Przejdź do głównej zawartości

SPEŁNIACZE | MAŁGORZATA FALKOWSKA


Spełniacze to bardzo specyficzna książka, która jest ciężka do ocenienia z tego względu, że jej celem jest tak naprawdę niesienie pewnego przesłania. Nie zmienia to jednak faktu, że troszeczkę się wynudziłam podczas słuchania tego audiobooka, nie polubiłam się z bohaterami, akcja za bardzo mnie nie wciągała. Była to taka książka do przeczytania/przesłuchania i... do zapomnienia. No prawie. Myślę, że gdyby nie to, że audiobooki słucham podczas spacerów, to pewnie bym rzuciła tą książką, gdybym miała ją fizycznie. Ale, że to był audiobook - moje oczy się nie męczyły podczas słuchania. Dałam tej książce szansę, dosłuchałam do końca i... o Matko Bosko! ale się na sam koniec zirytowałam.
Takiego wstępu do żadnej książki jeszcze nie miałam, no ale jestem szczera.

Mamy trzech głównych bohaterów – Dominikę, Macieja i Juliana, którzy są studentami, a jednocześnie prowadzą fundację Spełniacze. Powstała ona dość przypadkowo, ponieważ na jedne zajęcia na studia musieli wymyślić jakiś projekt społeczny i wpadli właśnie na taką fundację, która ma spełniać marzenia dzieci. Pomysł ten ewoluował i stał się poważny. Każdego miesiąca jedno dziecko będzie miało spełnione marzenie, co brzmi całkiem fajnie. Marzenia dzieci są naprawdę różnorodne i zaangażowanie naszych bohaterów jest dość duże. Ale kurczę, cała historia jest taka mdła. Bohaterowie są jacyś tacy bez polotu, nie angażujemy się w ich życie osobiste. Również te wszystkie akcje ze spełnianiem marzeń są takie płaskie, nieangażujące za bardzo czytelnika. Przynajmniej ja się nie umiałam w to wszystko zaangażować.
To jest taki typ książki, który jest lekki, a niekoniecznie przyjemny, ale czyta się szybko, choć nic się nie dzieje. A na końcu mamy jakąś taką petardę, zbiór emocji i trzeba czekać na kolejny tom. A ja nie wiem czy chce mi się czekać na kolejny tom tej historii.
To jest też taka książka, w której bohaterowie są jacyś nijacy, ale w pewnym momencie tak potrafią zirytować, że masz ochotę kogoś zabić, dosłownie. No dobra, przynajmniej rzucić czymś o ścianę. A co najgorsze, czytałam tę książkę przed świętami, więc mój poziom irytacji był chyba większy. Nawet jak teraz sobie myślę o tym, co autorka stworzyła, co przygotowała dla swojej jednej bohaterki, jaki rollercoaster emocji, to sobie myślę, że przesadziła. Przesadziła, jeśli chodzi o jedną postać, za dużo emocji w tę postać włożyła na koniec, bo nic nie wskazywało na to, że mogłaby w taki sposób zareagować, postąpić. To też był typ sytuacji, kiedy bohaterowie ze sobą nie rozmawiają, a potem złe wnioski wynoszą i jest porządna kłótnia. Całe zdarzenie, jak dla mnie, było nieadekwatne do tego, co wcześniej było mówione o tej postaci, jak była kreowana. I można by sobie pomyśleć, że przesadzam, że jedna rzecz mnie zirytowała. No ale zirytowała mnie, bo wydaje mi się, że nie takie przesłanie miała nieść ta książka. I myślę, że jeżeli cała reszta książki by mi się podobała, jakoś angażowała i emocjonowała, to przez to co zmalowała autorka, mogłabym się zniechęcić bardzo mocno do tej historii. A już nie miałam się do czego zniechęcić, bo ogólnie średnio mi się podobała całość.

Chyba nic więcej nie jestem w stanie napisać o tej książce. Spełniacze, to książka niewyróżniająca się z tłumu, taka płaska. Być może jej potencjał został zmarnowany. Troszeczkę może autorka skupia się nie na tych rzeczach co trzeba, nie wiem. Jeżeli wam się podobała, to fajnie. Możecie mi napisać co Wam się w niej podobało. A jeżeli nie czytaliście, a chcielibyście coś z taką nutką emocji, lekkie, ze spełnianiem marzeń, to polecam Wam Uwierz w Mikołaja Magdaleny Witkiewicz, to była fajna lektura.


Uwaga spoiler, czyli dla tych, co nie planują czytać, a chcą się dowiedzieć o co mi chodzi;)

Sytuacja wygląda tak:
Dominika, Maciej i Julian tworzą fundację, są przyjaciółmi. Julian jest kobieciarzem, ale (oczywiście!) podkochuje się w Dominice, mają ze sobą super kontakt. Ale! Dominika i Maciek tworzą parę. Maciej jest osobą skrytą, wycofaną, bez poczucia humoru. I boli go to, że Dominika i Julian czasami za dobrze się dogadują. Okej, można to w jakiś sposób zrozumieć, prawda?
Dodatkowo, Maciej ukrywa przed swoimi przyjaciółmi swoją przeszłość, że jest z Domu Dziecka.
I teraz najważniejsze:
Dominika od jakiegoś czasu się źle czuje. Ma omdlenia, wymioty, co mogłoby wskazywać na to, że jest w ciąży. Na jej stan zdrowia zwraca uwagę właśnie Julian i wspiera ją, kiedy ta robi test ciążowy, bo boi się wyniku, bo przecież nie takie miała plany na życie z Maćkiem. Test wychodzi negatywnie, jednak Julian namawia dziewczynę, aby poszła do lekarza, ale też na to, aby powiedziała o ewentualnej ciąży Maciejowi.
No i Dominika mówi swojemu superchłopakowi, że podejrzewa, iż jest w ciąży. I co? Maciej wyzywa ją, że ją wrobiła na dziecko, że pewnie to dziecko jest Juliana. Generalnie wychodzi i jedzie do... Juliana.
Jedyna dobra rzecz w tej sytuacji jest taka, że Dominika dzwoni do Julka i mówi mu o tym jak jej superchłopak zareagował. A Julian na dzień dobry wali Maćka w twarz. Brawo Julian!
Czy nie można było ze sobą normalnie porozmawiać? Czy Maciej nie mógł porozmawiać z Dominiką o swoich emocjach i uczuciach? Wiadomo, że jest on skryty, ale zareagował nieadekwatne, z agresją, co mnie mocno zirytowało. Zwłaszcza, że chłopak sam w Domu Dziecka się wychowywał, więc powinien mieć nieco inną reakcję? A nie pełną złości? Wiem, różnie jest w związkach. Ale gdyby ktoś tak mnie zwyzywał, to miałby przerąbane i kontakt by się urwał. Ale okej, mogę się nie zgadzać z poglądami bohaterów, prawda?
Okazuje się, że Dominika nie jest w ciąży, więc ma więcej badań, które wskazują na to, że jest to jednak choroba... I te badania ma na następny dzień po akcji z superchłopakiem. I co? Nagle Maciej jest wspierający. Nie ma żadnej rozmowy między nimi, która mogłaby być bardzo ważna dla tej książki. Rozumiem, gdyby to była jakaś sprzeczka, taka mała o głupoty, ale nie... ewidentnie chłopak jej powiedział, że jej nie ufa, że pewnie dziecko ma z innym... A nagle ją wspiera, bo dziewczyna naszczęścieniejestwciąży...
Co o tym myślicie?


Komentarze

  1. Klaudia z tej recenzji aż krzyczą Twoje emocje, czuć je, co jest bardzo na plus. Książki nie czytałam, więc na ten temat nie mogę się wypowiedzieć. Przynajmniej widać, że Twoja opinia jest szczera. Miałam przyjemność czytać kiedyś książkę tej autorki pt. "To nie jest Twoje dziecko" i ta historia bardzo mi się spodobała. Jeśli będę miała kiedyś okazję sięgnę po tę książkę, tak z ciekawości, żeby porównać nasze opinie 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udało się autorce pobudzić moje emocje, ale nie w tę stronę co trzeba ;) Niczego innego tej autorki nie czytałam, ale "To nie jest twoje dziecko" wygląda obiecująco ;)

      Usuń

Publikowanie komentarza

Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji. ;)
Zachęcam do dyskusji na temat powyższego tekstu! *.*

Zobacz również:

TRZY METRY NAD NIEBEM (2010)

HISZPANIA | MELODRAMAT/DLA MŁODZIEŻY | 2010 Z produkcjami Hiszpańskimi jeszcze w sumie nie miałam przyjemności się zapoznać. Jednak w ramach mojego postanowienia na ten rok, sięgnęłam po Trzy metry nad niebem , film, który jest ekranizacją powieści o tym samym tytule autorstwa Federico Moccia. Co prawda książki nie czytałam, ale ze względu na to, że nie mam jej w planach, skusiłam się na ten film. 

NIE ZAŚMIECAJ SWOJEJ BIBLIOTECZKI

Zawsze podziwiałam duże, bogate biblioteczki. Marzyłam również o swojej, która będzie miała wiele wartych zachodu dzieł w swoich zbiorach. Teraz jednak nieco się zmieniło. To nie tak, że przestałam zbierać książki, kupować, czy w ogóle lubić. Kilka ładnych lat od początku mojego książkoholizmu minęło i przyszedł czas na zmiany. Przede wszystkim, racjonalizm należy w życie wcielić. Ale jak?

PS Kocham Cię - Cecelia Ahern

Cecelia Ahern od 2004 roku jest bestsellerową irlandzką pisarką. Jej debiutem była powieść PS Kocham Cię , która została także sfilmowana. Inne jej książki, to: Na końcu tęczy, Gdybyś mnie teraz zobaczył, Kraina zwana Tutaj, Dziękuję za wspomnienia, Pamiętnik z przyszłości. PS Kocham Cię na mojej półce czekało trochę ponad rok, ale wreszcie udało mi się znaleźć czas na nią i przede wszystkim ochotę. Wiele dobrego słyszałam na temat samej powieści, którą ceniono bardziej niż film powstały na jej podstawie. Ekranizację widziałam wcześniej i zrobiła na mnie duże wrażenie, dlatego zdecydowałam się na zakup tego tytułu. Jakie są moje wrażenia? Przekonacie się w dalszej części tekstu. Główną bohaterką jest Holly Kennedy, pogrążona w żałobie wdowa, która nie może dojść do siebie po śmierci swojego ukochanego. Mimo swojego młodego wieku, ma zaledwie trzydzieści lat, spotkała ją tak wielka tragedia. W swojej sytuacji na szczęście może liczyć na przyjaciół i kochającą rodzinę, ale