BERNARD BENYAMIN, YOHAN PEREZ | KOD ESTERY | WYDAWNICTWO OTWARTE
Książka, o której dzisiaj będę omawiała, nie jest łatwą do
opisania. Jest poniekąd podróżą sentymentalną jak i historyczną
czy biblijną. Czytelnik zyskuje ważną lekcję, dzięki której
zaczyna się bardziej i szerzej interesować zawartym w tejże
lekturze tematem. Tak przynajmniej było w moim przypadku i mam
nadzieję, że niebawem będzie mi dane przeczytać coś na temat II
Wojny Światowej, Holakaustu czy samych Niemczech.
Kod Estery
to książka o odkrywaniu związku pomiędzy śmiercią
nazistowskiego zbrodniarza Juliusa Streichera a Księgą Estery.
Mężczyzna ten został skazany na śmierć w procesie norymberskim
wraz z innymi dziesięcioma zbrodniarzami III Rzeszy. Przed swoją
egzekucją krzyknął Żydzi
będą teraz zadowoleni. To jest Purim 1946! [str.
78]. Co miało oznaczać to nawiązanie do jednego ze świąt
żydowskich? Tę zagadkę będzie rozwiązywał w swoim śledztwie
Bernard Benyamin, dziennikarz i producent telewizyjny. Pomysł na tę
historię i materiały wstępne dał mu Yohan Perez, francuski
dziennikarz śledczy i reżyser telewizyjny. Wspólnymi siłami będą
splatać ze sobą wydarzenia te sprzed kilku tysięcy lat, jak i te z
pierwszej połowy XX wieku. Naprawdę zadziwiające jest to, jak
wiele powiązań można znaleźć pomiędzy tekstem biblijnym, a tym,
co zdarzyło się w niedalekiej przeszłości. Jak dosłownie brać
te wszystkie porównania, tego nie wiadomo. Na mnie, całość
zrobiła wielkie wrażenie, choć na początku, tak samo jak B.
Benyamin byłam sceptyczna.
A po lekturze, tak jak już wspomniałam wyżej, mam ochotę zagłębić
się w książki o podobnej tematyce, które rozszerzałyby wiedzę,
którą zdobyłam dzięki tej, o której dzisiaj mowa. Przytoczonych
jest tu trochę historii sprzed wojny i tuż po niej. Znajdziemy
także nieco o obozach koncentracyjnych, wiele o Księdze Estery i
jej tłumaczeniu i interpretacjach – okazało się to dla mnie
bardzo interesującym wątkiem tej powieści. Nie zabraknie również
podróży sentymentalnej autora, wspomnień o rodzicach. Sama książka
rozpoczyna się bardzo osobiście, poznajemy odczucia B. Benyamina i
to, w jaki sposób doszło do jego spotkania z Yohanem Perezem,
współautorem, a przede wszystkim pomysłodawcą Kodu Estery.
Gatunkowo
książka ta jest określana jako kryminał, chociaż jak dla mnie
bliższym określeniem jest po prostu literatura współczesna,
non-fiction. Podobno czyta się ją lekko i z takim samym – a nawet
większym – zainteresowaniem jak Kod Leonarda
da Vinci,
ale osobiście nie mogę się w tej kwestii wypowiedzieć, tego
drugiego tytułu nie czytałam. Mogę jednak przyznać, że Kod
Estery
pochłania się w bardzo szybkim tempie. Być może rozpoczyna się
tę książkę opornie, z wahaniem, sceptycyzmem, jednak każda
kolejna strona coraz bardziej zadowala, wciąga, a następne
rozdziały wydają się jeszcze bardziej fascynujące. Całość
napisana i skomponowana jest lekko, jednocześnie tematyka zawarta w
książce wcale taka nie jest, porusza i zaskakuje. Dodatkiem godnym
uwagi są kody QR oraz wzbogacające treść fotografie, które
sprawiają, że treść jest jeszcze bardziej rzeczywista i
prawdopodobna, potwierdzają tezę autorów i odpowiadająca na
zadane przez nich pytanie.
Polecam
Kod Estery
przede
wszystkim tym, którzy lubią historyczne a także biblijne i
religijne akcenty w książkach.
Zachęcam do obejrzenia wywiadu związanego z książką Kod Estery
Książkę przeczytałam dzięki:
,,Kod Estety'' czytałam, lecz mnie osobiście nie zaciekawił na tyle, żebym chciała więcej poznać szczegółów dotyczących procesu norymberskiego itp. Jednak nie ciekawią mnie takie tematy.
OdpowiedzUsuńA mnie zaciekawiła właśnie ta książka bardzo mocno - i mnie to zaskoczyło, nie sądziłam, że zrobi na mnie aż takie wrażenie. ;)
UsuńA można wiedzieć co w niej jest takiego ciekawego ? Dobrze się ja czyta i tyle. Historia pokazana jest tyko pobieżnie Dla mnie jest to książką o człowieku który powraca do wiary , "pogłębia" ja . A ostatnie 2 rozdziały psuja całkowicie cały klimat książki. Można ja przeczytać ale czy warto ?
UsuńMuszę przyznać, że dwa ostatnie rozdziały są faktycznie zbyteczne i książka by nie ucierpiała, gdyby ich zabrakło. "Kod Estery" ogólnie mnie zaciekawił, tak jak wspomniałam. A także lektura ta zachęciła do sięgania po omówiony temat i pogłębienie swojej wiedzy.
UsuńTo, czy warto ją przeczytać, jest problemem indywidualnym. Ja osobiście się cieszę, że książka trafiła w moje ręce.
To zdecydowanie coś dla mojej przyjaciółki! :)
OdpowiedzUsuńZatem warto jej polecić ten tytuł. ;)
UsuńZ wielką chęcią po nią sięgnę, zwłaszcza że szczerze lubię takie klimaty ; )
OdpowiedzUsuńPolecam. ;)
UsuńNie jest to dla mnie książka.. Odpuszczę ją sobie.
OdpowiedzUsuńin-corner-with-book.blogspot.com
Nie wszystko jest dla każdego :)
UsuńDziękuję za recenzję. Pokrywa się z moimi odczuciami. Mnie najbardziej zaintrygował wątek o obozie w Landsbergu, który Niemcy chcą wymazać z map i pamięci. Ten nauczyciel, który wykupił część gruntów i sam konserwuje pozostałości jest naprawdę jak Don Kiszot. Panna Lala
OdpowiedzUsuńTak, ten wątek jest bardzo ważny w tej książce. Może nie dla samej treści, ale dla przekazu, dla historii i tego, co się dzieje w Niemczech. Dla mnie jest to szokujące. A nauczyciel, faktycznie niczym Don Kichot. ;)
UsuńOdnoszę wrażenie, że to dość ciężka literatura, mimo, że chwalisz. Może kiedyś się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńNa pewno nie jest lekka. Ale jest bardzo dobrze napisana i przyjemnie sie czyta.
Usuń