Przejdź do głównej zawartości

DUCHOWNI O DUCHOWNYCH | ARTUR NOWAK


Ostatnio w Kościele na kazaniu ksiądz mówił o tym, że nie wszystko w Kościele musi nam się podobać, i że jemu też nie wszystko się podoba. Rzadko kiedy takie słowa słyszy się z ust duchownych, a tym bardziej z ambony. Zaczęłam się oczywiście zastanawiać ile w tym prawdy. Czy to, co ten ksiądz powiedział to było (nie)czyste zagranie pod publiczkę? Coś w stylu: hej, ja też jestem taki jak wy, też może mi się coś nie podobać ale Bóg jest najważniejszy, więc chodźmy do Kościoła. W związku z tym, że staram się widzieć w ludziach dobro, postanowiłam przyjąć, że ten ksiądz jest normalny, życzliwy i szczery. Nie wyczułam żadnego moralizatorskiego tonu u niego, więc uznałam, że był szczery... A o moralizatorskim tonie młodych księży jest dużo w książce Artura Nowaka Duchowni o duchownych.

Szukając informacji, a dokładnie jakichś opinii o powyższym tytule, znalazłam wiele głosów, że nie jest to odkrywcza książka. Ludzie, którzy dużo tego typu pozycji już przeczytali, krytykują ją właśnie z tego względu, że niczego nowego się nie dowiedzieli z niej. Uważam, że to jest troszeczkę błędne myślenie, krzywdzące treść tej książki. Bo nie chodzi tak naprawdę w niej o to, żeby odkryć coś nowego, tylko o to, by zobaczyć Kościół z różnych perspektyw, a dokładnie perspektyw mężczyzn, którzy odeszli z duchowieństwa, z perspektywy mężczyzn, którzy są księżmi albo zakonnikami, więc jest to taka konfrontacja różnych punktów widzenia. A przede wszystkim jest to rozmowa z drugim człowiekiem, czyli to, co mnie bardzo ciekawi.

Przebrnęłam przez tę książkę naprawdę szybko, bo lubię właśnie poznawać historię z perspektywy zwykłego człowieka. Żaden z duchownych nie był tutaj mentorem. Żaden z księży czy dawnych kleryków nie robił z siebie żadnej ofiary. Są to szczere rozmowy z mężczyznami, którzy na przykład przeżyli coś złego w seminarium albo nie do końca zgadzają się z tym jak kościół wygląda w tych czasach. Albo po prostu z księżmi, którzy lubią być księżmi, zakonnikami, którzy mają misję, którzy są dla człowieka, i to jest najważniejsze.

W książce Artura Nowaka nie znajdziecie niczego odkrywczego, nie ma w niej prawd objawionych. Jeżeli chociaż trochę interesujecie się drugą stroną kościoła, tą z (nie)ludzkiej strony, gdzie zasady tworzy człowiek jako najwyższa instancja, to niczego nowego się nie dowiecie. A o kontrowersyjnej pedofilii nie ma tu żadnej wzmianki. Jednak kilka smaczków, niekoniecznie miłych, można wynieść z lektury. Księża, którzy nadal są duchownymi są pokazani w książce z takiej zwyczajnej strony, właśnie takiej, że coś może im się nie podobać, ale robią swoje. Są pokazani tutaj byli klerycy, diakoni, księża, którym nie podano ręki po odejściu, którzy się sprzeciwili bezprawiu i odwrócili od instytucji, bo ta odwróciła się najpierw od nich.

Najważniejszy w tej książce jest drugi człowiek, jego przeżycia i emocje. Jego misja i determinacja. Każdy rozmówca dostaje podobny zakres pytań, który ewoluuje w trakcie rozmowy, która może pójść naprawdę różnymi torami. Jednak najistotniejsze pytanie, które najbardziej nurtuje autora, brzmi: Czy dziewiętnaście lat to odpowiedni wiek, aby wstąpić do seminarium? No właśnie, czy nastolatek w tym momencie jest na pewno świadomy swojej decyzji? Wszystko oczywiście zależy od jednostki, ale różnie bywa. Dziewiętnaście lat, to wcześnie na podejmowanie takiej ważnej decyzji życiowej, bo człowiek jest po buncie nastoletnim, po burzy emocjonalnej, może jakimś zranieniu... A wyobrażenia tego jak może wyglądać seminarium i dalsza ścieżka duchowieństwa, nijak ma się z rzeczywistością.

Uważam, że Duchowni o duchownych Artura Nowaka, to dobra książka, ciekawa. Autor wspomina na początku, że sam jest w szoku, w jaką stronę poszły rozmowy z jego gośćmi. I chyba to dobrze, że treść książki również dla autora była w tym przypadku zaskakująca, takie powinny być ważne rozmowy – rozwijające i nieprzewidywalne.

Komentarze

  1. Ciekawie się zapowiada ta książka, księża to tacy sami ludzie jak inni, nawet mają trudniej ze względu na ocenianie, a ludzie potrafią! Dotychczas poznałam trzech byłych księży, którzy się ożenili. No cóż, takie jest życie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak! Ostatnio dowiedziałam się, że ksiądz, który mnie prowadził do bierzmowania zrezygnował z kapłaństwa właśnie przez uczucie, to pomyślałam sobie, że dobrze. Każdy zasługuje na miłość, takie jest życie ;)

      Usuń
  2. Jeśli wpadnie w moje ręce ta książka to ją przeczytam, tematyka trudna aczkolwiek na czasie jak najbardziej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji. ;)
Zachęcam do dyskusji na temat powyższego tekstu! *.*

Zobacz również:

YOU | SERIAL A KSIĄŻKI

W ubiegłym roku na Netflixie pojawił się serial You , który wciągnął bardzo wiele osób w swoją historię. Ja go obejrzałam dopiero po przeczytaniu książki i był to jak dla mnie bardzo dobry krok. Nieświadomie odłożyłam oglądanie na później nieświadomie, że jest to serial na podstawie książki właśnie. Książkę przeczytałam, serial obejrzałam i chciałam Wam o tym napisać, chciałam porównać te dwie rzeczy. Ale odkładałam tekst i jakoś zwątpiłam w sens, aż tu nagle pojawił się drugi sezon. Słyszałam opinie, że jest lepszy od pierwszego, zaczęłam więc oglądać. Ale kiedy Ukryte ciała do mnie dotarły, porzuciłam Netflixa, aby jednak najpierw sprawdzić treść powyższego tytułu. I to również był dobry krok. Postanowiłam napisać troszkę o swoich odczuciach o serialu, trochę go porównuję do książek, bo jest to jednak ważne. Moje zdanie o Ty i Ukrytych ciałach  znajdziecie na blogu, zatem zachęcam do lektury. Już teraz mogę Wam powiedzieć, że jako zwykły oglądacz serialu jestem zawiedziona fak

KRAINA LODU (2013)

USA | ANIMACJA/FAMILIJNY/PRZYGODOWY | 2013 Dzisiaj sięgnę do Oskarowej półki. Jak wiadomo chyba wszystkim, animacja Kraina Lodu zdobyła dwa Oskary. I myślę, że jest godna uwagi i czasu jej poświęconego. Sama jak dotąd bajkę tę oglądałam trzy razy i bardzo ją polubiłam. Uważam, że historia jest przejmująca, poruszająca, a muzyka w niej zawarta dodaje tego wyjątkowego klimatu.

STANY OSTRE. JAK PSYCHIATRZY LECZĄ NASZE DZIECI | MARTA SZAREJKO

  O Stanach ostrych Marty Szarejko wspominałam przy okazji podsumowania roku 2021, jednak dopiero teraz, w kwietniu, postanawiam na temat tego tytułu nieco Wam napisać. Super, jestem z siebie bardzo dumna… Szarejko na początku nie chciała pisać o psychiatrii dziecięcej, dlatego, że w żaden sposób temat jej nie dotyczył. Okazało się jednak, że to, co uważała za minus, okazało się ogromnym plusem jej położenia, bowiem nie podchodziła do tematu tak samo emocjonalnie jak podchodziłaby matka. Stany ostre. Jak psychiatrzy leczą nasze dzieci to książka o poziomie szpitali psychiatrycznych w Polsce, o ich nierentowności i niewydajności. Jest źle, to jakże podnoszące na duchu przesłanie można wynieść z lektury. Autorka rozmawia z pracownikami i dyrektorami placówek w różnych częściach kraju, dowiaduje się wielu ciekawych, chociaż dołujących rzeczy, a tą wiedzą dzieli się z czytelnikami. Na pewno mnie przeraża to, że w szpitalach nie ma miejsc, że dzieci śpią na dostawkach do dostawek, pokątn