Przejdź do głównej zawartości

Po co TO wszystko?

WITAM WAS, 

Czytam książkę, recenzuję, wstawiam tekst na bloga, Wy czytacie go (być może), komentujecie i... 
No właśnie, Co dalej?

Czasami nasuwają mi się dziwne przemyślenia. dotyczą one sensu tego, co ja właściwie robię. Uwielbiam czytać książki, uwielbiam! Lubię pisać o nich, bo być może zachęcę kogoś do zapoznania się z jej treścią. Sprawia mi satysfakcję dzielenie się swoją opinią z innymi, z Wami. Jednak nieraz trafia mi się taki okres melancholii, kiedy nie widzę w tym wszystkim sensu. Zastanawiam się, kiedy sobie odpuszczę tę zabawę, kiedy powiem, że już nie chcę się tym zajmować i kontakt z Wydawnictwami ucichnie. Ciężko jest odnaleźć odpowiednią ilość wolnego czasu, żeby zająć się czytaniem danego tytułu, nawet jeżeli mnie interesuje... Nie wiem co wtedy robić. Czuję, że zawodzę tych, dla których mam napisać opinię, a nawet Was, dzięki którym nadal jestem w sieci. Nie lubię odczuwać takiej presji i konieczności czytania i tracenia dnia czy wieczora, które mogłabym spędzić w całkiem inny sposób.

Nie, nie rezygnuję z tego, co robię. Muszę się tylko zdystansować i poukładać swoje priorytety w odpowiedniej kolejności. Też tak macie? Też macie chwile zawahania, beznadziejności i bezsensowności swoich czynów?

POZDRAWIAM, 
KLAUDYNA 

Komentarze

  1. Mnie też się to zdarza, choć nie tak często. Czasem, jak mam gorszy dzień i nie jestem w stanie nic napisać, to siedzę i myślę, po co nakładam na siebie terminy i zobowiązania skoro z natury tego nie cierpię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najważniejsze, moim zdaniem, blogować na luzie. Piszę, kiedy mam ochotę, kiedy jej nie mam - cóż, to nie. Czasami chciałbym więcej czytać i pisać, ale to przede wszystkim rozrywka, trzeba się zająć też sprawami, które są ważniejsze - słowem, kolokwialnym, bez spiny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z pewnością nie Ciebie jedyną nachodzą takie myśli. Każdy ma okres, kiedy zaczyna mieć wątpliwości. No bo w sumie co my z tego mamy? Przede wszystkim dobrą zabawę, rozwijanie swoich zdolności pisania, składania myśli. Dopiero kiedy zaczęłam udzielać się w blogosferze odkryłam ile jest w Polsce osób, które czytają. Wcześniej miałam często uczucie że jestem dinozaurem, jednym z ostatnich. Myślę że każdy znajdzie swoje plusy posiadania bloga z recenzjami.

    Na pewno potrzebujesz troche dystansu, może przystopowania z ilością czytania i pisania? Sama zimą miałam na złapanie oddechu i od bardzo niedawno wracam z nową ilością sił :)

    OdpowiedzUsuń
  4. też tak czasem mam, nieraz brakuje mi czasu na czytanie, zrywam noce bo recenzenckie czekają i też mam ochotę to rzucić, ale po czasie mi przechodzi i dalej mam zapał do blogowania - mój blog i książki do moja przystań, czas tylko dla mnie - życzę powodzenia w przemyśleniach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. chyba każdy tak ma
    także spokojnie
    jeśli masz takiego typu myśli, to może zrób sobie po prostu wakacje od blogowania, odpocznij, nabierz energii i chęci, żeby potem już nie nawiedzały Cię wątpliwości :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że każdy bloger miewa czasem takie momenty zwątpienia, ze mną włącznie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Też tak mam. Bloga założyłam dla samej frajdy jego prowadzenia (nie mieszkam w Polsce więc nigdy nie liczyłam na współprace) i z jednej strony dalej odczuwam sporo satysfakcji choć... też jakiś taki nacisk. Poczucie winy że danego dnia nie wstawiłam żadnej recenzji, nie odwiedziłam dostatecznej ilości blogów a przecież powinnam bo ich właściciele czas na mnie znaleźli. Próbuję zerwać z takim myśleniem i wmówić sobie że to nie tragedia jeśli np przez weekend nowej recenzji nie będzie a zamiast tego zajmę się czymś innym. Zmiana nastawienia wymaga czasu ale myślę że jest wykonalna. Inaczej pewnie pewnego dnia w ogóle zrezygnowałabym z bloga a szkoda by było, bo to mimo wszystko naprawdę fajna zabawa...

    OdpowiedzUsuń
  8. Pewnie, że tak mamy!
    Nie mówię tu tylko za siebie, bo wiele dziewczyn "które czytam" mają podobne uczucia.
    Sama miałam w lutym niemoc czytelniczą. Żadna książka nie potrafiła mnie specjalnie zainteresować, nawet te na które czekałam od dłuższego czasu. ...no może wyjątek to "Marina", co jest jeszcze dziwniejsze, bo to kompletnie nie mój typ literatury.

    Na początku blogowania zachłysnęłam się blogowym światem. Cieszyłam się, że wreszcie odnalazłam się wśród "swoich".
    Gdy pojawiła się współpraca w wydawnictwami to poczułam się jeszcze lepiej. Nie wiem, może poczułam się ważna (w sensie istotna), może nagrodzona za wierność zainteresowań...

    W pewnym momencie jednak też poczułam się przytłoczona, mnogość obserwowanych blogów sprawiła, że po przyjściu z pracy od razu siadałam do komputera, by przeczytać co nowego u blogowych znajomych. Szybko zorientowałam się, że to co miało być moim spełnieniem, nagle stało się obciążeniem. Blogowanie odciągnęło mnie od czytania, bo... zwyczajnie na książki brakowało już czasu. Teraz staram się to wypośrodkować. W ubiegły weekend zaszyłam się z książkami w sypialni i choć wydawać by się mogło, że miałam mnóstwo wolnego czasu to... odpuściłam sobie komputer. Czasem po prostu trzeba odpuścić by nie zwariować.

    Kiedyś każda nowa współpraca z wydawnictwa była dla mnie bardzo ważna i chłonęłam wszystko co się dało. Teraz stałam się asertywna :) Nie spinam się, by recenzować wszystko "co dają" (nie, nie, w moim przypadku wcale nie jest tego tak wiele, a mimo to mi nie żal), sama już przestałam zabiegać o współpracę nawet z wydawnictwami, na których szczególnie mi zależy. Wyjątkiem są wydawnictwa dla dzieci, bo w ten sposób pozyskuję książki dla szkolnej biblioteki.
    Myślę, że nie zmartwiło by mnie jednak nawet to, gdyby wszystkie obszary współpracy zanikły.

    Może czas zrobić sobie "rachunek sumienia" i przeanalizować co w tym wszystkim jest dla nas tak naprawdę ważne? Zwolnić i czytać tylko dla przyjemności? A recenzowanie książek pozostawić jako miły dodatek? - bez wewnętrznego przymusu?

    OdpowiedzUsuń
  9. Moja odpowiedź brzmi dla siebie, dla własnej satysfakcji. Dobieram sobie lektury tak abym nie męczyła się przy ich czytaniu nic na siłę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Każdy ma chwile zwątpienia. Nie poddawaj się - zobacz, jakiego świetnego bloga stworzyłaś. :) Miejsce, które odwiedza tyle osób.

    Myślę, że dobrym rozwiązaniem dla Ciebie byłoby - mimo wszystko - zrezygnowanie ze współpracy. Nie odczuwałabyś presji, czytałabyś w swoim tempie, na przykład książki z biblioteki.

    Trzymaj się i nie poddawaj za nic. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. nie łam się :) oczywiście, że każdy ma chwile zwątpienia, a jeśli ktoś twierdzi, ze nie ma, to po prostu kłamie :)

    OdpowiedzUsuń

Publikowanie komentarza

Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji. ;)
Zachęcam do dyskusji na temat powyższego tekstu! *.*

Zobacz również:

MOPSIK, KTÓRY CHCIAŁ ZOSTAĆ SYRENKĄ | BELLA SWIFT

Urocza, miła, przyjemna, a nawet pluszowa. Tymi określeniami mogłabym opisać kolejną książkę Belli Swift o Mopsiku . W tamtym roku z córką zapoznawałyśmy się z pierwszą częścią przygód Peggy, małej suczki, która została adoptowana przez bardzo sympatyczną rodzinę. I pomimo tego, że od tamtego czasu wyszły jeszcze dwie części o Peggy, nic nie stało na przeszkodzie, aby sięgnąć od razu po część czwartą, bo każdą z historii można czytać osobno. Tym razem nastał koniec roku szkolnego, a co za tym idzie, wymarzone przez dzieci wakacje. Ku uciesze trójki rodzeństwa, Ruby, Chloe i Finna, rodzina jedzie na tydzień nad morze i zabiera ze sobą pieska. W tej części można poczuć wakacyjny, przyjemny klimat, ale też troszkę odczuwalnego smutku, bo mopsik pragnie znaleźć syrenkę, aby uszczęśliwić swoją ludzką przyjaciółkę, Chloe. Czytelnik towarzyszy Peggy w zmaganiach i, niestety bezskutecznych, poszukiwaniach kobiety z ogonem, pomaga suczce pewna zabawna mewa, która rzuca sucharami co i rusz. Ni

PS Kocham Cię - Cecelia Ahern

Cecelia Ahern od 2004 roku jest bestsellerową irlandzką pisarką. Jej debiutem była powieść PS Kocham Cię , która została także sfilmowana. Inne jej książki, to: Na końcu tęczy, Gdybyś mnie teraz zobaczył, Kraina zwana Tutaj, Dziękuję za wspomnienia, Pamiętnik z przyszłości. PS Kocham Cię na mojej półce czekało trochę ponad rok, ale wreszcie udało mi się znaleźć czas na nią i przede wszystkim ochotę. Wiele dobrego słyszałam na temat samej powieści, którą ceniono bardziej niż film powstały na jej podstawie. Ekranizację widziałam wcześniej i zrobiła na mnie duże wrażenie, dlatego zdecydowałam się na zakup tego tytułu. Jakie są moje wrażenia? Przekonacie się w dalszej części tekstu. Główną bohaterką jest Holly Kennedy, pogrążona w żałobie wdowa, która nie może dojść do siebie po śmierci swojego ukochanego. Mimo swojego młodego wieku, ma zaledwie trzydzieści lat, spotkała ją tak wielka tragedia. W swojej sytuacji na szczęście może liczyć na przyjaciół i kochającą rodzinę, ale

Merida Waleczna (2012)

Tytuł: Merida Waleczna / Brave Premiera: 21 czerwca 2012 (świat), 17 sierpnia 2012 (Polska) Produkcja: USA Reżyseria: Mark Andrews, Brenda Chapman Scenariusz: Brenda Chapman, Irene Mecchi, Mark Andrews, Steve Purcell Reżyser dubbingu: Wojciech Paszkowski Dialogi w polskim dubbingu: Jakub Wecsile Bohaterowie: Merida – Dominika Kluźniak I Elinor – Dorota Segda Król Fergus – Andrzej Grabowski Lord Dingwall – Mieczysław Morański Lord MacGuffin – Sylwester Maciejewski Lord Macintosh – Krzysztof Kiersznowski Młody MacGuffin – Cezary Kwieciński Młody Macintosh – Jan Bzdawka Miałam dzisiaj tę przyjemność pójścia do kina ze swoją siostrzenicą. Mamy niedaleko – musiałyśmy tylko wyjść z domu, przejść kilka kroków, przez parking i... już byłyśmy na miejscu w mniej niż minutę. W tak doborowym towarzystwie, każda produkcja wychodzi jeszcze lepiej. A teraz, na świeżo po seansie opowiem Wam o Meridzie Walecznej , która porwała moje małe serduszko. Za