Ostatnimi czasy mam dużą ochotę na czytanie książek Magdaleny
Witkiewicz, bowiem wiele osób je poleca. Ja również należę do
tej grupy, bo pierwsze dwie jej książki, które czytałam (Opowieść niewiernej oraz Pierwsza na liście) bardzo przypadły mi
do gustu, jednak później miałam przestój z czytaniem czegoś
tejże autorki, a jak do niej wróciłam, był to słaby powrót.
Ale! Całe szczęście na mojej drodze stanęły audiobooki Uwierzw Mikołaja, a następnie Czereśnie zawsze muszą być dwie,
które to odbudowały mi twórczość pani Witkiewicz. O tym ostatnim
tytule dzisiaj krótko opowiem.
Główną bohaterkę, Zofię Krasnopolską, czytelnik poznaje w
momencie, kiedy ta uczęszcza do podstawówki, a dokładnie w dniu,
kiedy jest na pierwszych w swoim życiu wagarach. Zachowanie tej
wzorowej uczennicy nie może przejść bez echa, zatem dziewczyna
musi zaopiekować się panią Stefanią, która jest przyjaciółką
szkoły. Jak się okazało, Zosi opłaciło się wybrać na wagary,
bowiem dzięki karze zyskała piękne przyjaźń i więź ze
starszą panią.
Spróbuję napisać tutaj tak o książce, aby za dużo z niej nie
zdradzić. I też wspomnę, że nie warto czytać opisu, bo mam
wrażenie, że zdradza zbyt wiele i pozbawia pewnych emocji, które
daje lektura. Ja wcześniej go nie czytałam, co właśnie uznaję za
ogromny plus.
Książka Czereśnie zawsze muszą być dwie jest o przyjaźni
między starszą osobą i młodą, dorastającą kobietą, która
jest w trakcie burzy emocjonalnej. Jest o miłości, o wielu jej
obliczach, tych złych i dobrych, o stratach i radzeniu sobie z
trudnymi sytuacjami. Jest o złudzeniu miłości, o naiwności i
wykorzystywaniu uczuć innych. Jest też poniekąd o starości i tym
co w życiu ważne. Po przeczytaniu powyższego tytułu ma się
wrażenie, że wiele z życia tracimy przez pęd i dążenie do
narzuconego z góry ideału. Zachęca ona do zwolnienia tempa.
Magdalena Witkiewicz potrafi podłożyć swoim bohaterom kłody pod
nogi, potrafi komplikować im życie. Na szczęście problemy nie są
wyimaginowane lecz realne, namacalne. Daje jednak szansę swoim
bohaterom na to, aby zrozumieli swoje postępowanie, żeby wynieśli
wnioski z własnego momentu w życiu. Albo... z życia innych osób.
W Czereśniach przeszłość miesza się z teraźniejszością,
pięknie i zaskakująco wszystko się splata. I owszem, można
zarzucić przewidywalność niektórych historii i wątków, ale jest
to piękna przewidywalność, która mnie osobiście nie raziła.
Autorka w taki sposób prowadziła narrację, że wciągnęła mnie
jej powieść całkowicie. Nawet złapałam siebie na tym, że po
skończonej lekturze rozmyślałam o tym, co u głównej bohaterki i
żałowałam, że historia już się zakończyła. A przynajmniej
zakończyła się na kartach książki, bowiem w głowie może toczyć
się dalej.
Miło jest czasem przeczytać budującą książkę z kategorii
romans, która nie jest infantylna, gdzie główna bohaterka nie robi
głupstw. A jej ewentualne głupoty są spowodowane drogą życiową
i zrozumieniem co jest ważne dla niej.
Jak możecie się domyślić, polecam;)
Książka jest warta przeczytania, chętnie poszukam :)
OdpowiedzUsuńMam w planach;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobała. Ostatnie strony przeciągałam jak tylko mogłam, by móc cieszyć się nią jak najdłużej. Przepiękna historia.
OdpowiedzUsuńJuż od dawna mam ją w planach <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Twórczość p. Magdaleny Witkiewicz poznałam dzięki Tobie, recenzji na kanale (chlip, chlip, tęsknię) książki "Pierwsza na liście" i się zakochałam. Tę książkę również czytałam i gorąco polecam, do dziś ją wspominam z łezką w oku 🙂
OdpowiedzUsuń