„Na świecie panuje taki bajzel nie dlatego, że ludzie są źli. Świat jest zły, bo każdy potrafi znaleźć wymówkę dla swoich grzechów.” - str. 397
Likwidator
to kryminał koreański, który według zapewnień, ma być
wciągający i dorównujący tym skandynawskim. Takiego odczucia
podczas lektury nie miałam, jednak to nie odejmuje książce. Ale,
niestety, nie mogę powiedzieć, aby dzieło Kim Un-Su wstrzeliło
się w mój gust.
Sięgając
po powyższy tytuł, nie miałam żadnych oczekiwań, byłam otwarta
na wizje autora, bowiem na literaturze koreańskiej nie zam się w
ogóle. Dlatego też smutno mi napisać, że nie czułam tego klimatu
i lekko się męczyłam.
Sam
początek nie był zły, nawet dał mi pewną nadzieję, że książka
będzie ciekawa, przecież głównym bohaterem jest płatny morderca,
który zastanawia się nad sensem swojego zawodu. A dla takich
wariatów jak ja, jest to bardzo zachęcająca opcja. Problemem dla
mnie było to, że całość była dla mnie nudna, tak zwyczajnie
nudna, bez polotu i bez wrażeń. Niby coś się działo, bo były
trupy i zagrożenie życia, ale... nie czułam się zaangażowana w
tę historię, a główny bohater był mi obojętny.
Swoją
krótką opinię o Likwidatorze
piszę z małym opóźnieniem i ze smutkiem muszę stwierdzić, że
już treść książki blednie w mojej głowie. Czasem tak się
zdarza, że jakiś gatunek, albo po prostu jakaś historia, nie jest
dla nas. I tak właśnie było tym razem u mnie. Nie chcę pisać, że
Likwidator, to zła,
beznadziejna książka, chociaż troszkę to robię. Po prostu nie
jest dla mnie, ale dla Ciebie może być idealna, jeżeli lubisz
koreański styl i klimat.
Dziwna ta Korea...
OdpowiedzUsuń