Jeżeli
śledzicie mój blog od przynajmniej roku, możecie już wiedzieć,
że objawieniem roku 2018 był dla mnie Wojciech Chmielarz i jego
twórczość. Jeszcze nie przeczytałam wszystkich jego książek,
ale na pewno to zrobię. Dzisiaj natomiast chciałabym nieco napisać
o jego najnowszej powieści, Ranie.
Niefortunnie i całkowicie przypadkowo stało się tak, że Ranę
złapałam w ręce w biegu, kiedy jechałam do szpitala; i przez cały
okres mojej lektury utożsamiałam się z jej tytułem.
Ale
do rzeczy...
Klementyna,
jedna z głównych bohaterek książki, dostaje pracę w prywatnej,
warszawskiej szkole. Jest zestresowana tą sytuacją, gdyż dawno nie
uczyła i dopiero teraz zaczyna wychodzić na prostą ze swoim
życiem, które do łatwych nie należało. Elżbieta natomiast jest
nauczycielką w tejże szkole i od razu się zaprzyjaźnia z
Klementyną, jednak przyjaźń ta nie trwa długo. Polonistka
zaniepokojona śmiercią, rzekomo samobójczą, uczennicy,
postanowiła zainteresować się tą sprawą, bowiem nie uwierzyła,
że dziewczyna mogłaby odebrać sobie życie. Niestety, kilka dni
później jej ciało odkrywa Klementyna w jednej z sali lekcyjnych.
Ale to nie koniec tragedii, bowiem nikt nie ma pojęcia o śmierci
nauczycielki, ślady zbrodni zostały zatuszowane, a o morderstwo
oskarżono jednego z uczniów, Gniewomira, który interesuje się
sprawami kryminalnymi.
Okej,
główna fabuła wydaje się jakaś taka pomieszana na pierwszy rzut
oka, ale w rzeczywistości w treści książki nie da się pogubić.
Wszystko jest jasno opisane, a to co ma być niedomówione, jest
niedomówieniem. Wojciech Chmielarz potrafi zaintrygować czytelnika.
Fabuła jest interesująca, bardzo zawoalowana i niepewna. Nie
wiadomo, w którą stronę pójdzie cała akcja, która nie jest
szczególnie wartka. Co chwilę nowe wskazówki i mylne tropy wysyła
autor swojemu odbiorcy. Bohaterowie są ciekawie zarysowani, nie są
jednowymiarowi, bo mogą zaskoczyć, pokazać swoją drugą twarz. W
książce jest dużo bólu, krzywdy. Myślę, że każda z
przedstawionych postaci prezentuje sobą jakiś rodzaj krzywdy, jaką
doznali w ciągu swojego życia. Nic nie jest oczywiste i
czarno-białe.
Wydaje
mi się, że pomimo tego, iż Wojciech Chmielarz trzyma się jednego
gatunku, to w Ranie
pokazał coś innego. Udało mu się oddać wiele emocji nastolatkom,
ich mętlik, priorytety życiowe, a także inności. Wykreował
kobietę po przejściach, ale nie takich jak na początku można
wywnioskować. A oprócz tego są zdrada, kłótnie małżeńskie,
uwodzenie, a przede wszystkim zbrodnia niemalże doskonała.
Rana
podobała mi się, była inna w jakiś sposób, ale bardzo dobra.
Klimatycznie nie bardzo dla mnie. Dodatkowo nie często czytuje polskich autorów więc pomimo pozytywnej opinii istnieją małe szanse, że kiedyś po nią sięgnę :(
OdpowiedzUsuń