Książka
Ty Caroline Kepnes okazała się dla mnie bardzo dobra,
emocjonująca i wciągająca. Znalazła się na liście moich
ulubionych w pierwszej połowie 2019 roku. Jeżeli chodzi o
jej kontynuację, czyli Ukryte ciała, już mamy
tendencję spadkową. Przynajmniej jeśli chodzi o mnie, i moją
opinię. Tym razem zrobiłam nieco inaczej niż za pierwszym razem,
bo najpierw zaczęłam oglądać serial i kiedy do mnie książka
dotarła od wydawnictwa wab, przerwałam oglądanie i zabrałam
się za lekturę. O samej różnicy serial - książka będę pisała
w osobnym poście, a teraz skupię się na książce. W skrócie Wam
tylko powiem, że różnica jest znacząca...
Joe
spotyka się z Amy Adam, która jest pracownicą księgarni, w której
jest kierownikiem. Wydawać by się mogło, że Joe się zmienił, że
jest dobrym człowiekiem i zakochał się ze wzajemnością. Jego
związek z Amy jest inny niż ten z Beck, bardziej szalony i
spontaniczny. Jednak nagle wszystko się zmienia. Pewnego dnia
mężczyzna szczęśliwy idzie do pracy po rewelacyjnym weekendzie z
Amy, a tam zaskakuje go przykra niespodzianka. Okazuje się, iż Amy
go oszukała. Postanawia pojechać za dziewczyną do Los Angeles,
aby...
W
tym momencie nawet żal nam głównego bohatera, pomimo tego, jakim
jest człowiekiem i co wyrabiał w pierwszej części. Teraz mu
współczułam, że tak bardzo się zawiódł na kobiecie.
W
Los Angeles znajduje pracę również w księgarni. Szuka też Amy
wiedząc, że ta chciałaby być aktorką, dosłownie ją tropi.
Podczas swoich poszukiwań całkowicie przypadkowo trafia na Love -
bogatą dziewczynę, która lubi być bogata, lubi być w centrum
uwagi i od razu usidla Joe. Dosłownie tak to wygląda - Joe trafia
na Love, dobrze im się rozmawia, ta zapoznaje Joe ze swoim bratem
bliźniakiem, a następnie jadą na kolację z rodzicami Love i ich
znajomymi. Cały wieczór i następne 2 dni Joe i Love spędzają
zamknięci w pokoju. Tak od razu bez żadnego spotykania się
wcześniej, rozmów, bez romantyzmu.
Jakby
to powiedzieć delikatnie, to nie jest tak, że książka mi się nie
podobała, bo była dobra, wciągnęła mnie. Byłam ciekawa jak się
wszystko potoczy. Może moja ciekawość wynikała też z tego, że
obejrzałam już kilka odcinków serialu i od razu było dla mnie
jasne, że serial i książka idą innymi torami, i byłam ciekawa co
się wydarzy w książce, bo już na samym początku jest inaczej. I
zastanawiałam się czy w pewnym momencie serial i książka będą
mieć punkt wspólny.
Nie
będę ukrywać, rozczarowałam się. Właśnie dlatego, że pierwszy
tom bardzo mi się podobał. A Ukryte ciała są nijakie w
porównaniu do poprzedniej części. Mam wrażenie że autorka nie
miała za dużo do powiedzenia w tej historii, chciała coś
stworzyć, bohaterowie nie są kompletni.
Joe
walczy ze swoimi demonami, chce dobrze, ale wychodzi jak zawsze. I te
jego morderstwa (nie da się tego ukryć - mają w książce miejsce)
są mniej przemyślane, może takie chaotyczne. Odnosiłam wrażenie,
że Joe był w tym zbyt pewny siebie. A jego związek z Love nie miał
w sobie polotu, tej parze się nie kibicuje, bo jest słaba, taka
sztuczna. Love irytuje, jej brat jest dziwny, zadufany w sobie,
przekraczający granice dobrego smaku. Po prostu on i Love są
typowymi rozpieszczonymi bogaczami, takimi stereotypowymi.
Ukryte
ciała były właśnie nijakie, nieskładne, jakby autorka pisała
je na żywioł, bez większego planu. W Ty było inaczej,
historia wydawała się przemyślana od pierwszej do ostatniej
strony. Jakby te dwie książki pisały dwie różne osoby...
Oczywiście
ta opinia jest moja, subiektywna. Szkoda mi było straconego pomysłu
na Joe psychopatę, który chce skończyć z byciem psychopatą ale
nie umie. Mogło wyjść z tego kolejne dobre dzieło, naprawdę.
Szkoda.
Pierwsza część książki jeszcze na mnie czeka, serialu z całą pewnością nie obejrzę, ponieważ nie jestem osobą serialowo-filmową. Szkoda, że druga część jest słabsza od pierwszej, niestety czasami tak bywa 😉
OdpowiedzUsuń