REMIGIUSZ MRÓZ | TURKUSOWE SZALE | WYDAWNICTWO BELLONA
Jeżeli chodzi o książki, to są dwie rzeczy, które robię rzadko,
a mianowicie: sięgam po polskich autorów (chociaż to się już
zmienia!) oraz czytam literaturę wojenną. Nieraz jednak trzeba
nagiąć swoje zasady i pozytywnie się rozczarować. Turkusowe
szale, to moje już trzecie
spotkanie z twórczością Remigiusza Mroza i muszę przyznać, iż
jest ono kolejny raz udane.
Chociaż na początku nie umiałam
polubić bohaterów...
Moja sympatia do nich rosła
stopniowo i raczej wolno. Jednocześnie sama historia mnie
intrygowała, a także byłam bardzo ciekawa czy Dywizjon 307 stoczy
jakąś podniebną walkę. Polscy lotnicy stacjonują w Wielkiej
Brytanii, mają tam szkolenia na nowych (dla nich) maszynach i nieco
się denerwują, gdyż na początku nie są za bardzo dopuszczani do
walki.
Lwowskie Puchacze, których wojenne
zmagania obserwuje czytelnik mają w swoich szeregach kilka ciekawych
i wyrazistych postaci. Przede wszystkim jest tutaj Feliks Essker,
najważniejszy z załogi, pilot. To do niego najbardziej nie mogłam
się przekonać, wydawał mi się zbyt pewny siebie i za bardzo był
wychwalany. Jednak z biegiem czasu stał się normalniejszy
(przynajmniej w moich oczach). Morowing, przyjaciel Fela, to typ
również pewny siebie, może nieco zagubiony, a przede wszystkim
tajemniczy, wierny przyjaciel oraz wierny swojej ojczyźnie żołnierz.
Disney dla mnie był bardzo słodki i kochany, chociaż najmniej
autor skupił się na tej postaci, to moja sympatia do niego okazała
się największa.
W książce przedstawiona została
bardzo trudna (z czasem zmieniająca się na lepsze) relacja załogi
Angielskiej i Polskiej. Już sam przyjazd lotników Polskich był
ukazany w dość smutny (przynajmniej dla mnie) sposób, zwłaszcza
jeśli chodzi o nieznajomość flagi czy godła przyjezdnych.
Pierwszą osobą, która zaakceptowała obcokrajowców była Aileen,
jedna z nielicznych kobiet w szeregach herbaciarzy.
Bardzo podobały mi się jej relacje z Esskerem, były takie
nieporadne i całkiem sympatyczne (ze strony Fela) oraz konkretne i
zdecydowane (ze strony Saville).
Turkusowe szale, to bardzo
dobrze skonstruowana powieść, gdzie narracja trzecioosobowa jest
wielką zaletą i powoduje, iż akcja staje się bardziej dynamiczna.
Książka z każdym kolejnym rozdziałem trzyma w napięciu coraz
mocniej. Wątek sensacyjny z jednej strony jest bardzo konkretny i
intrygujący, a z drugiej dyskretny i nie pierwszoplanowy. Na
najważniejszym planie są bohaterowie, ich wojenne zmagania oraz
chwile ciężkiej walki o przetrwanie.
Powieść Remigiusza Mroza bardzo
mnie wciągnęła i zachwyciła. Jest to autor, którego styl
tworzenia historii i kreowania bohaterów do mnie przemawia. Pomimo
tego, iż tematyka jego książek nie jest do końca prosta, to
sprawia on, iż staje się ona bardzo przystępna i przyjemna w
odbiorze. Zaletą są tutaj bohaterowie, barwne i wyraziste postaci,
a także mnogość wątków i szybka akcja. Serdecznie zachęcam do
sięgnięcia po Turkusowe szale,
bo z pewnością się nie zawiedziecie i spędzicie przyjemne chwile
z książką w ręku.
Za książkę dziękuję Wydawnictwo Bellona oraz autorowi.
Książka akurat nie w moim guście :)
OdpowiedzUsuńRównież się zgadzam, warto sięgnąć do tej książki, bo wszystko w niej jest na ogromny plus!
OdpowiedzUsuńTrochę czytałam o tej książce, chciałabym ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńOstatnio o Mrozie dosyć głośno za sprawą kilku osób, sama chciałam sięgnąć, ale... Nie wiem od której książki zacząć? Turkusowe szale czy jednak Parabellum? Eh!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie klimaty, wiec książka jest na pewno dla mnie... Mam nadzieję, że w najbliższym czasie będę miała możliwość jej przeczytania... Chyba skutecznie mnie przekonałaś do jej zakupu :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com