Niech Was nie zwiedzie letnie zdjęcie z książką, albo mój plecaczek z pandą jedzącą arbuza. Jestem stara i cierpiąca na demencję, bowiem zapomniałam Wam napisać o Dachołazach, jednej z ciekawszych powieści dla młodszych czytelników, jakie miałam okazję przeczytać w 2017 roku.
„ - (...) Et maintenant trzymam cię za tył nocnej koszuli, żebyś nie spadła, a ty zrób krok do przodu.
- Jak duży?
- Mniej więcej długości świni.
Długości świni, pomyślała Sophie. Umrze, bo nigdy porządnie nie przyjrzała się świni.”
Dziewczynka
znaleziona w futerale na wiolonczelę, niesamowita relacja dziecka ze
swym opiekunem i niespodziewane przyjaźnie. Tak w skrócie można
opisać Dachołazy Katherine Rundell. Akcja toczy się między
innymi w Paryżu, ale nie tym utartym, magicznym, tylko tym
skrywającym tajemnice i lekko niebezpiecznym. Głównym tematem
powieści są właśnie tytułowe dachołazy, dzieciaki, których
domem są dachy, a ta wizja jest bardzo smutna.
„Matki to coś potrzebnego jak powietrze i woda, pomyślała. Nawet papierowe, wyimaginowane matki są lepsze niż nic. Matka to miejsce, gdzie można odłożyć serce, Przystanek, na którym można odzyskać oddech.”
Główna
bohaterka i narratorka książki, to Sophie, bardzo mądra
dziewczynka, która się nie poddaje w dążeniu do swojego celu, a
mianowicie, do odnalezienia mamy. Chyba jest jedyną osobą, która
wierzy, że jej rodzicielka nie umarła. Na szczęście u swojego
boku ma opiekuna, z którym ucieka do Paryża i szuka swojej rodziny.
Czy jej się to uda?
Jest
to słodko-gorzka powieść o marzeniach, przyjaźni i niepoddawaniu
się. To nie jest urocza historia dziewczynki poszukującej wrażeń
i przygód, to coś więcej, to wzruszająca opowieść o prawdziwej,
szczerej miłości dziecka do mamy. A temu wszystkiemu towarzyszy
muzyka, piękna, klasyczna muzyka. I książki, które są
wykorzystywane w codziennych czynnościach, takich jak jedzenie. Tak,
książki zamiast talerzy! Te fragmenty bardzo bolały moje serce. ;)
„Nie znosiła listów urzędowych. Wprawiały ją w nerwowość. Podejrzewała, że ludzie, którzy je piszą, mają segregator w miejscu, gdzie powinno być serce.”
Dachołazy
są powieścią nie tylko dla młodszych czytelników, gdyż i ci
nieco starsi odnajdą w niej ukojenie i wiele rzeczy dla siebie. Być
może odnajdą w sobie cząstkę dziecka, albo zobaczą Paryż innymi
oczami. To ciepła książka, w której można się zakochać. Jest w
niej pełno absurdalnych rzeczy i przemyśleń, ale są to takie
absurdy dziecięce, troszkę naiwne, ale i jednocześnie bardzo
dojrzałe.
Serdecznie
Wam polecam książkę Katherine Rundell. Sięgnijcie po Dachołazy,
bo już w marcu będzie miała swoja premierę kolejna powieść
autorki. Ja się nie mogę doczekać! ;)
Wiem komu polecić :)
OdpowiedzUsuń