Przejdź do głównej zawartości

Zagubiona przeszłość - Jodi Picoult


Jodi Picoult – amerykańska pisarka, autorka bestsellerów, specjalistka w pisaniu książek na kontrowersyjne tematy. W 2003 roku otrzymała nagrodę New England Book za całokształt twórczości. Jest autorką kilkunastu powieści, m.in.: „Bez mojej zgody”, „Świadectwo prawdy”, „W imię miłości”. *

Dawno nie czytałam żadnej z książek tej autorki, co wywołuje u mnie lekki zawód. Na mojej biblioteczce stoi wiele jej powieści, jednak ostatnio brakowało mi na nie czasu. Z nadzieją nadrobienia zaległości, postanowiłam przeczytać: „Zagubioną przeszłość”, która wciągnęła mnie całkowicie i nie pozwoliła od siebie odejść ani na krok.

Czasami nie chcemy o nic pytać, ale nie ze strachu, że ktoś nas okłamie w żywe oczy.
Boimy się usłyszeć szczerą prawdę.”

Główna bohaterka, Cordelia Hopkins prowadzi spokojne i poukładane życie. Ma narzeczonego, Erica, czteroletnią córeczkę, Sophie, oddanego przyjaciela, Fitza i kochającego tatę, Andrew. Zajmuje się odnajdywaniem zaginionych osób. Razem ze swoim psem tropowcem, Gretą, współpracuje z organami ochrony porządku publicznego. Jest to pewna ironia losu, gdyż niespodziewanie do jej domu przychodzi policja z nakazem aresztowania jej ojca. Oskarżany jest bowiem o porwanie małej dziewczynki, Bethany Matthews. Cały dotychczasowy świat Delii przewraca się do góry nogami. Kobieta powoli dowiaduje się całej prawdy o sobie. Jak mogła zapomnieć całą swoją przeszłość? Jak mogła nie pamiętać własnej matki?

Przeszłość można ukryć, można ją zatuszować, zasłonić, żeby nic nie było widać – ale zawsze pozostanie świadomość tego, co jest pod spodem.”

Andrew Hopkins, kiedy jego córka miała niespełna pięć lat, wywiózł ją do innego stanu. Zabrał dziecko, którym sądownie miała się opiekować matka. Dlaczego właśnie tak postąpił i co nim kierowało? Czy był to akt zemsty, czy ratowanie przyszłości tej małej dziewczynki? Charles Matthews, kiedyś był aptekarzem, rodzicem, który mógł spędzać ze swoją córką, Bethany, zaledwie weekendy. Z bólem serca oddawał kilkulatkę do jej domu, w którym staczała się kobieta po wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu. Jak mógł postąpić? Chciał tylko dobrego życia, lepszej perspektywy dla tego malucha. Nie zastanawiając się długo, spakował wszystko i wyjechał razem ze swoim szczęściem. Ukrywał się przez niemal trzydzieści lat, przez cały ten czas udawał kogoś innego, a także zabarykadował całą przeszłość przed swoją córką.

Człowiek może przybrać w swoim życiu milion różnych wcieleń, ale ta gra ma pewne zasady, które między innymi nakazują zaczynać od początku, nigdy od środka.”

Bardzo dokładne opisy autorka poświęciła wydarzeniom, które mają miejsce w więzieniu. Areszt dla Andrew nie jest niczym łatwym. Ten prawie sześćdziesięciolatek jest prześladowany przez swoich współwięźniów. Znalazł, ku własnemu zaskoczeniu, osobę, która mu pomagała w trudnych chwilach, ale to nie było akceptowane przez tamto środowisko, gdyż każdy musiał trzymać się ze swoimi – z uwzględnieniem rasy.

To, że ktoś złamał prawo, nie oznacza automatycznie, że zszedł na złą drogę. Czasem jest tak, że ta droga sama podkrada się pod stopy – i zanim się człowiek obejrzy, już jest po tamtej stronie.”

Delia Hopkins dowiaduje się po tak długim czasie, że jej matka żyje. Wiele razy o niej myślała, wyobrażała sobie, jak spędzają wspólny czas. Jednak przed trzydzieści lat żyła w przekonaniu, że jej rodzicielka nie żyje, że zginęła w wypadku samochodowym. Jej dotychczasowa egzystencja była swojego rodzaju złudzeniem. Dopiero teraz poznaje, kim tak naprawdę mogłaby być. W związku ze sprawą sądową swojego ojca, musiała wyjechać ze swoją córką do Arizony. Jej narzeczony, Eric jest adwokatem i to właśnie on będzie obrońcą Andrewa Hopkins'a – a raczej Charlesa Matthews'a. To tutaj, w miejscu, gdzie się urodziła i spędziła pierwsze lata swojego życia, toczą się trudne momenty, kobieta musi podjąć ważne decyzje. Nic już nie jest proste, nawet nie wie, komu może ufać. Poznaje Indiankę Ruthann, która od razu staje się jej dobrą znajomą, osobą, u której może znaleźć oparcie oraz spokój. Sophie bardzo polubiła ową Ruth, razem z nią się bawiła, a także robiła z nią alternatywne wersje lalek barbie. Kobieta traktowała dziewczynkę niczym własną córkę albo wnuczkę. Zostało to bardzo ciekawie przedstawione, przez co bardzo interesowały mnie właśnie momenty, które działy się w Mesie.

Kłamstwo to naprawdę przedziwna rzecz. Kiedy raz się zacznie, można dojśc do tego, że człowiek jest w stanie oszukać samego siebie.”

W trojkę – Delia, Eric i Fitz – są przyjaciółmi od dziecięcych lat. Oby dwaj także kochają główną bohaterkę, jednak dla jednego z nich odwzajemnienie tego uczucia nie jest możliwe. Tutaj zostają poddane próbie ich uczucia i zaufanie. Czy miłość przetrwa, a przyjaźń zostanie taka sama jaką była dotąd? W Arizonie, trzydziestokilulatka znowu jest małą Bethany, która spotyka swoją matkę. Ale czy właśnie tak sobie ją wyobrażała? Myślała, że znajdą wspólny temat, jednak mimo więzów krwi, są dla siebie niczym obce osoby. Czy Delia powinna za to winić swojego ojca, który chciał jej bronić przed tym, co Elise Matthews mogłaby zrobić ich małej córeczce?

Miłość nie oznacza spełniania oczekiwań osób, które są zdane na naszą opiekę. Kochać to znaczy robić to, o czym one nawet nie myślą. To wyprzedzanie życzeń i próśb.”

Jodi Picoult posługuje się bardzo łatwym w odbiorze językiem. Jej dialogi są proste, a także miłe dla oka. Czasami jej teksty wydają się po prostu płynąć, jakby były lekką poezją mimo poruszanych poważnych kwestii. Jak zawsze, można zauważyć w jej dziele pewien schemat. Kolejny raz toczy się rozprawa sądowa, znowu czytelnik musi podjąć decyzję, po której stronie jest racja, komu sam może zaufać. Bardzo dobrym zabiegiem jest kilkuosobowa narracja, poznajemy historie z różnych punktów widzenia: Delii, Andrew, Erica, Fitza, a nawet Elise. Sprawia to, że odbiorca może lepiej poznać poszczególnych osoby.

Jako wielka fanka twórczości Jodi Picoult, nie potrafię obiektywnie stwierdzić, czy książka przypadnie do gustu każdemu. Według mnie „Zagubiona przeszłość” jest wartą uwagi powieścią, która porusza bardzo ważny temat – rodzicielstwo. To właśnie dzięki takiej lekturze czytelnik będzie mógł poznać samego siebie oraz to, jakby postąpił na miejscu danego bohatera.


*Informacja z okładki książki Jodi Picoult: „Zagubiona przeszłość”



KSIĄŻKA Z PÓŁKI. 

Komentarze

  1. Najlepiej samemu przeczytać i sprawdzić jakie wrażenia jakie książka wywołała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię Picoult, ale szczerze mówiąc, ta książka średnio mi się podobała. Jak zawsze, była wciągająca, ale nie poruszyła mnie tak, jak inne pozycje tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była ciekawa. Może i nie poruszyła az tak bardzo jak inne jej dzieła, ale jest warta uwagi. ;)

      Usuń
  3. Jak na razie mam za sobą "Kruchą Jak Lód" tej autorki, którą wręcz ubóstwiam za klimat, język oraz temat. A! Oraz i za zakończenie! A "Zagubioną Przeszłość" mam w planach (bardzo bliskich). :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kruchej..." nie czytałam, ale tez mam w planach. ;) Jestem ciekawa jakie wrażenie na mnie wywrze. ;)

      Usuń
  4. Czytałam, bo zaciekawił mnie opis z okładki. Niestety pomysł zmarnowany, zupełnie jakby w pewnym momencie autorka straciła wenę. Ale ponieważ cenię tę autorkę, to uważam że każdy kto mieni się jej fanem, powinien przeczytać i tę pozycję.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... ja nie miałam takiego wrażenia, jakby autorka straciła wenę. Po prostu troche innym torem powędrowały wydarzenia w książce, niżby czytelnik na początku mógł przypuszczać. ;)

      Usuń
  5. Bardzo lubię tę autorkę. Nie miałam okazji przeczytać jeszcze "Zagubiona przeszłość" ale na pewno to nadrobię.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam tylko jedną książkę tej autorki, dawno temu, i cały czas mam ochotę na coś jeszcze, tylko jakoś zabrać się nie mogę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No najgorzej jest się zabrać za jakiegos autora. Hm. Ja często sobie obiecuję, że przeczytam kogoś dla mnie "nowego"... ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji. ;)
Zachęcam do dyskusji na temat powyższego tekstu! *.*

Zobacz również:

YOU | SERIAL A KSIĄŻKI

W ubiegłym roku na Netflixie pojawił się serial You , który wciągnął bardzo wiele osób w swoją historię. Ja go obejrzałam dopiero po przeczytaniu książki i był to jak dla mnie bardzo dobry krok. Nieświadomie odłożyłam oglądanie na później nieświadomie, że jest to serial na podstawie książki właśnie. Książkę przeczytałam, serial obejrzałam i chciałam Wam o tym napisać, chciałam porównać te dwie rzeczy. Ale odkładałam tekst i jakoś zwątpiłam w sens, aż tu nagle pojawił się drugi sezon. Słyszałam opinie, że jest lepszy od pierwszego, zaczęłam więc oglądać. Ale kiedy Ukryte ciała do mnie dotarły, porzuciłam Netflixa, aby jednak najpierw sprawdzić treść powyższego tytułu. I to również był dobry krok. Postanowiłam napisać troszkę o swoich odczuciach o serialu, trochę go porównuję do książek, bo jest to jednak ważne. Moje zdanie o Ty i Ukrytych ciałach  znajdziecie na blogu, zatem zachęcam do lektury. Już teraz mogę Wam powiedzieć, że jako zwykły oglądacz serialu jestem zawiedziona fak

STANY OSTRE. JAK PSYCHIATRZY LECZĄ NASZE DZIECI | MARTA SZAREJKO

  O Stanach ostrych Marty Szarejko wspominałam przy okazji podsumowania roku 2021, jednak dopiero teraz, w kwietniu, postanawiam na temat tego tytułu nieco Wam napisać. Super, jestem z siebie bardzo dumna… Szarejko na początku nie chciała pisać o psychiatrii dziecięcej, dlatego, że w żaden sposób temat jej nie dotyczył. Okazało się jednak, że to, co uważała za minus, okazało się ogromnym plusem jej położenia, bowiem nie podchodziła do tematu tak samo emocjonalnie jak podchodziłaby matka. Stany ostre. Jak psychiatrzy leczą nasze dzieci to książka o poziomie szpitali psychiatrycznych w Polsce, o ich nierentowności i niewydajności. Jest źle, to jakże podnoszące na duchu przesłanie można wynieść z lektury. Autorka rozmawia z pracownikami i dyrektorami placówek w różnych częściach kraju, dowiaduje się wielu ciekawych, chociaż dołujących rzeczy, a tą wiedzą dzieli się z czytelnikami. Na pewno mnie przeraża to, że w szpitalach nie ma miejsc, że dzieci śpią na dostawkach do dostawek, pokątn

KRAINA LODU (2013)

USA | ANIMACJA/FAMILIJNY/PRZYGODOWY | 2013 Dzisiaj sięgnę do Oskarowej półki. Jak wiadomo chyba wszystkim, animacja Kraina Lodu zdobyła dwa Oskary. I myślę, że jest godna uwagi i czasu jej poświęconego. Sama jak dotąd bajkę tę oglądałam trzy razy i bardzo ją polubiłam. Uważam, że historia jest przejmująca, poruszająca, a muzyka w niej zawarta dodaje tego wyjątkowego klimatu.