Idąc
do kina na Kształt wody nie wiedziałam czego mam się
spodziewać, jednak oczekiwałam filmu lżejszego, fantastycznego,
czegoś z kategorii Czarownicy która była w jakiś sposób
przerażająca, jednak widok dziecka (od pewnego wieku, oczywiście)
w kinie nikogo nie dziwił. Na Kształt wody z dzieckiem iść
nie można. Na pewno czegoś takiego nie przypuszczałam zobaczyć na
sali kinowej, wyszłam z kina skonfundowana z nawałnicą myśli w
głowie. To Guillermo del Toro w swojej specyficznej formie i wizji
świata, który jest doskonale niedoskonały.
Kształt
wody, to takie soft porno pokazane w bardzo artystycznym obrazku.
Już na wstępie widzimy kobietę masturbującą się w wannie, a
film zdradza widzowi, że jest to rutyna głównej bohaterki, zaraz
obok jedzenia śniadania/kolacji przed wyjściem do pracy. Elisa
Esposito pracuje w tajnym ośrodku badawczym, do którego
przywieziono intrygujący wszystkich obiekt badawczy. Istotę, która
nie jest ani człowiekiem ani rybą, to też nie Syren, bo ma dwie
nogi, jednak oddycha pod wodą. Nikt nie traktuje go z szacunkiem,
oprócz Elisy, niemowy, która z pozoru jest tylko nieśmiała i
grzeczna. Zaprzyjaźnia się ze stworzeniem i między nimi pojawia
się nić porozumienia, potrafi się z nim komunikować, a to się
nie udało wcześniej nikomu.
W
pewnym momencie filmu zastanawiałam się, o czym on właściwie
jest. Czy chodzi o miłość, przyjaźń, czy może o te
niedoskonałości, które każdy z nas ma i próbuje niepotrzebnie
zakamuflować. Jest to jak najbardziej ładny obraz, troszkę
zmysłowy, ale też szczery do bólu za sprawą przyjaciółki
głównej bohaterki, głośnej Afroamerykanki, Zeldy.
Co
mam myśleć o Kształcie wody, sama nie wiem. Nie wiem czy mi
się ten obraz podobał, czy chciałabym wrócić jeszcze kiedyś do
niego. Chyba był to jednorazowy wyskok w takie klimaty i wolałabym
się w nie nie zagłębiać. Film mi się dłużył, ale nie mogę
też powiedzieć, że mnie nudził, bo akcji w nim było sporo, a
zaskoczeń jeszcze więcej.
Na
koniec mogę dodać, że mężowi mojemu ostatecznie produkcja ta się
podobała, bo lubi twórczość Guillermo del Toro i jego zaskakujące
baśniowe wstawki. Jednak nie tego się spodziewał idąc do kina,
był zdziwiony tak samo jak ja, tylko że ja bardziej. Film jest
ładny i wciągający, ale nie zaiskrzyło między nim a mną.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji. ;)
Zachęcam do dyskusji na temat powyższego tekstu! *.*