Długo się zbierałam do obejrzenia filmu Cudowny chłopak,
który powstał na podstawie książki R. J. Palacio o tym samym
tytule. Pierwowzór mnie wzruszał i bardzo bawił zarazem i właśnie
tego samego oczekiwałam po ekranizacji. I nadszedł ten wieczór,
kiedy mogłam sobie skonfrontować książkę z filmem. Albo film z
książką, jak kto woli.
Emocje, śmiech i wzruszenie. Tak można w skrócie opisać Cudownego
chłopaka. Obraz jest ładny, może minimalnie przesłodzony, ale
tak świat w książce właśnie wyglądał. Ale to nie jest
słodkopierdząca historia, w której wszystko polane jest
lukrem, a wszyscy się uśmiechają do siebie i są szczęśliwi.
Jest ona bardzo poruszająca i pokazująca jak sytuacja jednej osoby
może wpłynąć na innych.
August urodził się z wadą genetyczną, przez którą jego wygląd
jest dość osobliwy. Chłopak przeszedł wiele operacji, które
miały na celu poprawę jest życia i wyglądu. Przed światem
chroniła go nauka prowadzona w domowym zaciszu, jednak miała się
skończyć, bowiem rodzice postanowili posłać syna do szkoły. I
ten nowy, bardzo trudny etap jest czasem trwania akcji. A bohaterami
są różne postaci, które są w jakiś sposób ważne dla Auggiego.
W filmie nie brakuje zabawnych momentów. Jest w nim dużo ciepła,
jednak oferuje też ogrom emocji i wzruszeń. Rodzice, w których się
wcielili Owen Wilson i Julia Roberts, którzy odnaleźli się w
swoich rolach, są nietypowi, ale i ciepli, i serdeczni. Raczej to
nie są typowe postaci dla tej pary aktorów, jednak odnaleźli się
świetnie. Charakteryzacja Auggiego jest dobra, nawet bardzo. Na
początku musiałam sobie ją skonfrontować z tym, co sobie
stworzyłam w głowie podczas lektury. Sam chłopczyk Jacob Tremblay
wczuł się w odgrywaną postać, jego powagę oraz specyficzne
poczucie humoru.
Porównując film do książki mogę śmiało powiedzieć, że jest
on bardzo dobrą ekranizacją, która oddaje klimat i specyfikę
powieści praktycznie w skali 1:1. Mnie on się ogromnie podobał,
wszystko co najważniejsze zostało zachowane, nie ma zbędnego
zmieniania postaci czy wydarzeń – takich kluczowych rzeczy. A ja
bardzo pomijania ważnych postaci, sytuacji lub relacji nie lubię.
Tu na szczęście tego nie ma.
Czy polecam? Oczywiście, że tak! Niezależnie od tego, czy
czytaliście książkę, film jest godny polecenia, a w fabule nie da
się pogubić. Jest dobry i przyjemny, chociaż musicie się
przygotować na małe wzruszenia. ;)
Książki nie czytałam, ale film mam w planach. Obawiam się jednak, że najpierw będę musiała zebrać się w sobie i przygotować na wieczór pełen wzruszeń ;)
OdpowiedzUsuń