Klimat faktycznie może uchodzić za podobny, choć w tym przypadku jest znacznie leniwiej, spokojniej, a wszelkie zjawy nie są aż tak straszne – bardziej są dramatyczne. Widz ma czas wczuć się w opowieść, nawet zżyć z bohaterami, być może wymyśli swój przebieg wydarzeń, który ostatecznie okaże się zupełnie mylny.
Nawiedzony dwór w Bly z założenia miał być serialem mrożącym krew w żyłach, a nie do końca był. Pozwalał on jednak odbiorcy na zaangażowanie się w akcję, a także przeżywanie jej. Jest to w rzeczywistości serial o miłości i różnych obliczach owej miłości. Nie wszystko jest takie jak się może wydawać, nie wszystko zło jest złe, tak samo jest z tymi dobrymi rzeczami – nie są takie znowu oczywiste.
A może teraz krótko o fabule?
Kobieta zgłasza się do pracy jako guwernantka. Ma uczyć i opiekować się rodzeństwem, Florą i Milesem. Na pierwszy rzut oka są to dzieci bardzo miłe, choć niejednokrotnie można dostrzec, że niosą za sobą ciężar straty obojga rodziców. Deni nie ma prostego zadania, bowiem okiełznanie tej dwójki przy własnym nawiedzającym ją demonie, może być nie lada wyzwaniem. Oprócz tej trójki, w dworze jest kucharz, ochmistrzyni oraz ogrodniczka. Cała ta grupa ludzi, służby, tworzy super zespół, który ogląda się bardzo dobrze, jest między nimi życzliwość, wsparcie a nawet chemia.
Co jest natomiast nie tak w posiadłości? O wszystkich anomaliach dworu wiedzą oczywiście dzieci, które stwarzają wrażenie, że z nimi współpracują, że lubią się z duchami. To, co według mnie okazało się bardzo ciekawe i trzymające w napięciu, to COŚ, co nawiedzało guwernantkę jeszcze przed podjęciem się pracy w Bly. Historię jej problemu jeszcze widz pozna, ale do tego czasu będzie on oglądał serial w niepewności oraz z ogromnym zaciekawieniem.
Nie da się ukryć, że serial ten jest przegadany, skupia się na ludziach, ich historiach, a najmniej na tej strasznej warstwie. Opowiada o miłości do dzieci, do kłamstwa, drugiego człowieka, do rodzica, do rodzeństwa, jest o zakazanej miłości a także o samotności i ogromnym cierpieniu. Warstw emocjonalnych i uczuciowych jest naprawdę wiele tutaj, aż ciężko je wszystkie omówić. Na filmweb.pl można przeczytać, że jest to gotycki romans i faktycznie bardzo dużo z romansu serial ten ma. Jest to zarówno wada jak i zaleta. Chociaż stwierdzam z pełną świadomością, że szkoda, że ta warstwa romantyczna w pewnym momencie przyćmiła całą historię dworu i gdzieś serial zgubił swój rytm i klimat. Najgorszy dla mnie był ostatni odcinek serialu, gdzie duchy całkowicie przepadły, nie było w nim żadnego napięcia i nawet śladu tego, co widz miał przyjemność przeżyć przy okazji poprzednich odcinków. Szkoda, wielka szkoda.
Zdecydowanie Nawiedzony dwór w Bly ma swój klimat, opowiada bardzo ciekawą historię, ale gdzieś wszystko się pogubiło, ktoś pokombinował za bardzo i wyszło mdłe romansidło z tego zamiast trzymającego w napięciu horroru. Liczyłam na coś więcej, zwłaszcza, że po sześciu odcinkach byłam zachwycona, a później poziom serialu popikował w dół. Powtórzę się - szkoda.
Jednoznacznie jednak nie stwierdzam, że jest to zły serial, bo nie jest. Jest bardzo dobry, tylko przykro mi było, że poziom mu spadł, że cała uwaga skupiła się na innych, niż powinna według mnie, kwestiach. Zdecydowanie Nawiedzony dwór w Bly jest wart podjęcia się seansu i kilku poświęconych mu godzin, bo wierzę, że wiele rzeczy może widzowi się spodobać. Pamiętajmy też, że każdy jest inny i każdy będzie oczekiwał po takim serialu czegoś innego. Ja się troszkę (bardzo) zawiodłam, ale może Ty się nie zawiedziesz, więc śmiało oglądaj ;)
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji. ;)
Zachęcam do dyskusji na temat powyższego tekstu! *.*