Jakiś
czas temu można było w wielu miejscach w sieci (Instagram i blogi)
zobaczyć Pamiętnik księgarza
oraz (co oczywiste!) przeczytać o nim słów kilka. Był popularny i
zbierał dużo dobrych opinii, chociaż kilka negatywnych też się
znalazło. Sama miałam to szczęście, że dzieło Shauna Bythella
do mnie trafiło i mogłam je przeczytać. Jestem zdecydowanie w tej
pierwszej grupie, bo powyższy tytuł przypadł mi do gustu, tak samo
jak kąśliwe uwagi autora w stosunku do klientów.
Pamiętnik
księgarza to nic innego jak
dziennik autora, a dokładnie jeden rok zamknięty w książce.
Bythell jest antykwariuszem i nie da się zaprzeczyć temu, że w
swojej pracy ma do czynienia z wieloma specyficznymi klientami, wobec
których nieraz brakuje komentarza.
Rozumiem
powód powstania tejże książki, choć dla niektórych jest nudna i
o niczym. A o niczym przecież nie jest! Pracując z ludźmi, z
klientami, dochodzi niejednokrotnie do bardzo dziwnych, a nawet
kuriozalnych sytuacji, którymi ma się czasem ogromną ochotę
podzielić z innymi, aby dowiedzieli się jak jakaś praca wygląda,
albo czego nie warto robić w danym miejscu. Shaun Bythell jasno
zaznacza, że praca z książkami to nie kaszka z mleczkiem i tylko
czytanie. Zdziera iluzję z tego zawodu. I podkreśla, że właśnie
pracując w książkach
ma się mało czasu na czytanie, taki paradoks – przynajmniej w
jego przypadku.
Pamiętnik
księgarza, to lekka i zabawnie
(dla mnie!), pół żartem pół serio opisana rzeczywistość
antykwariusza; zwykła codzienność zamknięta w zgrabnych zdaniach.
Dodatkowo, autor zdradza dochody swojej działalności, dzienną
ilość klientów, a także uskarża się troszkę na to, że jednak
Internet spłyca sens takich miejsc, które na pewno są bardzo
klimatyczne.
Wydaje
mi się, że będzie to odpowiednia lektura dla książkoholików.
Mnie bardzo przypadła do gustu, czyta się dobrze i szybko, a ja
niejednokrotnie wybuchałam śmiechem, bo z poczuciem humoru mogliśmy
się dogadać z autorem.
Nie wiem, czy jestem do końca przekonana do tej książki, bo czytałam jakiś czas temu właśnie negatywną opinię... Ale jedna zła recenzja nie musi przekreślać jakiejś lektury. Zobaczymy, może będę miała okazję i dam szansę "Pamiętnikowi księgarza".
OdpowiedzUsuń