ISABEL VINCENT | CIAŁA I DUSZE | WYDAWNICTWO DOLNOŚLĄSKIE
Dawno nie sięgałam po literaturę faktu, choć kiedyś czytywałam
dość często. Warto jednak nieraz powrócić do swoich korzeni
i sięgnąć po coś prawdziwego, co zmusza do myślenia i
zastanowienia się nad problemem. Poniekąd taką książką może
być Ciała i dusze
Isabel Vincent. Autorka porusza tutaj temat prostytucji żydowskich
kobiet. Obraz ten nie jest łatwy do przekazania, czy autorka sobie
poradziła z tym ciężarem?
Muszę przyznać, że temat
prostytucji niesamowicie mnie zainteresował. Książka jest
poświęcona końcowi XIX wieku i połowie XX. Omawia te okresy dość
dokładnie, przedstawiając konkretne przykłady kobiet, które
popełniały wtedy nierząd. Oczywiście, jak można się spodziewać,
ich zawód nie był dobrowolny i w większości przypadków,
dziewczyny – nieraz nawet trzynastolatki – były zmuszane do
sprzedawania swojego ciała.
Autorka zaczyna swój reportaż od
omówieniu historii cmentarza mieszczącego się w Inhaúme,
przedmieściu Rio de Janeiro. Praktycznie nikt nie chce o nim mówić,
ludzie udają, że go w ogóle nie ma, że osoby na nim spoczywające
nigdy nie istniały. W kolejnych rozdziałach, Isabel Vincent,
przedstawia swoim czytelnikom ogólnie zarys prostytucji i sposób, w
jaki dziewczęta z biednych żydowskich sztetli były nieświadomie
wywożone do Ameryki, aby tam zmuszone zostały do pracy swoimi
ciałami. W wielu przypadkach były to dziewczyny z Polski, ogólnie
z Europy, Rosji a nawet Afryki, wierzące mężczyznom, którzy
brali z nimi cichy ślub w domowym zaciszu, że za oceanem odnajdą
bogactwo.
Zadziwiające jest to, że z jednej
strony alfonsi mieli znajomości u władz państwa oraz policji i ich
działania uchodziły na sucho. Co krok na ulicy spotykało się
prostytutki i zjawisko było naprawdę powszechne. Każda samotnie
podróżująca do Ameryki dziewczyna była narażona bądź już
oddana w ręce handlu. Nawet mężowie poświęcali czystość swoich
żon, aby zarobić kilka groszy. Z drugiej strony, w momencie kiedy
alfons bądź prostytutka potrzebowali pomocy policji bądź
obywateli odsuwano się od nich. Nie mieli oparcia u zwykłych
mieszkańców. Sama Ameryka jawiła się jako kraj bogactwa i tam
chciano rozpocząć swoją przyszłość, nie zawsze wiedząc, na co
się człowiek decyduje.
Przez około połowę książki
towarzyszy nam Zofia
Chamys. Jako trzynastolatka została sprzedana handlarzowi w centrum
Warszawy. Jej biedny tata myślał, że w ten sposób gwarantuje jej
pracę w kuchni. Dziewczyna sporo przeżyła jako prostytutka, a jej
losy dokładnie zostały nam przedstawione. Zadziwiające jest to, że
problem białego handlu tak mocno prosperował w tamtych czasach, że
każda dziewczyna była narażona na sprzedaż swojego ciała.
Obraz ten szokuje i daje nieco do
zastanowienia. Isabel Vincent wybrała bardzo interesujący temat na
swój reportaż, jednak już trochę wykonanie nie jest przystępne.
Wątki skaczą i nieraz trzeba się było podczas lektury skupić,
aby dobrze zrozumieć, co aktualnie jest omawiane. Sam problem
zawarty w książce się bronił, ale autorka za bardzo swoim stylem
się nie pochwaliła, nieco nudziła. Niemniej jednak, cieszę się,
że przeczytałam Ciała i dusze,
na pewno dowiedziałam się czegoś nowego i tego nie zapomnę zbyt
szybko.
Nie byłabym w stanie tego przeczytać do końca, będąc matką dwóch córek i wnuczki. Mam za słabe nerwy.
OdpowiedzUsuńOj rozumiem, takie tematy potrafią przestraszyć. ;)
UsuńCzytałam książkę o prostytucji pod tytułem "Córy nocy", gdzie autorka rozmawiała z dziewczynami/kobietami zajmujących się tym zawodem. Nie wiem jednak, czy sięgnęłabym po książkę o takiej tematyce raz jeszcze.
OdpowiedzUsuńNie znam książki, o której piszesz. a ja sięgam z dużą ochotą, bo lubię takie tematy. Chociaż załamujące jest samo to, że w ogóle takie książki miały podstawy, aby powstać...
UsuńTo chyba lektura nie dla mnie. Temat wydaje się ciekawy, ale nie wiem, czy aż tak ciekawy, żeby mnie wciągnąć. No i wykonanie, jak sama piszesz, pozostawia sporo do życzenia. Na razie rezygnuję, może kiedyś się skuszę. :)
OdpowiedzUsuń