Przejdź do głównej zawartości

Django (2012/2013)

 USA | WESTERN/DRAMAT | 2012/2013

Jak dotąd, nie skupiałam się na filmach Quentina Tarantino. Pominąwszy Kill Bill'a, nic więcej z twórczości wyżej wymienionego pana nie oglądałam. W planach mam kultowe Pulp Fiction oraz Bękarty wojny, tym razem jednak w moje ręce wpadła najnowsza produkcja reżysera, Django.

Film ten jest długi, specyficzny w swojej formie, zabawny, a także przerażający nieraz treścią. Niewolnik Django zostaje uwolniony przez dr. Schultz'a i od tej chwili, ramię w ramię przemierzają południe ameryki w poszukiwaniu złoczyńców, w zamian za nagrodę. Mamy rok 1858, dla miejscowej ludności murzyn na koniu jest widokiem spektakularnym, tak, nasz główny bohater jest wyjątkowy, jest wolny. Mam jeden, priorytetowy cel: chce odnaleźć swoją żonę, z którą los ją przed laty rozłączył. I w tym może mu pomóc tylko dr. King Schultz. Ich droga jest kręta i usiana wieloma ofiarami. Pewnego dnia trafiają do posiadłości Calvina Candie, który jest panem żony wolnego murzyna. Czy ocalenie Broomhildy von Schaft będzie łatwym zadaniem? Oczywiście, nie.

Muszę przyznać, że Django długo się rozkręca i jest to spowodowane (tak przypuszczam) ogólnym, dość obszernym czasem trwania tejże produkcji. Film jest raczej jednowątkowy, nie rozprasza swoich odbiorców skakaniem po scenach. To, co się zmienia i sprawia, że jest on bardzo intrygujący, to bohaterowie. Doktor razem z Django podróżują intensywnie, w zastraszającym tempie i trafiają do różnych gospodarstw i posiadłości. Najważniejszym punktem ich podróży jest misja w Candylandzie, gdzie ich los, a także życie mogą wisieć na włosku. Godną uwagi postacią na pewno jest sam Django (Jamie Foxx), którego obraz i charakter zmieniają się z każdą kolejna sceną, z przestraszonego niewolnika w pewnego siebie rewolwerowca. Zabawnym akcentem w filmie jest dr. King Schultz (Christoph Waltz), dodaje nutkę humoru jak również nieprzewidywalności. Natomiast przeciwieństwem wyżej wymienionej postaci, osobą zimną, której można się bać jest Calvin Candie (Leonardo DiCaprio).

Ścieżka dźwiękowa wydała mi się odważna, bowiem w większości przypadków nie pasuje ona do omawianych czasów, a jedynie do akcji i jej dynamiki bądź spowolnienia samej produkcji. Jest ona dobrym przekazem, trafiającym w ucho. Tutaj, podejrzewam, mogą znaleźć się różne spekulacje na jej temat. Moją uwagę zwróciły bardzo ciekawe ujęcia, jedne lekkie drugie drastyczne i brutalne. Nie brakuje tutaj mocnych przekazów, walki i rozlewu krwi, jednocześnie wszystko to jest subtelne, aż ciężko jest mi to zjawisko opisać. Znajdziemy w tym filmie wyrafinowane poczucie humoru i po prostu kawał dobrej zabawy.

Quentin Tarantino wie jak zwrócić uwagę widza i nie zanudzić go. Dostaje ten dawkę świetnego kina. Absolutnie nie ma tutaj mowy o nudzie. Osobiście polecam Django wszystkim, bez wyjątku. 

Film obejrzałam dzięki:

Komentarze

  1. MUSZĘ, po prostu muszę, obejrzeć ten film. Słyszałam już o nim wiele dobrego, teraz czuję się jeszcze bardziej zachęcona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film także został mi polecony swego czasu, a jak tylko trafił w moje ręce, to zapiszczałam z radości. Naprawdę godny polecenia seans.

      Usuń
  2. Uwielbiam Tarantina i mam w planach ten film. Niesamowicie podoba mi się to, jak doskonale porusza się w pastiszach gatunków. Zwykle nie przeszkadza mi, gdy muzyka nie pasuje do czasów w filmie. Było coś takiego u Sofii Capolli w "Marii Antoninie" i dało to bardzo ciekawy efekt :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie twierdzę, że muzyka nie pasowała, wręcz przeciwnie, bardzo mi się podobał ten kontrast. ;) Tarantina mam nadzieję poznać dokładniej ;)

      Usuń
  3. Ja niestety na filmie usnęłam. Ciężko mi nawet powiedzieć, czy to była wina filmu czy mojego zmęczenia. Dam mu jeszcze szansę, kiedyś w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dajngo jest świetny :) Jeszcze chyba nie spotkałam nikogo komu by się nie podobał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdziwiłoby mnie, gdyby komuś się ni podobał ten film! ;)

      Usuń
  5. Widziałam ten film. Wyciągnęła mnie na niego koleżanka, choć nie chciałam iść. Gdybym nie poszła popełniłabym jeden z największych błędów w życiu. Uwielbiam ten film, dawno się tak nie śmiałam jak przy nim...

    in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli chodzi o ścieżkę dźwiękowa w takim stylu, to jest to typowe dla tego reżysera :) Polecam choćby tę scenę, choć jest dość drastyczna: https://www.youtube.com/watch?v=FdX8pRDO-ow
    Uwielbiam jego filmy a Django mnie zachwycił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Całkiem dobra ta scena i muzyka też, zaskakująca! ;)
      Na pewno zapoznam się z innymi filmami Tarantina, bo mi wstyd, że ich jeszcze nie oglądałam. ;)

      Usuń
  7. Nie ten link o tę scenę mi chodziło: https://www.youtube.com/watch?v=gGkXI6jRpvA&NR=1&feature=fvwp

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę żałuje, że Django długo się rozkręca, ale mimo to widzę, że warto się wybrać na niego do kina i chyba zrobię sobie taki wypad z przyjaciółmi na tę produkcje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kinach już tego nie grają, ale domowy seans z przyjaciółmi byłby interesujący.;)

      Usuń
  9. Kurcze myślałam, że ja tylko nie oglądałam Pulp Fiction haha...
    Ale polecam Bękarty wojny, podobno jeszcze lepsze [a już na pewno bardziej cenione] niż Django, którego zresztą też nie oglądałam bo jego długość mnie przeraża ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och! Ja też myślałam, że tylko ja jestem do tyłu z tym filmem haha ;)
      A długość Django wcale nie jest odczuwalna podczas seansu, wiele się dzieje w filmie i nie dało się krócej tego przedstawić. ;)

      Usuń

Publikowanie komentarza

Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji. ;)
Zachęcam do dyskusji na temat powyższego tekstu! *.*

Zobacz również:

MOPSIK, KTÓRY CHCIAŁ ZOSTAĆ SYRENKĄ | BELLA SWIFT

Urocza, miła, przyjemna, a nawet pluszowa. Tymi określeniami mogłabym opisać kolejną książkę Belli Swift o Mopsiku . W tamtym roku z córką zapoznawałyśmy się z pierwszą częścią przygód Peggy, małej suczki, która została adoptowana przez bardzo sympatyczną rodzinę. I pomimo tego, że od tamtego czasu wyszły jeszcze dwie części o Peggy, nic nie stało na przeszkodzie, aby sięgnąć od razu po część czwartą, bo każdą z historii można czytać osobno. Tym razem nastał koniec roku szkolnego, a co za tym idzie, wymarzone przez dzieci wakacje. Ku uciesze trójki rodzeństwa, Ruby, Chloe i Finna, rodzina jedzie na tydzień nad morze i zabiera ze sobą pieska. W tej części można poczuć wakacyjny, przyjemny klimat, ale też troszkę odczuwalnego smutku, bo mopsik pragnie znaleźć syrenkę, aby uszczęśliwić swoją ludzką przyjaciółkę, Chloe. Czytelnik towarzyszy Peggy w zmaganiach i, niestety bezskutecznych, poszukiwaniach kobiety z ogonem, pomaga suczce pewna zabawna mewa, która rzuca sucharami co i rusz. Ni

PS Kocham Cię - Cecelia Ahern

Cecelia Ahern od 2004 roku jest bestsellerową irlandzką pisarką. Jej debiutem była powieść PS Kocham Cię , która została także sfilmowana. Inne jej książki, to: Na końcu tęczy, Gdybyś mnie teraz zobaczył, Kraina zwana Tutaj, Dziękuję za wspomnienia, Pamiętnik z przyszłości. PS Kocham Cię na mojej półce czekało trochę ponad rok, ale wreszcie udało mi się znaleźć czas na nią i przede wszystkim ochotę. Wiele dobrego słyszałam na temat samej powieści, którą ceniono bardziej niż film powstały na jej podstawie. Ekranizację widziałam wcześniej i zrobiła na mnie duże wrażenie, dlatego zdecydowałam się na zakup tego tytułu. Jakie są moje wrażenia? Przekonacie się w dalszej części tekstu. Główną bohaterką jest Holly Kennedy, pogrążona w żałobie wdowa, która nie może dojść do siebie po śmierci swojego ukochanego. Mimo swojego młodego wieku, ma zaledwie trzydzieści lat, spotkała ją tak wielka tragedia. W swojej sytuacji na szczęście może liczyć na przyjaciół i kochającą rodzinę, ale

Czarownice z Salem Falls - Jodi Picoult

O samej Jodi Picoult nie będę dużo pisała. Jest jedną z moich ulubionych autorek, którą odkryłam naprawdę przypadkiem, było to wręcz zakochanie od pierwszego przeczytania. Rok temu do mojej biblioteczki dołączyła jej kolejna powieść: Czarownice z Salem Falls i dopiero teraz doczekała się przeczytania. Jakie są moje wrażenia? Dowiecie się w dalszej części tekstu. Jack St. Bride ma przed sobą bardzo ważny wybór. Gdzie ma zamieszkać? Właśnie wyszedł z więzienia, gdzie spędził ostatnie osiem miesięcy. Jak się później dowiadujemy, trafił tam za gwałt na nieletniej. Dziwnym trafem znajduje swoje miejsce w Salem Falls, gdzie od razu, nie znając jego przeszłości, zatrudnia go w swojej restauracji Addie Peabody. W tym miasteczku, cztery przyjaciółki, Gill, Meg, Whitney oraz Chelsea, uważają siebie za czarownice i są poddane naturze. Wkrótce ich uwagę skupia na sobie właśnie Jack St. Bride, czy wyniknie z tego coś złego? Mężczyzna nie ma łatwo, ponieważ, kiedy tylko obywatele dowiadują