No dobra, przyjemnością, to może duża przesada, bo historia łatwa ani lekka, ani tym bardziej przyjemna nie jest. Jest niepokojąca, a przede wszystkim niebezpieczna. Występuje w niej wiele niebezpieczeństw zarówno ze strony ludzi śmiertelnych jak i istot, w których DNA grzebano.
Akcja rozpoczyna się kiedy Travis wyjeżdża na odludzie, aby nieco się rozerwać postrzelać do węży. Nie będziemy komentować tutaj, co dla kogo jest rozrywką i formą rozluźnienia, okej? I podczas tego odpoczynku natrafia na psa, który potrzebuje jego pomocy, bo coś czai się w ciemnej dróżce. Mężczyzna przygarnia psa, bo okazuje się ten bezpańskim około rocznym psiakiem, którego wkrótce nazywa Einsteinem, bowiem golden retriever jest bardzo mądrym zwierzęciem. Zaskakująco inteligentnym. Szczęśliwym zrządzeniem losu Travis spotyka na swojej drodze trzydziestoletnią Norę, która zdaje się nie znać świata i jego zasad. Przez lata była źle traktowana przez ciotkę i po jej śmierci nie potrafi się otworzyć. Ich spotkanie w parku jest znamienne, zwłaszcza, że to ten inteligentny pies staje się ich swatką. Niedługo po tym pierwszym spotkaniu dwójka bohaterów staje się nierozłączna i próbują rozwikłać zagadkę pochodzenia Einsteina i tego, czego pies się boi. Ich odkrycia są niezwykłe i niepojęte.
Książka Opiekunowie jest wielowątkowa, a raczej wielobohaterowa. Bo sama fabuła bardzo mocno trzyma się głównego wątku, czyli… laboratorium, w którym modyfikowano DNA i chciano stworzyć niesamowite istoty. Jak już wiemy, jest pies, który jest inteligentny, jednak zagadką może być to, kim albo czym jest to, czego owy pies się boi. Oprócz Nory i Travisa, w skład bohaterów wchodzą między innymi: płatny morderca, policjant federalny, prawnik Nory, a także kilka ofiar Obcego. Dla mnie, powyższy tytuł jest świetnie napisany, przepełniony akcją, jest rozbudowany ale nie nudny. Zaskoczył mnie, bo bałam się, że jego objętość jednak może być przytłaczająca, a nie była.
Cieszę się bardzo, że moje pierwsze spotkanie z twórczością Koontza okazało się takim strzałem w dziesiątkę! Nie wiem czy jest coś, co mi się w tej książce nie podobało. Dla mnie może nie był to horror, jednak gatunkowo książka wpasowuje się w tematykę, bo są trupy oraz niezidentyfikowana postać atakująca w mroku. Może i się nie bałam, ale wierzę, że czytając książkę wieczorem przy zgaszonym świetle w niektórych momentach można by było poczuć odpowiedni klimacik.
Opiekunowie to zdecydowanie książka, którą mogę polecić. Sama teraz będę musiała zapolować na jakieś inne tytuły autora. Może macie coś do zaproponowania?
Ja również bardzo lubię audiobooki. Często ich słucham w drodze lub podczas sprzątania, albo na rowerze. :) Sama nie znam twórczości Koontza póki co, ale dużo dobrego czytam na temat jego książek.
OdpowiedzUsuńAudiobooki do mnie jakoś nie przemawiają, zawsze podczas słuchania zasypiam momentalnie 😂
OdpowiedzUsuńTwórczość Koontza znam (oczywiście w wersji papierowej) i serdecznie polecam.
Wolę papierowe książki, ale takich też chętnie posłucham :)
OdpowiedzUsuń