Przejdź do głównej zawartości

Wiecznie żywy (2013)

USA | HORROR/KOMEDIA/ROMANS | 2013


Do filmu Wiecznie żywy przymierzałam się już długi czas. Najpierw był plan, aby iść na niego do kina, a kiedy on nie wypalił, długo był w planach do obejrzenia. I tak był odkładany. Na pierwszym seansie zasnęłam, co jakąś nowością nie jest i myślę, że nie świadczy o jakości tej produkcji, a powtórkę uczyniłam sobie całkiem niedawno, aby dokończyć tę nowoczesną historię Romea i Julii. 

Wiecznie żywy to ekranizacja książki Isaaca Mariona, o której pisałam w tym poście. Lektura bardzo przypadła mi do gustu, dlatego byłam ciekawa tego, co producenci wykombinowali w jej wersji filmowej. Muszę przyznać, że jako tako, nie mogę niczego skrytykować, bowiem jako adaptacja, film jest całkiem niezły i odzwierciedla nadany przez autora książki klimat. 

R. jest zombie, który mieszka wraz ze sobie podobnymi istotami, na lotnisku. Pewnego dnia, odczuwając głód idą na polowanie. Trafiają na grupę nastolatków. R. atakuje jednego z chłopaków i postanawia po kawałku konsumować jego mózg - najlepszą część/organ ludzkiego ciała. W tym momencie coś się w nim zmienia i ratuje Julie - dziewczynę zabitego przez niego kilka chwil wcześniej nastolatka. Od tej chwili nic już nie jest takie jak wcześniej, a zombie zaczynają się powoli zmieniać.   

Muszę przyznać, że nie nazwałabym w ogóle tej produkcji horrorem, bo do tego gatunku jej daleko. Owszem, są troszkę mroczniejsze momenty, ale one tylko sprawiają, że napięcie nieco wzrasta, nic więcej. Co do romansu nie mam wątpliwości, uczucie między głównymi bohaterami jest widoczne i kontrowersyjne, ale właśnie o to chodzi w tej historii. Chwilami jest to również komedia, całkiem zabawna. Jednak śmiech nieraz miesza się z uczuciem niepokoju - co by było, gdyby świat miałby się zaraz skończyć? Wiecznie żywy to mieszanka, która oprócz pięknej i trudnej miłości ukazuje fatalistyczny obraz świata i w pewnym sensie jego zagłady. Patetycznie, jak zawsze, to od tej dwójki, Julie i R [jak Romeo?!] zależą losy planety - nieświadomie dążą do zmian tych pozytywnych. 

Wiem, że ekranizacja musiała się nieco różnić od książki, ale dlaczego te zombiaki były takie żywiołowe i tak dużo mówiły? Gra aktorska całkiem dobra. Zwłaszcza Nicholas Hoult zasługuje na wyróżnienie, gdyż jego postać została w ciekawy sposób ukazana. Także Julie [Teresa Palmer] interesująco wypadła, za to wielki plus. Klimat w filmie został oddany, tak jak wspomniałam wyżej, historia raczej nie została urozmaicona o dodatkowe sceny, czego bałam się najbardziej, aby nie popsuło mi to ogólnego odbioru. 

Sama produkcja jest ciekawa, fajnie i lekko ukazana. Nie jest to film górnych lotów, bardziej lekki i do obejrzenia w domowym zaciszu z przyjaciółką bądź chłopakiem. Może i dobrze, że nie poszłam na niego do kina, bo chyba bym się zawiodła, bo jakoś szczególnie całość mnie nie powaliła na kolana. Było poprawnie, ale nie zachwycająco. Raczej film na raz, nie więcej. 

Komentarze

  1. widziałam jego zwiastun i nawet miałam iść na niego do kina, ale w końcu na chęciach się tylko skończyło, muszę go koniecznie obejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka mi się bardzo nie podobała, uważałem ją za drętwą i zupełnie pozbawioną sensu (jakoś nie mogłem przebrnąć przez ideę zakochanego zombie) za to film obejrzałem z przyjemnością. Tutaj już dałem sobie na wstrzymanie i stwierdziłem, że dam szansę. I film był dla mnie znacznie zabawniejszy, a oglądanie gadających zombie nie mierziło, aż tak bardzo.

    A scenek całkiem zabawnych było sporo:
    Scena z malowaniem R.

    Oczywiście czasem człowiek się złapał na tym, że twórcy zbyt przegięli, ale tak jak wspomniałem wyżej tłumiłem w sobie to narzekanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scena z malowaniem faktycznie była dość ciekawa. W sumie to produkcja jest naprawdę fajnie zrobiona, taki lekki, zabawny i nieco ironiczny. W przypadku takich filmów trzeba wszystkie złe opinie i uprzedzenia odrzucic i skupić sie na dobrej zabawie ;)

      Usuń
  3. Myślę, że kiedyś nadejdzie chwila i na książkę i na jej ekranizację.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nawet na DVD, ale jakoś mnie nie ciągnie, ale teraz długie wieczory , więc pewnie obejrzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, no, pewnie na jesienne wieczory będzie przyjemnym seansem ;)

      Usuń
  5. cos dla mojego meza ktory uwielbia horrory;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z prawdziwym horrorem ma to mało wspólnego, ale seans pewnie będzie przyjemny ;)

      Usuń
  6. Miałam okazję obejrzeć po lekturze książki i nie narzekam. Nie było to dzieło kinematografii, w żadnym wypadku, ale dobrze się przy tym filmie bawiłam - taki nieco głupkowaty horror komediowy przyprawiony romansem, który dostarcza rozrywki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. zaczęłam go oglądać jeszcze w lecie, ale nie dobrnęłam do końca - niestety...też ciesze się, że nie wybrałam się do kina a miałam go w planach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dobrnęłam do końca i nie żałuję. W moim przypadku nie był warty pójścia do kina - na szczęście się nie wybrałam ostatecznie ;)

      Usuń
  8. Muszę obejrzeć, książka mi się podobała, a Narzeczony obiecał, że obejrzy film ze mną. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka mi się również podobała. A to korzystaj z takiej propozycji i życzę przyjemnego seansu!

      Usuń
  9. ciekawy, lekki film :) miło wspominam

    OdpowiedzUsuń

Publikowanie komentarza

Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji. ;)
Zachęcam do dyskusji na temat powyższego tekstu! *.*

Zobacz również:

TRZY METRY NAD NIEBEM (2010)

HISZPANIA | MELODRAMAT/DLA MŁODZIEŻY | 2010 Z produkcjami Hiszpańskimi jeszcze w sumie nie miałam przyjemności się zapoznać. Jednak w ramach mojego postanowienia na ten rok, sięgnęłam po Trzy metry nad niebem , film, który jest ekranizacją powieści o tym samym tytule autorstwa Federico Moccia. Co prawda książki nie czytałam, ale ze względu na to, że nie mam jej w planach, skusiłam się na ten film. 

NIE ZAŚMIECAJ SWOJEJ BIBLIOTECZKI

Zawsze podziwiałam duże, bogate biblioteczki. Marzyłam również o swojej, która będzie miała wiele wartych zachodu dzieł w swoich zbiorach. Teraz jednak nieco się zmieniło. To nie tak, że przestałam zbierać książki, kupować, czy w ogóle lubić. Kilka ładnych lat od początku mojego książkoholizmu minęło i przyszedł czas na zmiany. Przede wszystkim, racjonalizm należy w życie wcielić. Ale jak?

PS Kocham Cię - Cecelia Ahern

Cecelia Ahern od 2004 roku jest bestsellerową irlandzką pisarką. Jej debiutem była powieść PS Kocham Cię , która została także sfilmowana. Inne jej książki, to: Na końcu tęczy, Gdybyś mnie teraz zobaczył, Kraina zwana Tutaj, Dziękuję za wspomnienia, Pamiętnik z przyszłości. PS Kocham Cię na mojej półce czekało trochę ponad rok, ale wreszcie udało mi się znaleźć czas na nią i przede wszystkim ochotę. Wiele dobrego słyszałam na temat samej powieści, którą ceniono bardziej niż film powstały na jej podstawie. Ekranizację widziałam wcześniej i zrobiła na mnie duże wrażenie, dlatego zdecydowałam się na zakup tego tytułu. Jakie są moje wrażenia? Przekonacie się w dalszej części tekstu. Główną bohaterką jest Holly Kennedy, pogrążona w żałobie wdowa, która nie może dojść do siebie po śmierci swojego ukochanego. Mimo swojego młodego wieku, ma zaledwie trzydzieści lat, spotkała ją tak wielka tragedia. W swojej sytuacji na szczęście może liczyć na przyjaciół i kochającą rodzinę, ale