Dawno nie miałam takiej sytuacji, że z jednej strony książka bardzo mnie intrygowała, a z drugiej – spowalniała moje czytanie, bo była w toporny sposób napisana. Tak ostatnio miałam z książką Christophera Berry-Dee Rozmowy z seryjnymi mordercami. Mrożące krew w żyłach studium zwyrodnialców, którą czytałam ponad miesiąc. Nie mogę powiedzieć, że jest ona zła, bo sama treść jest ciekawa. Była ona po prostu nudnawa – taka sprzeczność.
Książka ta ma swoje zalety, o których warto wspomnieć. Jest bardzo szczegółowym opisem różnych zwyrodnialców i morderców. Poznajemy ich życie od urodzenia, niejednokrotnie autor analizuje powody ich zbrodni, co jest również ciekawym zabiegiem. W Rozmowach z seryjnymi mordercami brakuje mi jednak samych rozmów, bowiem sięgając po tę pozycję miałam wrażenie, że będą to wywiady ze skazańcami, jednak bardzo się myliłam. Są w niej spisane życiorysy oraz szczegółowe opisy zbrodni w oparciu o korespondencje i spotkania z mordercami.
Nie mogę powiedzieć, że mnie zawiodła powyższa książka, uważam tylko, iż tytuł jest nieco mylący i niejednego czytelnika forma przekazu informacji może odrzucić. Bo treść jest toporna, trudna i nieraz przekazywana w chaotyczny sposób, dużo w niej jest skoków między latami i poszczególnymi wydarzeniami i czasem było mi trudno się połapać w opisywanych zdarzeniach.
Jednak na uznanie zasługuje fakt, że autor, Christopher Berry-Dee, skrupulatnie zebrał informacje o swoich bohaterach. Poświęcił na napisanie tekstu wiele lat i informacje są z pierwszej ręki. Książka Rozmowy z seryjnymi mordercami powstawała długo i widać w niej dopracowanie i dbanie o szczegóły. Pomimo tego, że w Polsce została wydana dopiero w tym roku, to swoją premierę miała już na początku lat dwutysięcznych. Z niektórymi historiami jest tak, że są nieśmiertelne i można po nie sięgać w każdej chwili, i tak właśnie jest z tą pozycją. Późne jej wydanie w naszym kraju nie sprawia, że się ona przeterminowała, jest cały czas aktualna. Tak jak głosi podtytuł Mrożące krew w żyłach studium zwyrodnialców, niejednokrotnie podczas lektury krew może się zmrozić w żyłach, a co wrażliwszy czytelnik może też porzucić tę pozycję. Nie da się ukryć, niemało jest w książce Berry-Dee bestialstwa i obrzydliwych opisów. Oprócz samych zbrodni, momentami zaskakuje też to, jak działa wymiar sprawiedliwości, głównie w Stanach Zjednoczonych, bo tam niejednokrotnie dochodziło do sprzecznych i nielogicznych rozwiązań.
Mam mieszane uczucia wobec książki Rozmowy z seryjnymi mordercami. Nie mogę powiedzieć, że jest zła, ale też żałuję, że nie mogę jej z czystym sumieniem polecić. Wiem doskonale, że wiele osób będzie się podczas czytania nudziła , a nawet irytowała, i treść nie będzie aż tak dobrze, jak powinna, przyswajana. Lektura ta się dłuży i bardzo często po kilku stronach zasypiałam, więc nie polecam czytania jej wieczorami. Z drugiej strony, jak pojawiały się historie, które mnie szczególnie interesowały, potrafiłam się zmobilizować do większego zaangażowania w czytanie.
Tak jak wspomniałam, ma ona wiele zalet, jest skrupulatnie spisana, powstawała w dość wyjątkowy sposób, informacje są zbierane z kilku źródeł, takich z pierwszej ręki, więc można im zaufać. Autor analizuje swoich bohaterów, ich dzieciństwo jest szczegółowo oddawane, zbrodnie również nie są za bardzo cenzurowane. Niby nie ma się do czego przyczepić, ale jednak jest coś, co zgrzyta w całości, na ostatnim etapie, który należy do czytelnika, na etapie czytania.
Jeżeli nie boicie się takich lektur, które są sprzeczne - nudne ale ciekawe, to śmiało sięgajcie po Rozmowy z seryjnymi mordercami. Jakby coś, ostrzegałam Was, że może być średnio i sennie!
Książka ta ma swoje zalety, o których warto wspomnieć. Jest bardzo szczegółowym opisem różnych zwyrodnialców i morderców. Poznajemy ich życie od urodzenia, niejednokrotnie autor analizuje powody ich zbrodni, co jest również ciekawym zabiegiem. W Rozmowach z seryjnymi mordercami brakuje mi jednak samych rozmów, bowiem sięgając po tę pozycję miałam wrażenie, że będą to wywiady ze skazańcami, jednak bardzo się myliłam. Są w niej spisane życiorysy oraz szczegółowe opisy zbrodni w oparciu o korespondencje i spotkania z mordercami.
Nie mogę powiedzieć, że mnie zawiodła powyższa książka, uważam tylko, iż tytuł jest nieco mylący i niejednego czytelnika forma przekazu informacji może odrzucić. Bo treść jest toporna, trudna i nieraz przekazywana w chaotyczny sposób, dużo w niej jest skoków między latami i poszczególnymi wydarzeniami i czasem było mi trudno się połapać w opisywanych zdarzeniach.
Jednak na uznanie zasługuje fakt, że autor, Christopher Berry-Dee, skrupulatnie zebrał informacje o swoich bohaterach. Poświęcił na napisanie tekstu wiele lat i informacje są z pierwszej ręki. Książka Rozmowy z seryjnymi mordercami powstawała długo i widać w niej dopracowanie i dbanie o szczegóły. Pomimo tego, że w Polsce została wydana dopiero w tym roku, to swoją premierę miała już na początku lat dwutysięcznych. Z niektórymi historiami jest tak, że są nieśmiertelne i można po nie sięgać w każdej chwili, i tak właśnie jest z tą pozycją. Późne jej wydanie w naszym kraju nie sprawia, że się ona przeterminowała, jest cały czas aktualna. Tak jak głosi podtytuł Mrożące krew w żyłach studium zwyrodnialców, niejednokrotnie podczas lektury krew może się zmrozić w żyłach, a co wrażliwszy czytelnik może też porzucić tę pozycję. Nie da się ukryć, niemało jest w książce Berry-Dee bestialstwa i obrzydliwych opisów. Oprócz samych zbrodni, momentami zaskakuje też to, jak działa wymiar sprawiedliwości, głównie w Stanach Zjednoczonych, bo tam niejednokrotnie dochodziło do sprzecznych i nielogicznych rozwiązań.
Tak jak wspomniałam, ma ona wiele zalet, jest skrupulatnie spisana, powstawała w dość wyjątkowy sposób, informacje są zbierane z kilku źródeł, takich z pierwszej ręki, więc można im zaufać. Autor analizuje swoich bohaterów, ich dzieciństwo jest szczegółowo oddawane, zbrodnie również nie są za bardzo cenzurowane. Niby nie ma się do czego przyczepić, ale jednak jest coś, co zgrzyta w całości, na ostatnim etapie, który należy do czytelnika, na etapie czytania.
Jeżeli nie boicie się takich lektur, które są sprzeczne - nudne ale ciekawe, to śmiało sięgajcie po Rozmowy z seryjnymi mordercami. Jakby coś, ostrzegałam Was, że może być średnio i sennie!
Szkoda, bo miałam ogromne nadzieje co do tej książki... Jeśli gdzieś w bibliotece natrafię na nią, to sięgnę po nią, tylko tak dla porównania.
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, że ta książka jest tak topornie napisana. Chciałam ją przeczytać, bo fascynują mnie na swój sposób seryjni mordercy i psychopaci. Zastanawiam się często jak tacy ludzie myślą, jak postrzegają świat, co czują... Co mają w głowie? Co sprawia, że postępują w taki, a nie inny sposób? Tytuł faktycznie sugeruje, że w książce znajdziemy wywiady. Szkoda, że jest taki mylący. Ogólnie rzecz biorąc zmartwiłaś mnie trochę. Będę się jeszcze musiała zastanowić nad tą lekturą.
OdpowiedzUsuń