Dobrze widzicie, jest pierwszy dzień lutego, a ja publikuję post o swoich planach na 2020 rok. Długo się zastanawiałam czy to robić, żeby czasem sobie nie zapeszyć. Ostatnimi czasy czytanie książek fizycznych idzie mi topornie. Dopiero kończę książkę Niewidzialna obrona, którą zaczęłam w drugiej połowie listopada. A tutaj co, zrobiłam sobie listę książek, które chcę przeczytać w ciągu następnych jedenastu miesięcy? Mały absurd, co?
W ubiegłym roku czegoś takiego jak lista książek do przeczytania nie stworzyłam. Robiłam to sezonowo jedynie, co wychodziło mi z różnym skutkiem. Tym razem postanowiłam się skupić na 10 książkach, które mnie interesują, do których namawia mnie mąż, albo które mam w planach od dawna. Mam tylko nadzieję, że te książki, które mam w planach od dawna – przeczytam, bo inaczej będzie kiepsko. W związku z tym, że moja ilość czasu, a tym samym ilość przeczytanych książek drastycznie spadnie w tym roku, moim celem dodatkowym jest brak nowych książek dla mnie, a także ograniczenie współprac do minimum. Już kiedyś taki detoks sobie zrobiłam i poszło dobrze, zobaczymy jak mi pójdzie tym razem. Wiem, że to nie będzie łatwe, bo już teraz widzę książki, które tematycznie mnie kuszą, i o dziwo nie jest to w ogóle beletrystyka, tylko książki społeczne, kulturowe, ogólnie trudne, o ludziach i ich problemach. Oczywiście jeśli chodzi o książki dla mojej córki, żadnego bana nie mam ;)

Wracając do listy czytelniczej na ten rok, to wytypowałam dziesięć tytułów, na których szczególnie mi zależy. Kilka z nich (sic!) pojawiało się już na takich listach, no ale... podam je ponownie.
Stephen King, czyli To oraz Instytut. To mnie kusi chyba od zawsze, a jednocześnie przeraża z dwóch powodów. Po pierwsze przez grubość, po drugie przez klauna. Nowe adaptacje mi się podobały, więc tym bardziej czuję się skuszona i namówiona do nadrobienia swoich zaległości. Instytut natomiast jest nowością Kinga i słyszałam o nim dobre rzeczy. Czeka na półce już, bo dostałam pod choinkę.;)
Ptaki i Krótka historia prawie wszystkiego, to książki, do których przeczytania namawia mnie mąż. Na półce teraz też czeka nowa książka Billa Brysona Ciało. Instrukcja dla użytkownika, która również mnie kusi i nie wiem, czy po nią też nie sięgnę w tym roku ;) A Ptaki to taka klasyka, którą chyba warto poznać, dodatkowo, jest to tylko opowiadanie. No i... po książce nadrobimy z mężem film.
Metro (trylogia) i Millennium (trylogia). Ojej, to będzie ciekawy zestaw. Trylogię Stiega Larssona kupiłam na samym początku mojej przygody z blogowaniem, czyli prawie dziewięć lat temu, a nadal jej nie przeczytałam. Wstyd. Metro znalazło się na mojej półce dopiero w 2019 roku i rozpoczęłam jego lekturę latem jakoś, jednak przez gabaryty całej trylogii (mam w jednym tomie!), odłożyłam ją na troszkę później. Raczej nie jest to książka, którą mogłabym zabierać ze sobą, bo to jednak cegła jest...
Sekretne życie pszczół i Charlie st. Cloud są bardzo długo na moich półkach, więc... ponownie wstyd! A Sekretne życie pszczół dostałam od swojej widzki na YT, z którą miałam bardzo dobry kontakt niegdyś. Jeśli chodzi o Charlie'go, to lubię film, więc książkę pora nadrobić.
Imię róży oraz Rok 1984. Innymi słowy, kolejne dwa klasyki, które są warte nadrobienia. A przynajmniej mam nadzieję, że tak będzie w moim przypadku, że te tytuły przypadną mi do gustu. Zobaczymy.
I tak mniej więcej prezentuje się moje planowanie czytelniczego roku. Jeżeli chociaż połowa z nich zostanie przeze mnie odhaczona, to będę z siebie dumna.
Jeżeli chodzi o mojego bloga, to liczę na to, że nie będę miała momentów zrezygnowania, kiedy będę chciała wszystko porzucić i odejść. Będąc szczerą, to niejednokrotnie tak miałam. Dodatkowo, przez to, iż nic nowego nie będę kupowała w tym roku, a współprace się mocno ograniczą, na blogu będzie się pojawiać śladowa ilość nowości wydawniczych. Myślę, że to może sprawić, że mniej osób będzie trafiać do mnie.
A co w tym roku będzie można znaleźć na blogu?
Standardowo – recenzje książek. Tak jak zawsze, sporadycznie będę pisała o filmach i serialach. Może wspomnę też o jakichś dokumentach (głównie z Netfliksa), które zobaczę, i które nadadzą się do polecenia. W związku z tym, że mam małe dziecko, na pewno niejednokrotnie o książkach dla dzieci będę pisała. Już w poniedziałek będzie o Piotrusiu Panu. Zastanawiam się nad wprowadzeniem serii Gdybym mogła kupować nowe książki, to skusiłabym się na, ale musicie mi powiedzieć czy warto. Zwłaszcza, że na blogach serie z zapowiedziami na dany miesiąc się pojawiają.
Dajcie znać co u Was! Jakie macie plany czytelnicze na ten rok? A może niczego nie planujecie i króluje u Was spontaniczna decyzja co czytać?
Ja nie robię planów blogowych...czytam na co mam ochotę, publikuje kiedy mam czas...tak jest łatwiej :)
OdpowiedzUsuńJasne, że tak jest łatwiej, ale czasem jakieś plany warto mieć. ;)
UsuńTeż nic nie planuję, ale lista książek bardzo ciekawa u Ciebie :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńHej Klaudia ❤️
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie będziesz miała żadnych słabszych dni odnośnie bloga. Gratuluję ślicznej córeczki ❤️ i z ogromną chęcią poczytam o książeczkach dla maluszków. Zaciekawiłaś mnie też Gdybym mogła kupować nowe książki to....
Przepraszam za tak chaotyczny wpis, ale postaram się być teraz bardzo często na Twoim blogu, nadrobić zaległości.
Buziaki 😘
Cześć!
UsuńTeż mam nadzieję, że nie będę miała takich słabszych dni. Ale wiadomo, może nieraz braknąć czasu przez maleństwo. Dziękuję bardzo, teraz córeczka przysłania mi świat ;)
Zapraszam w takim razie do regularnego podczytywania mojego bloga;)
Pozdrawiam!