Przejdź do głównej zawartości

Czarownice z Salem Falls - Jodi Picoult


O samej Jodi Picoult nie będę dużo pisała. Jest jedną z moich ulubionych autorek, którą odkryłam naprawdę przypadkiem, było to wręcz zakochanie od pierwszego przeczytania. Rok temu do mojej biblioteczki dołączyła jej kolejna powieść: Czarownice z Salem Falls i dopiero teraz doczekała się przeczytania. Jakie są moje wrażenia? Dowiecie się w dalszej części tekstu.

Jack St. Bride ma przed sobą bardzo ważny wybór. Gdzie ma zamieszkać? Właśnie wyszedł z więzienia, gdzie spędził ostatnie osiem miesięcy. Jak się później dowiadujemy, trafił tam za gwałt na nieletniej. Dziwnym trafem znajduje swoje miejsce w Salem Falls, gdzie od razu, nie znając jego przeszłości, zatrudnia go w swojej restauracji Addie Peabody. W tym miasteczku, cztery przyjaciółki, Gill, Meg, Whitney oraz Chelsea, uważają siebie za czarownice i są poddane naturze. Wkrótce ich uwagę skupia na sobie właśnie Jack St. Bride, czy wyniknie z tego coś złego? Mężczyzna nie ma łatwo, ponieważ, kiedy tylko obywatele dowiadują się o tym, że był w więzieniu i co zrobił, pragną tylko jednego – aby się wyprowadził.

... świeża miłość, jak świeżo zranione serce, może człowieka zaślepić. Sprawić, że nie myśli o wątpliwościach i niewiadomych, a koncentruje się jedynie na skrawkach informacji uzasadniających własne uczucia.

Addie Peabody jest postacią, która wzbudziła we mnie swego rodzaju litość. Bardzo ubolewałam nad stratą jej córki, nad tym, że jej życie nie układało się pomyślnie. Były więzień dał tej kobiecie szansę na lepszą przyszłość, potrafiła mu zaufać. Jednak do czasu, kiedy kolejny raz został oskarżony o gwałt na nieletniej. Tym razem ofiarą jest Gillian, jedna ze wspomnianych wcześniej poganek. Czy zarzuty wobec mężczyzny są słuszne, czy na pewno tej nocy stracił panowanie nad sobą i zgwałcił tę nastolatkę? W związku z wielką niechęcią mieszkańców względem Jacka, nie ma on przy sobie nikogo, kto by mu uwierzył. Na dodatek, wszystkie dowody, stawiają go w złym świetle. Jednak mężczyzna cały czas upiera się, że jest niewinny. Postanawia walczyć o swoją rację, ponieważ poprzednim razem, poddał się i pozwolił na zniszczenie swojego wizerunku nauczyciela historii oraz trenera, poprzez trafienie do więzienia. Jego obrońcą jest Jordan McAfee, który na początku także nie potrafił uwierzyć swojemu klientowi. Jego relacje z feralnej nocy były niespójne i wydawały się być wyssane z palca.

Między tym, czego się pragnie, a tym, co można dostać, często zieje wielka przepaść; czasami wyobraźnia przerzuca przez tę otchłań most, ale człowiek szybko się przekonuje, jak nietrwała jest jego konstrukcja.”

Czy książka jest przewidywalna? Niektórych rzeczy można się łatwo domyślić, ale są także takie, które zaskakują i powodują dreszczyk emocji. Zawsze podczas czytania książek J. Picoult, zastanawiam się, co wymyśli, aby dodać swojej powieści dramatycznego efektu. Muszę stwierdzić, że ta autorka naprawdę potrafi dać czytelnikom dużą dawkę wrażeń. I tak było i tym razem. Jeśli chodzi o wady, to bardzo mnie drażniły błędy korektorskie. Niektóre wyrazy powtarzały się albo w zdaniu albo były obok siebie. Nie lubię tego typu powtarzających się błędów, ponieważ to jest czyjaś praca, ktoś jest za to odpowiedzialny. A podczas czytania miałam wrażenie, że korektor zasnął w pracy.

Rzecz w tym, że w świecie nie sposób się połapać, ponieważ nie ma w nim sensu, ani logiki...”

Tak jak w innych powieściach J. Picoult, w tej także znalazł się wątek miłosny. Tym razem występowało więcej par, niż zazwyczaj. Jedną z nich, był Jack i Addie, którzy powoli nabierali do siebie ufności. Zwłaszcza kobieta musiała walczyć z demonami przeszłości, aby móc zaangażować się emocjonalnie w ten związek i przede wszystkim zaufać Jackowi. Drugą, jest związek Jordana z Seleną, która kiedyś złamała serce temu adwokatowi, ale poprzez pomoc przy tej sprawie, znowu potrafią ze sobą rozmawiać. Trzecia para, to Thomas McAfee, syn adwokata, który swoje uczucia skierował w stronę Chelsea, jednej z przyjaciółek ofiary. Był to bardzo niepewny związek, ale bardzo przyjemnie się czytało wszystkie fragmenty dotyczące tego nastolatka.

Powiem szczerze, że ta książka wywołała u mnie mieszane uczucia. Jednocześnie bardzo mnie ciekawiła i wciągała, a także momentami nudziła. Dlatego też czytałam ją przez cały tydzień, gdyż ciągle coś mnie od niej odciągało. Czasami wydawała mi się przekombinowana, wręcz naciągana. Ale także zdarzało się, że zachwycałam się pomysłami autorki. Jeżeli miałabym stwierdzić po prostu, czy warto przeczytać Czarownice z Salem Falls, przyznam, że warto. Powieść porusza naprawdę poważny i ujmujący temat. Mnie nieco męczyła forma, ale jest to tylko i wyłącznie moje odczucie. Jednak ci, którzy lubią twórczość Jodi Picoult sami ocenią i zapewne porównają tę książkę z pozostałymi.



* Jeżeli ktoś śledzi moje recenzje, to pewnie wie, że jest to pierwszy raz, kiedy wytykam błędy korektorskie w tekście. Jak widać, bardzo byłam zbulwersowana tym faktem, ponieważ, kiedy kupuje jakąś książkę, spodziewam się po wydawnictwie dobrej jakości.  




KSIĄŻKA Z PÓŁKI. 

Komentarze

  1. Ta pozycja jest jeszcze przede mną, ale słyszałam, że ogólnie jest dobra. Muszę się wkrótce za nią rozejrzeć. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. z racji tego, że postanowiłam sobie zapoznać się z pełną twórczością autorki, po książkę sięgnę w swoim czasie i z pewnością przeczytam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Także jest to moim postanowieniem i mam nadzieje, że je spełnię. ;)

      Usuń
  3. U mnie nadal dwie pozycje autorki czekają, aż złapie mnie wena ;) Z jednej strony ciągnie mnie do tej autorki ale z drugiej strony jakoś zawsze znajduje coś innego, ciekawszego na dany moment :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem coś o tym. ;) Też tak mam nieraz, że wole sięgnąć po coś całkiem innego niż J.Picoult. Ale to jest chyba normalne. ;)

      Usuń
  4. Z twojej recenzji wynika, że mimo ciekawej fabuły znalazło się jednak zbyt dużo mankamentów, które osłabiają wartość powyższej książki, dlatego ja chyba jednak tym razem jej podziękuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy od tego, jak ktoś podchodzi do lektury, czego od niej oczekuje. Mnie trochę męczyła książka, trochę za wolno się rozwijała... no nie wiem. Ale jakby patrzeć na ogół, to jest naprawdę ciekawa i warta uwagi. Nie skreśliłabym jej na Twoim miejscu. ;)

      Usuń
  5. Czytałam...Jak wszystko Jodi Picoult. Zrobiła na mnie pozytywne wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam wszystkich dzieł J. Picoult za sobą, ale zamierzam.

      Usuń
  6. Jest duże prawdopodobieństwo, że sięgnę po książkę.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam kilka książek Picoult jednak tej jeszcze nie.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja na razie spoczęłam na przeczytaniu jednej książki Picoult i choć strasznie chcę ten stan rzeczy zmienić to nie ma ciągle okazji. ;)
    Ach te błędy w książkach! I ja ich nie lubię! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj znam to. Też czasami mnie coś innego kusi, albo mi się nie chce po prostu. ;)

      Usuń
  9. Może sie skuszę. Wiesz, spotkałam sie pare razy z błędami w książce i to banalnymi.. To naprawdę denerwuje. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam dopiero dwie książki Jodi i bardzo mi się spodobały. Tej też dam szansę :)

    OdpowiedzUsuń

Publikowanie komentarza

Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji. ;)
Zachęcam do dyskusji na temat powyższego tekstu! *.*

Zobacz również:

MOPSIK, KTÓRY CHCIAŁ ZOSTAĆ SYRENKĄ | BELLA SWIFT

Urocza, miła, przyjemna, a nawet pluszowa. Tymi określeniami mogłabym opisać kolejną książkę Belli Swift o Mopsiku . W tamtym roku z córką zapoznawałyśmy się z pierwszą częścią przygód Peggy, małej suczki, która została adoptowana przez bardzo sympatyczną rodzinę. I pomimo tego, że od tamtego czasu wyszły jeszcze dwie części o Peggy, nic nie stało na przeszkodzie, aby sięgnąć od razu po część czwartą, bo każdą z historii można czytać osobno. Tym razem nastał koniec roku szkolnego, a co za tym idzie, wymarzone przez dzieci wakacje. Ku uciesze trójki rodzeństwa, Ruby, Chloe i Finna, rodzina jedzie na tydzień nad morze i zabiera ze sobą pieska. W tej części można poczuć wakacyjny, przyjemny klimat, ale też troszkę odczuwalnego smutku, bo mopsik pragnie znaleźć syrenkę, aby uszczęśliwić swoją ludzką przyjaciółkę, Chloe. Czytelnik towarzyszy Peggy w zmaganiach i, niestety bezskutecznych, poszukiwaniach kobiety z ogonem, pomaga suczce pewna zabawna mewa, która rzuca sucharami co i rusz. Ni

PS Kocham Cię - Cecelia Ahern

Cecelia Ahern od 2004 roku jest bestsellerową irlandzką pisarką. Jej debiutem była powieść PS Kocham Cię , która została także sfilmowana. Inne jej książki, to: Na końcu tęczy, Gdybyś mnie teraz zobaczył, Kraina zwana Tutaj, Dziękuję za wspomnienia, Pamiętnik z przyszłości. PS Kocham Cię na mojej półce czekało trochę ponad rok, ale wreszcie udało mi się znaleźć czas na nią i przede wszystkim ochotę. Wiele dobrego słyszałam na temat samej powieści, którą ceniono bardziej niż film powstały na jej podstawie. Ekranizację widziałam wcześniej i zrobiła na mnie duże wrażenie, dlatego zdecydowałam się na zakup tego tytułu. Jakie są moje wrażenia? Przekonacie się w dalszej części tekstu. Główną bohaterką jest Holly Kennedy, pogrążona w żałobie wdowa, która nie może dojść do siebie po śmierci swojego ukochanego. Mimo swojego młodego wieku, ma zaledwie trzydzieści lat, spotkała ją tak wielka tragedia. W swojej sytuacji na szczęście może liczyć na przyjaciół i kochającą rodzinę, ale

Merida Waleczna (2012)

Tytuł: Merida Waleczna / Brave Premiera: 21 czerwca 2012 (świat), 17 sierpnia 2012 (Polska) Produkcja: USA Reżyseria: Mark Andrews, Brenda Chapman Scenariusz: Brenda Chapman, Irene Mecchi, Mark Andrews, Steve Purcell Reżyser dubbingu: Wojciech Paszkowski Dialogi w polskim dubbingu: Jakub Wecsile Bohaterowie: Merida – Dominika Kluźniak I Elinor – Dorota Segda Król Fergus – Andrzej Grabowski Lord Dingwall – Mieczysław Morański Lord MacGuffin – Sylwester Maciejewski Lord Macintosh – Krzysztof Kiersznowski Młody MacGuffin – Cezary Kwieciński Młody Macintosh – Jan Bzdawka Miałam dzisiaj tę przyjemność pójścia do kina ze swoją siostrzenicą. Mamy niedaleko – musiałyśmy tylko wyjść z domu, przejść kilka kroków, przez parking i... już byłyśmy na miejscu w mniej niż minutę. W tak doborowym towarzystwie, każda produkcja wychodzi jeszcze lepiej. A teraz, na świeżo po seansie opowiem Wam o Meridzie Walecznej , która porwała moje małe serduszko. Za