Rok
temu wpadła mi w ręce książka Ślepy archeolog i
było to moje pierwsze spotkanie z Martą Guzowską, i uważam, że
bardzo udane. Kiedy tylko zaproponowano mi Raj,
najnowszą powieść autorki, tym razem bez wątku archeologicznego,
którym charakteryzowały się poprzednie jej dzieła, nie wahałam
się zbyt długo. Wiedziałam, że będzie dobrze i nie myliłam się.
Otwarcie
w mieście nowej galerii handlowej dla niektórych może być wielkim
wydarzeniem i może powodować dreszcze podniecenia. Mogłoby się
wydawać, że premierę galerii Raj zaplanowano idealnie jeśli
chodzi o termin. Ma być z przepychem, oryginalnie i wyjątkowo. I
drogo i tanio, zadziwiająco pięknie, dla wszystkich. Pomysłodawcy
nie mylili się, pierwszy dzień funkcjonowania galerii rzeczywiście
zapamiętają wszyscy.
Rajem
zainteresował się Rudy, który ma pomysł na swoją karierę
życiową, niebanalną zresztą. Cały plan ma przemyślany od A do Z
i nic nie może pójść źle. Nowe miejsce kultu zakupoholików
według jego wizji dawało mu wiele możliwości. Mylił się. Oprócz
niego, z otwarcia galerii zadowolony był Jakub, diler narkotyków,
który liczył na niemały zysk. Przeliczył się. Dwie nastolatki,
Ce i Dory, chciały spędzić sobotni dzień w galerii, pochodzić po
sklepach, poplotkować, wrzucić trochę zdjęć do sieci, bo fani na
Instagramie muszą regularnie być informowani o ich poczynaniach.
Takie tam puste dziewczyny dzisiejszych czasów, które jeszcze nie
mają pojęcia co ich czeka tego dnia i nocy. Jest jeszcze Teresa,
matka Dory, zagubiona osoba, samotna psycholożka, która zdecydowała
się na przyjazd do Raju, aby odkryć na nowo swoją kobiecość,
przekroczyć linię startu, zacząć jeszcze raz. To, co ją czeka, z
pewnością zmieni jej życie. Najgorszą postacią ze wszystkich, do
której od razu czuje się antypatię i swoiste obrzydzenie, jest
Andriej. Rosjanin jest wspólnikiem wspomnianego wyżej Jakuba,
mężczyźni się nie lubią i łączy ich jedynie biznes. Andriej
nie lubi ogólnie polaczków, co niejednokrotnie udowodni
czytelnikowi swoim zachowaniem.
Kiedy
już opisałam bohaterów książki Marty Guzowskiej, pora dowiedzieć
się nieco o fabule. Jak już można się domyślić, akcja toczy się
w Raju, galerii, która nie ma nic wspólnego z Biblijnym Edenem.
Można by pokusić się o inne porównanie, o przeciwieństwo, o
Piekło.
Liczy
się tylko teraźniejszość. Praktycznie w powieści nie ma historii
z przeszłości, jedynie Teresa raczy odbiorcę ckliwymi opowiastkami
z jej dawnego życia. No właśnie – życie. Większość bohaterów
walczy tutaj o przeżycie, galeria zamienia się w dżunglę, w
której przetrwa silniejszy. Wynik nie jest oczywisty, bo ludzkie
instynkty i decyzje mogą zaskakiwać.
Autorka
stworzyła niebanalną historię, która na szczęście nie okazała
się klaustrofobiczna. Jeden dzień, jedno miejsce akcji – mogło
wyjść różnie, a wyszło rewelacyjnie i bardzo emocjonująco.
Bohaterowie są skrajni i ciężko z którymś z nich się
identyfikować, zwłaszcza że Guzowska w trakcie lektury miesza w
ich wizerunkach. Żadnego z nich nie polubiłam, ale nie zniszczyło
to mojego odbioru powieści. Raj czyta
się jak najlepszą książkę akcji, tylko brakuje w niej
wystrzałów.
Powyższy
tytuł rozkręca się powoli, aby w pewnym momencie ruszyć z kopyta
i szokować czytelnika. Podczas lektury bawiłam się bardzo dobrze –
chociaż nie wiem czy to stwierdzenie jest adekwatne. Marta Guzowska
napisała coś nowego, coś bez wykopalisk, chociaż bez trupów się
nie obeszło. Na pewno Raj
spodoba się fanom twórczości autorki. Nie zawiedziecie się.
Jeszcze się zastanowię nad lekturą tej książki..😊
OdpowiedzUsuń