Przejdź do głównej zawartości

YOU | SERIAL A KSIĄŻKI

W ubiegłym roku na Netflixie pojawił się serial You, który wciągnął bardzo wiele osób w swoją historię. Ja go obejrzałam dopiero po przeczytaniu książki i był to jak dla mnie bardzo dobry krok. Nieświadomie odłożyłam oglądanie na później nieświadomie, że jest to serial na podstawie książki właśnie. Książkę przeczytałam, serial obejrzałam i chciałam Wam o tym napisać, chciałam porównać te dwie rzeczy. Ale odkładałam tekst i jakoś zwątpiłam w sens, aż tu nagle pojawił się drugi sezon. Słyszałam opinie, że jest lepszy od pierwszego, zaczęłam więc oglądać. Ale kiedy Ukryte ciała do mnie dotarły, porzuciłam Netflixa, aby jednak najpierw sprawdzić treść powyższego tytułu. I to również był dobry krok.
Postanowiłam napisać troszkę o swoich odczuciach o serialu, trochę go porównuję do książek, bo jest to jednak ważne. Moje zdanie o Ty i Ukrytych ciałach znajdziecie na blogu, zatem zachęcam do lektury. Już teraz mogę Wam powiedzieć, że jako zwykły oglądacz serialu jestem zawiedziona faktem, że ma się pojawić sezon trzeci...


Sezon 1

Jeżeli chodzi o książkę to fabuła jest następująca:
Do nowojorskiej księgarni wchodzi dziewczyna, która zwraca uwagę głównego bohatera, który w niej jest menagerem. Joe zaczyna śledzić Beck zarówno w social mediach jak i w realnym życiu. Wie gdzie dziewczyna mieszka, co robi, kim są jej przyjaciółki i wiele, wiele innych rzeczy. Ich oficjalne drugie spotkanie następuje wtedy, kiedy Joe ratuje Beck przed przejechaniem jej przez pociąg albo metro. I wtedy akcja tak naprawdę się rozkręca.
A jak to wygląda w serialu? Dokładnie tak samo.
Joe jest zdecydowanie socjopatą i psychopatą, ma chore spojrzenie na świat i dąży do wyznaczonego celu po trupach. Dosłownie po trupach. Ma odrealnione poczucie dobra i zła, bo potrafi swoje złe uczynki wytłumaczyć w (dla siebie!) logiczny sposób.
Zarówno serial jak i książka są wciągające, można te historie dosłownie połknąć w całości. Są one angażujące, emocjonujące, bardzo dobrze napisane i bardzo dobrze nakręcone. Jasne, są jakieś różnice między książką a serialem ale są to takie drobnostki, które nie zmieniają całości, nie zmieniają głównego toku historii. Nie dziwię się, że serial miał tylu fanów i w sumie nadal ma, bo w styczniu na Netflixie pojawił się drugi sezon, który również zdobył uznanie widzów.

Sezon 2

Tak jak wspomniałam wyżej, sezon pierwszy nie odbiegał jakoś szczególnie od książki. Ale już zakończenie, ostatnia scena, bardzo dużo sugerowała i zaskakiwała tych, którzy czytali książkę. Przeczytawszy drugą część, mogę stwierdzić że sezon drugi już nie bazuje na historii jaką wymyśliła Caroline Kepnes. Widać to właśnie po zakończeniu pierwszego sezonu, i o ile osobom, które chcą zacząć swoją przygodę z tym serialem, poleciłabym przeczytanie pierwszego tomu, o tyle już drugi tom nic nie wnosi do serialu. Niczego dla mnie nie spojleruje ani nie uzupełnia tej historii.
Różnice między książką a sezonem drugim są znaczące, nic praktycznie nie trzyma się fabuły pierwowzoru, co nie jest żadnym minusem w tym przypadku. Jeżeli czytaliście moją opinię o Ukrytych ciałach czyli o drugim tomie tej historii, wiecie, że książka była dla mnie nijaka. Najważniejszą rzeczą wspólną z serialem jest to, że Joe wyjeżdża do Los Angeles, jednak już sam powód wyjazdu jest inny. W serialu to ucieczka, a w książce pogoń. Imiona bohaterów pojawiają się i w książce i w serialu.. Specjalnie użyłam określenia imiona, a nie bohaterowie, bowiem charakterystyka poszczególnych postaci w serialu jest zupełnie inna od tej, którą wykreowała Kepnes. Weźmy na przykład Love i jej brata, Forty'ego. Love w książce jest irytująca, jest zadufana w sobie, bogata i korzystająca z tego bogactwa. Jej relacja z rodzicami w książce jest dobra, a w serialu już niekoniecznie. Tak samo jak w książce, w serialu Love ma dobry kontakt z bratem, jest jego opiekunką i wspiera go w jego walce z demonami. Love w serialu jest kompletna. Jest uczuciowa, energiczna, jest taką fajną postacią, z którą nie zawsze musimy się zgadzać. Ale w jakiś sposób ją lubimy. Jej relacja z Joe jest taka głęboka, szczera i jej ufamy. W książce niekoniecznie.
Joe chcę się zmienić. W serialu bardzo dobrze to widać, że chce być dobry, chce być dobry dla Love, chce zerwać z tym co robił w Nowym Jorku. Udaje mu się to średnio ale widać że walczy. W książce może i był taki zamysł, żeby Joe skończył z dawnym szaleństwem ale to nie wyszło. Zwłaszcza, że powodem przeniesienia się do Los Angeles była potrzeba znalezienia kogoś i zemszczenia się.


Przed rozpoczęciem oglądania drugiego sezonu doszły do mnie opinie, że jest dużo lepszy od pierwszego, że jeszcze bardziej wciąga. W moim odczuciu jest troszkę inaczej, nie twierdzę, że ten sezon jest gorszy albo słabszy, bo jest naprawdę dobry. Jest zdecydowanie inny od pierwszego . Dla mnie ogromnym plusem drugiego sezonu jest to, że widać walkę Joe ze złem, widać jego chęć zmiany i to, że się naprawdę zakochał. Jeżeli miałabym porównywać te dwa sezony albo powiedzieć, który dla mnie jest lepszy, to mimo wszystko lepszy jest dla mnie pierwszy. Drugi jest dobry, ma naprawdę dobrą fabułę, wartką i zaskakującą akcję, ale gdyby nie powstał to nic by się nie stało.

Na pewno kończąc sezon pierwszy You był zamysł na losy głównego bohatera w sezonie drugim, bowiem zakończenie rozmija się z zakończeniem książkowym, a dodatkowo jest zapowiedzią kolejnego sezonu. To, co mnie niestety uderzyło na końcu drugiego sezonu, to fakt, że jest zapowiedziany trzeci.
Ja się pytam po co? Książki kolejnej nie ma, ale to akurat ważne nie jest, bo już zupełnie nic się z nią nie klei w fabule. Ale myślałam, byłam przekonana, że Joe odnalazł siebie, odnalazł drogę życiową i szczęście. Byłam przekonana, że pogodził się z samym sobą i lekko przeraził tym, co życie dla niego przygotowało. Szczerze, jestem na nie. Uważam, że jest to zwyczajne zbijanie kasy na czymś co jest dobre. Niby logiczne. Ale jednak dla mnie ta historia zakończyła się już, jest kompletna i kolejny sezon może jedynie wprowadzić niepotrzebny chaos.

Komentarze

  1. Serialu nie oglądałam, ale czytałam pierwszą część i szczerze? Nie zrobiła na mnie takiego piorunującego wrażenia jak na wszystkich... Z lektury drugiego tomu zrezygnowałam i ciągle waham się czy jest sens zaczynać serial, zwłaszcza, że tak jak piszesz chcą go ciągnąć na siłę. Sama nie wiem

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgodzę się, że pierwszy i drugi sezon są od siebie różne, ale jakoś nie widzę tej walki Joe'go ze złem. Nie doszukiwałabym się u socjopaty takich zmagań, bo taki umysł nie umie odróżnić moralnych przeciwieństw, robi tylko to, co wydaje mi się słuszne. To, że sam dał się złapać w pułapkę i nie dostrzegał prawdziwego charakteru osób, które go otaczają, jeszcze nie czyni z niego bohatera tragicznego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszą część mam już w biblioteczce ( kiedy ja to wszystko przeczytam), jednak nie jestem osobą filmowo- serialową, dlatego u mnie będzie tylko i wyłącznie książka.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji. ;)
Zachęcam do dyskusji na temat powyższego tekstu! *.*

Zobacz również:

KRAINA LODU (2013)

USA | ANIMACJA/FAMILIJNY/PRZYGODOWY | 2013 Dzisiaj sięgnę do Oskarowej półki. Jak wiadomo chyba wszystkim, animacja Kraina Lodu zdobyła dwa Oskary. I myślę, że jest godna uwagi i czasu jej poświęconego. Sama jak dotąd bajkę tę oglądałam trzy razy i bardzo ją polubiłam. Uważam, że historia jest przejmująca, poruszająca, a muzyka w niej zawarta dodaje tego wyjątkowego klimatu.

STANY OSTRE. JAK PSYCHIATRZY LECZĄ NASZE DZIECI | MARTA SZAREJKO

  O Stanach ostrych Marty Szarejko wspominałam przy okazji podsumowania roku 2021, jednak dopiero teraz, w kwietniu, postanawiam na temat tego tytułu nieco Wam napisać. Super, jestem z siebie bardzo dumna… Szarejko na początku nie chciała pisać o psychiatrii dziecięcej, dlatego, że w żaden sposób temat jej nie dotyczył. Okazało się jednak, że to, co uważała za minus, okazało się ogromnym plusem jej położenia, bowiem nie podchodziła do tematu tak samo emocjonalnie jak podchodziłaby matka. Stany ostre. Jak psychiatrzy leczą nasze dzieci to książka o poziomie szpitali psychiatrycznych w Polsce, o ich nierentowności i niewydajności. Jest źle, to jakże podnoszące na duchu przesłanie można wynieść z lektury. Autorka rozmawia z pracownikami i dyrektorami placówek w różnych częściach kraju, dowiaduje się wielu ciekawych, chociaż dołujących rzeczy, a tą wiedzą dzieli się z czytelnikami. Na pewno mnie przeraża to, że w szpitalach nie ma miejsc, że dzieci śpią na dostawkach do dostawek, pokątn