Artur
Urbanowicz jest moim (i chyba mojego męża też) odkryciem tego
roku. Po świetnym Inkubie przeczytałam nową wersję książki Gałęziste.
Tak naprawdę, Gałęziste,
to pierwsza książka autora, za którą otrzymał Nagrodę Polskiej
Literatury Grozy im.. Stefana Grabińskiego. I mimo tego, że powieść
ta została doceniona, pisarz postanowił wydać ją na nowo,
przeredagować. Nie znam pierwotnej wersji, jednak ta nowa zrobiła
na mnie duże wrażenie. No i ilustracje znajdujące się w środku
dodają klimatu.
Przede
wszystkim, nie można wierzyć we wszystko podczas lektury. Nic nie
jest oczywiste i takie jakim się wydaje.
Karolina
i Tomasz są parą studentów, postanowili pojechać do Suwałk w
trakcie przerwy świątecznej, tej Wielkanocnej; mają w planach
zwiedzanie okolicy przez kilka dni. Z powodu. problemów z noclegiem,
muszą zamieszkać w Białodębach, w środku lasu, u pewnej bardzo
specyficznej rodziny. Wszystko byłoby dobrze i prawie tak jak sobie
zaplanowali, w sumie to Karolina zaplanowała, bo Tomasz był
sceptycznie nastawiony do planów swojej dziewczyny, gdyby nie dziwne
rzeczy, przywidzenia i koszmary, które zaczęły prześladować tych
dwoje. Wyjazd okazał się próbą ich związku, a także próbą
charakteru i odwagi, bo to, z czym muszą się zmierzyć nie mieści
się w głowie.
W
Gałęzistych jest
spory nacisk na wartości religijne, a na łamach książki są
przeprowadzane dyskusje na ich temat. Karolina jest osobą wierzącą,
co jest nieraz podkreślane, natomiast jej chłopak jest jej
przeciwieństwem, przez co niejednokrotnie się kłócą. Tomasz
wydaje się lekkomyślny i zadufany w sobie, bowiem uważa siebie za
dobrego człowieka, chociaż swoim zachowaniem pokazuje coś innego
czytelnikowi. Same postaci są świetnie i w pełni wykreowane. Ich
charaktery i zachowania są klarowne, przez co każda decyzja
bohaterów jest zrozumiała po głębszym zastanowieniu. Jednocześnie
zarówno Tomek jak i Karolina nie są postaciami, które mogłabym
polubić. Chłopak był dla mnie bucem, a dziewczyna była taka...
nijaka i czasami denerwująca. To jednak nie świadczy o tym, że coś
z powieścią jest nie tak, właśnie wręcz odwrotnie, to wszystko
ma sens.
Im
dalej Gałęziste się
rozkręcają tym jest dziwniej i coraz bardziej niepokojąco. Nie
wiadomo co się wydarzy, w jaką stronę rozwinie się historia.
Podczas czytania nie miałam żadnych typów odnośnie fabuły czy
niektórych wątków. A zazwyczaj potrafię coś przewidzieć, coś
wywnioskować, jednak tym razem miałam pustkę w głowie. Nie
wiedziałam co się może wydarzyć, a zakończenie... wow, w życiu
bym się tego nie spodziewała. Wróć... po przemyśleniu niektórych
wątków, w jakiś sposób zakończenie jest bardzo logiczne, ale...
nie będę się rozpisywać dalej na jego temat.
Artur
Urbanowicz jest pisarzem, który w posłowie potrafi mocno zaskoczyć
czytelnika, dając mu pewne wskazówki odnośnie niektórych postaci
i wydarzeń. Publikuje też suplementy do powieści, aby odpowiedzieć
na niektóre pytania swoich odbiorców. Podoba mi się to bardzo, bo
świadczy o profesjonalizmie i braku przypadkowości w prozie autora.
Gałęziste
to horror, bardzo klimatyczny zresztą. Podczas samej lektury nie
bałam się, jednak jak przychodził wieczór, moja wyobraźnia
zaczynała działać i starałam się nie patrzeć w okna, aby nie
popaść w nerwicę. Naprawdę.
Tak
jak pisałam wyżej, nie znam pierwszej wersji tej powieści. Jednak
nie dziwię się, że otrzymała ona nagrodę. Nawet jeśli książka
była mniej dopracowana, a sama historia niosła za sobą tę samą
treść, to za sam pomysł i podejście do religii i wartości
życiowych, należała się nagroda. No cóż, po mojej opinii już
wiadomo, że Gałęzistymi
jestem oczarowana, więc nie przedłużam i tylko polecam wszystkim.
Ostatni bardzo mało czytam książek mrocznych horrorów. Wieczorami jestem tylko z córką w domu :( Nie wiem czy się kiedyś skusze.
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki tego autora i ta, jak wszystkie pozostałe, również bardzo mi się podobała. 😊
OdpowiedzUsuńBardziej mnie ciągnie chyba do od dawna chwalonego Inkuba. Poza tym wydaje mi się, że Gałęziste to lektura na jeden raz i gdy sięgnę, to raczej wypożyczając z biblioteki niż kupując. Ale zabieg z ponownym pisaniem tej samej ksiązki wydaje się intrygujący...
OdpowiedzUsuń