Lipiec w moim przypadku jest miesiącem nawiązywania nowych
współprac. Bardzo się cieszę za każdym razem, kiedy jakieś
wydawnictwo czy księgarnia chce ze mną nawiązać kontakt,
zwłaszcza, jeżeli jest on na ciekawych, całkiem zwyczajnych
warunkach. I o tym dzisiaj trochę napiszę, o WSPÓŁPRACY.
Nie czuję się ekspertem, bo jestem tutaj i recenzuję od zaledwie
16 miesięcy, dopiero nauczyłam się chodzić. Ale postanowiłam
nieco o tym opowiedzieć, o swoich wnioskach i spostrzeżeniach.
Mam swoją zakładkę WSPÓŁPRACA, w której możecie
zobaczyć od kogo aktualnie otrzymuję książki, które górują w
moich stosikach i tekstach na blogu. Rzadko kiedy decyduję się
jednak na takie pozycje, na które w normalnych warunkach
bym sobie nie pozwoliła. Czytam gatunki jakie lubię i do niczego
się nie zmuszam. Może czasami, aby siebie wypróbować [Ja,Klaudiusz, Klaudiusz i Messalina, Ostatnie Królestwo, Zwiastun burzy, Dzieci demonów, Władca wilków]. Bo w innym wypadku stracę
chęci na cokolwiek.
Współprace wykruszają się i
kończą. Niestety. Niektóre kontakty z niewiadomych dla mnie
przyczyn utraciłam. Jednych żałuję bardziej od drugich. Jak
zakładałam bloga, nie myślałam o żadnej współpracy o niczym
konkretnym tak naprawdę. Zależało mi na pisaniu swoich opinii i
dzieleniu się nimi z Wami. Banał. Ale właśnie w nim tkwi cała
prawda. To był impuls. Wygrałam książkę na nakanapie.pl pierwszego kwietnia 2011, a już drugiego kwietnia 2011 założyłam
bloga. Dostałam możliwość zrecenzowania wierszy Danuty Hasiak:
Moja mała wolność od
nakanapie.pl i wtedy pomyślałam o jakiejkolwiek współpracy, że
można by było czegoś takiego spróbować. Reasumując: gdyby nie
nakanapie.pl nie byłoby mnie tutaj, teraz, nigdy.

Czasami
muszę sama siebie uspokajać. Niektórym zazdroszczę, a
jednocześnie gratuluję, dobrego kontaktu z danym wydawnictwem, czy
portalem. Bo też bym tak chciała. Mówię sobie wtedy: A
gdzie jest Twój czas Klaudyna, po co Ci to? Masz tyle książek,
spokojnie, nie napalaj się. A
chyba każdy ma takie stany, że wszystko by chciał, ale dlaczego,
czy zasłużył sobie na to?
Czas.
Zdecydowanie go brakuje. Zwłaszcza osobom, które czytają wolno
[JA]. Chciałabym wiele, a wychodzi poniżej normy. Może ja do
normalnych nie należę? Liczą się jednak chęci i jakość, a nie
ilość wykonanej pracy. A mam nadzieję, że moje teksty trafiają
do odbiorców, że da się je czytać. I ten argument u mnie góruje,
żeby się nie napalać i nie rzucać na coś jak zwierze na swoją
zdobycz, bo po co, bo zasłużyłam? [Celowe powtórzenie, jeżeli
ktoś zauważył;)]

a)
Musisz lekturę przeczytać „od A do Z” - koniecznie
b)
Musisz zastanowić się nad nią, przemyśleć treść i napisać o
niej coś. A to coś musi się jakoś prezentować, bo to nie jest
twórczość do
szuflady tylko
dla szerszego grona odbiorców
c)
A co jeśli książka Ci się nie spodoba już na początku? Nie
przeczytasz, rzucisz w kąt i zapomnisz? A tu przecież masz
zobowiązanie i terminy. Naucz się konsekwencji.
Ostatnio
była gorąca dyskusja, wręcz paląca klawiatury, na temat blogerki
X i jej bloga Y, gdzie w recenzjach ludzie znajdowali swoje zdania,
akapity i opinie [w tym i ja]. I pani się tłumaczyła z tego,
przepraszała, że już nie będzie. A książki do sprzedania
wędrowały od razu. A niby studentka, filologii polskiej. I po co to
komu, jak nie jest powołany do pisania swoich opinii?
Nie
uważam siebie za eksperta, bo w blogosferze jestem od niedawna tak
naprawdę. Mam wiele
współprac i z każdej się cieszę. W normalnych warunkach bym ich
nie miała, nie przeczytałabym, nie poznałabym. Dzięki współpracy
zyskałam dużo – i nie chodzi tu tylko o rzeczy materialne.
Odbyłam swoje kulturowe podróże po świecie, po zakątkach
ludzkich umysłów i fantazji. Cieszę się, że zostałam
dostrzeżona i dano mi gwarancję zaufania.
Bardzo ciekawa notka, zdziwiłaś mnie tym miesiącem, to faktycznie bardzo krótko :)
OdpowiedzUsuńOj krótko. I jak teraz na to patrze, to jest mi wstyd ;)
UsuńJestem w podobnej sytuacji jeśli idzie o wspłóprace więc doskonale Cię rozumiem.
OdpowiedzUsuńO cieszę się. ;)
UsuńTzn piszę dłużej niż miesiąc ale dopiero w maju nawiązałam pierwszą wspłóprace
OdpowiedzUsuńCiekawe z kim ? ;)
UsuńZe współpracą jak ze wszystkim - trzeba znać umiar, ale nade wszystko szanować siebie i swój czas.
OdpowiedzUsuńWielu blogerów żeruje na wydawcach, ale nie oszukujmy się - wielu wydawców żeruje na blogerach. Terminy często frustrują, stosy książek niejednokrotnie męczą oko. Nie dlatego, że nie lubimy albo już nie chcemy czytać - po prostu często wśród książek do recenzji znajduje się za dużo + coś, co kompletnie nie powinno się tam znaleźć. A jak piszesz, książki te należy czytać od A do Z, bez względu na wszystko.
To momentami bardziej harówka niż przyjemność, a mimo wszystko - chce się w tym trwać. Dla mnie to spełnienie, możliwości rozwoju i jakaś forma samodoskonalenia i samookreślenia się. Tak naprawdę blogowanie stało się takim elementem mojego życia, bez którego dziś nie umiałabym już być szczęśliwa.
Cieszę się, że dzięki współpracom poznałam tylu rewelacyjnych ludzi oraz weszłam w środowisko wydawnicze, którego do tej pory kompletnie nie znałam.
Czasami nie chcę tego nazywać pracą, czy czymś męczącym. Lubię czytać, a raczej poznawać nowe historie i sprawia mi to przyjemność. Dzięki współpracom zyskałam wiele doświadczenia, co sobie cenię.
UsuńPrzeczytałam z dużym zainteresowaniem. Również się zdziwiłam, gdy napisałaś o tym miesiącu. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać czy nie spróbować współpracy. Napisałam nawet w jedno miejsce, ale dostałam odpowiedź że współpracę podejmują z osobami prowadzącymi blog ponad rok. Trochę mnie to zniechęciło, ale teraz dochodzę do wniosku że to dobrze.
OdpowiedzUsuńWspółpraca nie jest złym pomysłem. Ale po pierwsze tak jak mówisz dużo czasu trzeba poświęcić tym pozycjom. A z drugiej strony jak patrzę jako osoba z zewnątrz denerwuje mnie czasem że w pewnym momencie pojawia się wysyp recenzji danego tytułu.
Być może w przyszłości pomyślę nad nawiązaniem współpracy ale myślę że jedno źródło będzie wystarczające :)
Oj nad współpraca trzeba się zastanowić [i mówię to ja ;)]. Widzę, że jesteś rozsądną osobą, więc nie zrobisz czegoś, co nie będzie w Twoim stylu. A wysyp recenzji jednej książki musi być denerwujące! ;)
Usuńw sumie sama to widzę, więc wiem, że trochę irytujące to jest. Ale z drugiej strony, jak ktoś napisze o jednej interesującej książce, to inni recenzenci też chcą po nią sięgnąć, prawda? I później tak to wygląda.
bardzo interesujący post
OdpowiedzUsuńwiele podsumowujący i pełen prawd
sama wiem po sobie, że nawet czytanie dla przyjemności wymaga poświęcenia książkom cennego czasu, którego na wszystko inne brakuje
jednak kocham to, co robię i mam nadzieję, że będzie mi dane czytać dalej tak, jak to w obecnej formie wygląda
pozdrawiam serdecznie
Ja także lubię to co robie i sprawia mi to satysfakcję. ;) Ale faktycznie książki wymagają wiele czasu, bo to nie jest tylko kwestia przeczytania, ale także i napisania o tym. ;)
UsuńCieszę się, że podoba Ci się ten tekst ;)
Pozdrawiam.
Sprawa rzeczywiście ważna. Ja zaczęłam dopiero współpracę i tylko na razie trzy książki, ale nie chcę się zmuszać do tego, czego nie lubię. Recenzuję książki, które chcę i czytam z przyjemnością. A co do sprawy kopiowania recenzji to przegięcie, ja bym nie odpuściła, bo istnieją prawa autorskie, które się powinno uszanować, a jak nie, to sprawa do sądu. Ja np. nigdy nie cytuję z książki, jeżeli jest wyraźnie napisane, że autor sobie tego nie życzy i tylko po konsultacji z nim można to zrobić. Myślę, że szacunek do drugiej osoby to najważniejsza rzecz. Nie rozumiem ludzi, którzy tego nie zachowują. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńNie warto się do niczego zmuszać.;) Bo po co?
Usuńa ja cytuję z książki, może to i źle, ale jak tylko wpadnie mi coś w oko podczas lektury, lubię cytat umieścić w recenzji.
Pozdrawiam.
Kochana, bardzo mądra z Ciebie osóbka. Czytam i nie mogę wyjść z podziwu. Świetnie, że jesteś w blogosferze i ciągle piszesz. Bardzo lubię Twojego bloga i uważam, że dobrze się stało, że współprace nawiązałaś już bardzo wcześnie. Wiele blogerek bierze z Ciebie przykład :) Na forach wrze na temat wczesnych współprac, ale niech sobie wrze, wydawnictwa przecież wiedzą, co robią :) Zaskoczyłaś mnie tym, że ludzie w jakichś innych recenzjach znajdowali swoje akapity. Nic o tym nie wiedziałam. No cóż, trzeba liczyć siły na zamiary i umiejętnie rozplanować sobie terminy zobowiązań wobec wydawnictw, prawda? :) Pozdrawiam Cię ciepło i czekam na kolejne recenzje.
OdpowiedzUsuńMiło mi, że do mnie zaglądasz. ;) Także lubię Twojego bloga, bo wręcz kipi od niego pozytywną energią, naprawdę.;)
UsuńWspółpraca to wbrew pozorom, wcale nie jest prosta sprawa, bo trzeba nad tekstem pomyśleć i trzeba sobie czas znaleźć na to wszystko. A sprawa z tym kopiowaniem była na nakanapie głośna, ale już teraz jest spokój.
Pozdrawiam serdecznie ;)
bardzo ciekawa notka. Widzisz ja myslę, że każdy z nas w pewnym momencie jest zachwycony możliwością współpracy. Nawiązuje z kim się da a potem przychodzi otrzeźwienie. Bo albo książki nie są w naszym guście, albo mamy na nie za mało czasu. Tylko do takich wniosków trzeba dojść samemu- bo najważniejsze to miec przyjemność z czytania:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń