Niedawno pisałam na blogu o książce Wilczerka Katherine Rundell, która bardzo przypadła mi do gustu i plasuje się wysoko na liście najlepszych (przeczytanych przeze mnie) książek 2020 roku. Dzisiaj natomiast przybywam do Was z krótką opinią na temat Złodziejaszków tej samej autorki. Tym samym mam za sobą wszystkie pozycje Rundell wydane nakładem Wydawnictwa Poradnia K. Czy to znaczy, że mogę się czuć jak ekspert od książek tejże pisarki? Absolutnie nie. Mam jednak mały pogląd na to, co kobieta już napisała i jakie postaci wykreowała.
A było tego niemało. Każda jej powieść jest barwna i wielowątkowa. Postaci nie są płaskie, nie mają też łatwego życia, borykają się niejednokrotnie z niemałymi problemami pomimo młodego wieku. Zawsze są to młode nastolatki i młodzi nastolatkowie, którzy nie boją się wyzwań i odwagi mają zdecydowanie więcej od niejednego dorosłego. Zawsze są to takie osoby, które mają pomieszane losy rodzinne i muszą liczyć na siebie. A dopiero w trakcie przygód znajdują przyjaciół na dobre i na złe.
I tak samo jest w Złodziejaszkach.
Vita ze swoją mamą przyjechała do Nowego Jorku aby zabrać dziadka, któremu ostatnimi czasy przydarzyło się coś bardzo złego. Stracił on bowiem rodzinny zamek, został oszukany przez naciągacza Victora Sorrotore i nie ma teraz nic. Vita widząc smutek swego ukochanego dziadka, postanawia mu pomóc, choć ten zupełnie tego nie chce. Spotyka ona na swojej drodze pewną młodą złodziejkę oraz dwóch cyrkowych chłopców i wspólnie postanawiają odszukać szmaragdowy naszyjnik, który w rodzinie dziewczynki jest od lat, a aktualnie znajduje się w kryjówce w Zamku Hudson. Aby tego dokonać, potrzebny jest im dokładny plan ataku, który zapisują w czerwonym notesie.
Na kartach tej powieści dzieciaki spotykają na swojej drodze wiele niebezpieczeństw, aż niejednokrotnie się zdziwiłam, że autorka przygotowała dla nich tak poważne komplikacje. Jak zawsze, Rundell kontrastuje w książce postaci dziecięce i dorosłe. Te dziecięce są szczere i gotowe na wszystko, na pomoc i niesienie dobra. Natomiast te dorosłe postacie są zachłanne i rządne władzy. Taki właśnie jest Sorrotore, wróg Vity, który nie wie co to empatia i szacunek wobec innych. Kompani w dobrej akcji rabunkowej są pełni ciepła i pasji. To prawdziwi oddani przyjaciele, jakich każdy chciałby spotkać w swoim życiu.
Czytając moje poprzednie opinie o książkach Katherine Rundell możecie się domyślić, że je bardzo polubiłam, że odpowiada mi sposób pisania autorki. Nie jest on oczywisty ani łatwy. To są trudne i poważne książki dla dzieci i młodzieży, pełne niebezpieczeństw i bólu. Tak, bólu, bo w Złodziejaszkach główna bohaterka ma okaleczoną jedną nogę i pomimo bólu w niej daje sobie świetnie radę. W Wilczerce mamy do czynienia z bólem emocjonalnym bardziej, bowiem tamta bohaterka straciła podczas akcji swojego przyjaciela – Wilka. Ach, ależ to było smutne…
Jeżeli miałabym polecić komuś wartościowe książki dla dzieci i młodszej młodzieży, to bez wahania wspomniałabym o książkach Rundell. Są świetne, czyta się je błyskawicznie, a przede wszystkim mega angażują czytelnika. Pomimo swojego wieku – bardzo lubię te książki i dają mi ogromną satysfakcję czytelniczą. Czekam na więcej, a Was zachęcam do nadrobienia Złodziejaszków a także innych książek tejże pisarki.
Nie znam tych książeczek, ale zapiszę sobie nazwisko autorki. Może obdaruję nimi przy jakiejś okazji dzieciaki znajomych. :)
OdpowiedzUsuńO tak, warto obdarowywać nimi innych ;)
UsuńJak ja żałuję, że kiedy byłam dzieckiem, nie było tylu cudnych książek na naszym rynku wydawniczym.
OdpowiedzUsuńKażde dzieciństwo ma swoje uroki ;)
UsuńJedna z fajniejszych autorek dla młodzieży. :)
OdpowiedzUsuń