Ostatnio
głośno w książkowym świecie było o Nigdy
więcej Anny Zamojskiej.
Jest to tytuł o molestowaniu czternastolatki przez proboszcza.
Autorka, a jednocześnie ofiara, postanowiła podzielić się z
szerszym gronem swoją historią, za co już na samym początku
należą jej się wyrazy uznania, bo z pewnością nie była to łatwa
decyzja.
Nigdy
więcej
jest szczera do bólu, choć napisana w eteryczny sposób, trochę
literacko i poetycko. Taki właśnie rodzaj przekazu wybrała
Zamojska dla swoich wspomnień. Czyta się całość… dobrze, choć
ze ściśniętym gardłem i niedowierzaniem. Molestowanie nigdy nie
będzie łatwym tematem do poznawania, zwłaszcza jak atakującym
jest osoba, która uchodzi za przyjaciela rodziny. W tym przypadku
był to ksiądz.
Rodzina
Anny Zamojskiej jest głęboko wierząca i sytuacja, w której
znalazła się Anna była niewątpliwie próbą dla jej wiary.
Niesamowita była to walka autorki ze swoimi demonami, szukanie przez
nią spokoju w religii, jednocześnie nienawidząc jej z całego
serca. Czytając wspomnienia kobiety, trzeba było sobie przypominać,
że do czynienia czytelnik ma z prawdziwą opowieścią, nie z fikcją
czy wyobrażeniami o wykorzystywaniu seksualnym. I mając tę
świadomość, lektura zaczyna autentycznie boleć.
Nie
jest to książka łatwa i dla każdego. Osobiście nie stronię od
tego typu historii, bo uważam, iż są one potrzebne, ostrzegają,
otwierają też oczy czytelnikowi na niektóre rzeczy, sytuacje. Być
może wyostrza jego zmysły, aby ewentualnie móc zareagować i
pomóc.
Takie książki, takie świadectwa są niezwykle potrzebne. Zwłaszcza w naszych czasach, gdzie to, co przeczytamy w Internecie nie zawsze jest prawdziwe. Mam więcej zaufania do książek w takim przypadku. I podziwiam autorkę za odwagę.
OdpowiedzUsuń