jej więcej widzieć.
Dziewczyna z fabryki zapałek
jest bardzo zaskakującym filmem. Po pierwsze, tak jak wspomniałam,
nie ma w nim wiele dialogów, wszystko jest wymownym milczeniem. Po
drugie, bardzo mało rzeczy da się w nim przewidzieć. Być może
właśnie dlatego chętnie siedziałam przed telewizorem i
wpatrywałam się w ekran. Nie umiałam stwierdzić co się stanie za
moment w tej produkcji. Po trzecie, Iris jest bardzo niepozorna. Z
jednej strony cicha myszka, która nie odzywa się w ogóle, a z
drugiej, ma w sobie wielką siłę i determinację. Losy bohaterów
były dość skomplikowane, a widz również musiał się trochę sam
domyślać przez formę przekazu.
Nie
umiem tutaj opisać bohaterów, a tym bardziej aktorów. Dla mnie
jest to specyficzne, lecz bardzo dobre kino. Uważam, że wszystko
zostało odpowiednio zagrane i obejrzałabym z chęcią jeszcze raz
Dziewczynę z fabryki zapałek.
Nieraz można się bardzo zdziwić przy niektórych filmach, mogą
one zaskoczyć swoja głębią i historią. Nie trzeba tylko szukać
wśród nowości czegoś wartego uwagi. Czasem wystarczy cofnąć się
o kilkadziesiąt lat i znaleźć perłę. Ja ją właśnie
odnalazłam.
Nie słyszałam o tym filmie.. Dramaty czasami zdarza mi się obejrzeć, ale ten mnie chyba nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńSkandynawskie produkcje mają w sobie jakiś niezwykły klimat, prawda? Bardzo lubię to kino.
OdpowiedzUsuńLubię filmy, w których coś się dzieje, ale czasami potrafi zauroczyć mnie produkcja w zasadzie pozbawiona akcji, a jednocześnie dająca do myślenia, skłaniająca do refleksji, wpływająca na emocje... Pierwszy raz słyszę o tym filmie, ale widzę, że muszę go zobaczyć.
OdpowiedzUsuń