Witam Was Cieplutko!
Dzisiaj proponuję Wam nieco inny wpis, niż zazwyczaj. Zero recenzji, zero opinii. Napiszę o tym, jak minął mi dzisiejszy dzień, a raczej samo to, co planowałam od dwóch tygodni. Poniższe zdjęcie prezentuje Wam naszą Marzannę. W sumie jeszcze w połowie, ale już coś...
Oj, ale emocje!. Razem z moją dobrą koleżanką, Kornelią, postanowiłyśmy wykorzystać dzisiejszy dzień na to, aby stworzyć Marzannę i ją zatopić nad Wisłą. Uprzedzam tylko, że to nie były żadne wagary, tylko zaplanowałyśmy sobie taką atrakcję na naszą wolną środę. ;)
Kornelia śmiała się, że zrobiłam jej krowi nos. Ale uważam, że po prostu nie docenia mojego talentu. Ja nie skomentowałam jej oczu. A ponadto, pochwaliłam pomysł z pieprzykiem. ;)
Śmiechu było co niemiara, zwłaszcza, że nie umiałyśmy znaleźć odpowiednich patyków. ;) Ręce naszej kobietki ciągle się łamały i musiałyśmy się z nią bardzo ostrożnie obchodzić.
Mimo chłodu i wiatru, udało nam się dokończyć nasze dzieło. Niestety, Marzanna nie ma włosów, ale za to ma bardzo wydatny biust i pośladki. To dowodzi tylko temu, że nie można mieć wszystkiego. ;)
Nawet wiatr, albo łamiące się patyki nie sprawiły nam dużego problemu. Ale największą przeszkodą okazało się był dmuchanie balonów.
To ja z naszym dziełem. ;) |
Kornelia. ;) |
Wiatr powodował, że bezwłosa głowa naszej kobietki latała na różne strony. Ale to za bardzo nam nie przeszkadzało, bo towarzyszył nam bardzo dobry humor.
W międzyczasie miałyśmy krótką przerwę, aby zjeść bardzo kaloryczną przekąskę w postaci chipsów. Czasami można sobie zrobić trochę przyjemności, prawda?
I w tym momencie zaczyna się pochód w stronę rzeki, aby móc zatopić naszą Marzannę. Smutny ją los spotkał, żal mi jej było. Ale ktoś musiał się poświęcić, aby zima odeszła w nieznane,a wiosna wprawiała nas w coraz lepsze nastroje.
I to chyba tyle na dzisiaj. Ostatnie zdjęcie pokazuje nasz mord. Widać połamane kończyny Marzanny, a także jej bezwłosą głowę. ;) I jeszcze na sam koniec dodaję piosenkę, która chodzi ciągle po głowie Kornelii.
Haha, marzanna naprawdę wyszła wam świetna! Patrząc na tę fotorelację żałuję, że sama nie zdecydowałam się na zrobienie takiego topielca :)
OdpowiedzUsuńTo było planowane od dłuższego czasu, ale pomysłu na samo wykonanie nie było. ;) W przyszłym roku sobie odbijesz.;)
UsuńHahaha jakie to urocze! :D Nigdy w życiu nie topiłam Marzanny, ZAZDROSZCZĘ szczerze :)
OdpowiedzUsuńTo był mój drugi raz. W tamtym roku też topiłam Marzannę. ;)
UsuńMarzanna nie ma się czym powstydzić ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu ś.p. Marzanny.;)
UsuńHaha, super pomysł! No i od razu pogoda lepsza! :)
OdpowiedzUsuńHahaha, no pogoda ładna teraz jest. ;)
UsuńHahhaa :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że takich w przedszkolu się nie topiło :(
Ja też nie robiłam Marzanny w podstawówce ani w przedszkolu. Ale za to moja siostrzenica w tym roku robiła i topiła marzanna wraz z grupą w przedszkolu.;)
UsuńW życiu nie widziałam tak świetnej i oryginalnej Marzany. Jest rewelacyjna i dzięki waszym staraniom od razu wiosna piękna nastąpiła.
OdpowiedzUsuńSuper.
Oryginalna nam wyszła.;) Słoneczko świeci, więc chyba dobrze się spisałyśmy. ;)
UsuńMarzanna jest naprawdę zabawna. "Wydatny biust i pośladki" - to mało powiedziane. :D
OdpowiedzUsuńChyba Wasz twór zdziałał cuda, bo ostatnio ciepło było, jak nie wiem. :)
Pozdrawiam!
Na coś się przydałyśmy. ;)
UsuńBardzo ciekawa marzanna. Dycha za przypomnienie zapomnianej tradycji :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję. ;)
Usuń