Wydaje mi się, że każdy choć
trochę kojarzy historię o tajemniczym ogrodzie, chociażby z wersji
filmowej. Kilka lat temu kupiłam dla siebie książkę Tajemniczy
ogród Frances Hodgson Burnett, ale jakoś nie umiałam się
zabrać za lekturę pomimo tego, że znajdowała się na mojej liście
100 książek, które chcę przeczytać. W końcu nadszedł ten
moment i z powyższym tytułem zaczęłam zaznajamiać się, kiedy
córka była jeszcze w moim brzuchu. Każda motywacja się liczy ;)
Akcja toczy się na początku XX
wieku na Angielskiej prowincji, w Misselthwaite Manor. Mary Lennox
przyjechała do swojego wuja, ponieważ jej rodzice zmarli, a ten
(wuj) postanowił objąć nad nią (Mary) pieczę. Z początku
dziewczynka zachowywała się kapryśnie, jednak przygody na nią
czyhające oraz osoby, które spotkała na swojej drodze zaowocowały
zmianami w jej postawie. Zainteresowała się ogrodem, do którego
nikt nie mógł wchodzić przez dziesięć lat, a brama do niego
jakby znikła. Pomimo zakazów, postanowiła znaleźć wejście do
ogrodu. Przy okazji rozwiązała zagadkę, kto płacze nocą i
zyskała kilku przyjaciół, których nigdy wcześniej nie miała.
Cieszę się, że przeczytałam w
końcu tę książkę, bo wydaje mi się naprawdę dobra, taka
wartościowa. Nie czuć w ogóle, że powstała w 1909 roku, bo
wydaje się cały czas aktualna. Frances Hodgson Burnett stworzyła
powieść dla młodzieży i nawet nieco młodszych czytelników,
która jest ponadczasowa, pewnie za 20 lat nie będzie czuć od niej
stęchlizną, tylko będzie ciekawą lekturą.
Mam nadzieję, że moja córka
będzie chciała wracać do powyższej historii, że zakocha się w
skrywającym wiele tajemnic ogrodzie. Że polubi się z Dickiem i
zachwyci rudzikiem. No i oczywiście, że da szansę Mary Lennox na
zostanie jej przyjaciółką ;)
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji. ;)
Zachęcam do dyskusji na temat powyższego tekstu! *.*