Ostatnio miałam małą przerwę w czytaniu thrillerów i kryminałów, a przecież jeszcze nie tak dawno dałabym sobie rękę uciąć, że to jest mój najukochańszy gatunek literacki. A teraz bym nie miała ręki. Widać, można się otworzyć na inne gatunki, bo czasem po prostu przesyt swoimi ulubionymi tematami (mordowaniem?!) może zacząć doskwierać. Powróciłam w końcu na swoje znane gatunkowe tory i sięgnęłam po audiobook nieznanej mi dotąd autorki, Phoebe Morgan, Idealna opiekunka.
Przyznam szczerze, że całkiem dobrą lekturę znalazłam, aby powrócić do swych czytelniczych korzeni. Słuchałam jej na storytel i bardzo mnie wciągnęła, zwłaszcza, że lektorka, Małgorzata Lewińska, świetnie sobie poradziła z interpretacją i dzięki niej, w pełni mogłam oddać się historii.
Być może opowieść Morgan jest banalna, być może nawet trochę przewidywalna, ale najważniejsze, że dała mi ukojenie i przyjemność z lektury.
Podczas rodzinnych wakacji, do drzwi willi siostry głównej bohaterki, puka policja i aresztuje Calluma Dilona, znaną telewizyjną postać. Jedyne co jego żona rozumie z tego, co policjanci do niej mówią, to imię i nazwisko kobiety, Caroline Harvey. Nie zna jej osobiście, jednak Caroline niejednokrotnie zapełniała jej myśli, bowiem Caroline była, od przynajmniej kilku miesięcy, kochanką jej męża. A teraz nie żyje, a podejrzanym jest Callum, jej niewierny mąż.
W książce Phoebe Morgan są dwie główne bohaterki, które opowiadają swoje historie z własnych, zupełnie różnych punktów widzenia. Przecież w swoim i Calluma życiu odgrywały dwie, zupełnie różne funkcje: żony i kochanki. Narracje są pisane w dwóch osobnych liniach czasowych, co jest dosyć oczywiste, gdyż kiedy poznajemy Sioban Dilon, właśnie jej mąż zostaje aresztowany, a Caroline już nie żyje. Dlatego z kochanką poznajemy jej przeszłość i wydarzenia, które doprowadzają do jej śmierci, a względem Sioban odczuwamy małe współczucie, że musi przeżywać katusze i medialną nagonkę, zwłaszcza, że obok ma naburmuszoną nastoletnią córkę, z którą się (lekko mówiąc) nie dogaduje.

Przyznam szczerze, że całkiem dobrą lekturę znalazłam, aby powrócić do swych czytelniczych korzeni. Słuchałam jej na storytel i bardzo mnie wciągnęła, zwłaszcza, że lektorka, Małgorzata Lewińska, świetnie sobie poradziła z interpretacją i dzięki niej, w pełni mogłam oddać się historii.
Być może opowieść Morgan jest banalna, być może nawet trochę przewidywalna, ale najważniejsze, że dała mi ukojenie i przyjemność z lektury.
Podczas rodzinnych wakacji, do drzwi willi siostry głównej bohaterki, puka policja i aresztuje Calluma Dilona, znaną telewizyjną postać. Jedyne co jego żona rozumie z tego, co policjanci do niej mówią, to imię i nazwisko kobiety, Caroline Harvey. Nie zna jej osobiście, jednak Caroline niejednokrotnie zapełniała jej myśli, bowiem Caroline była, od przynajmniej kilku miesięcy, kochanką jej męża. A teraz nie żyje, a podejrzanym jest Callum, jej niewierny mąż.
W książce Phoebe Morgan są dwie główne bohaterki, które opowiadają swoje historie z własnych, zupełnie różnych punktów widzenia. Przecież w swoim i Calluma życiu odgrywały dwie, zupełnie różne funkcje: żony i kochanki. Narracje są pisane w dwóch osobnych liniach czasowych, co jest dosyć oczywiste, gdyż kiedy poznajemy Sioban Dilon, właśnie jej mąż zostaje aresztowany, a Caroline już nie żyje. Dlatego z kochanką poznajemy jej przeszłość i wydarzenia, które doprowadzają do jej śmierci, a względem Sioban odczuwamy małe współczucie, że musi przeżywać katusze i medialną nagonkę, zwłaszcza, że obok ma naburmuszoną nastoletnią córkę, z którą się (lekko mówiąc) nie dogaduje.

To nie jest książka, z której bohaterami można, albo trzeba, się polubić. Ja z żadną postacią się nie utożsamiałam i nie czułam wobec żadnej przejawów empatii. Mimo to, historia mnie porwała i umiliła czas na przykład, podczas spacerowania. Tak jak wspomniałam wyżej, być może opowieść o tajemniczej śmierci kochanki jest dosyć sztampowa, a wielu rzeczy z pewnością się domyślicie, to jakoś pozytywnie całość mi się poznawało- oczywiście niektórych rzeczy się nie domyśliłam i zostałam zaskoczona.
Pewnie koneserzy kryminałów i thrillerów troszkę pokręcą nosem podczas lektury, ale osoby, które na co dzień nie zaczytują się w tych gatunkach, będą miały przyjemność z czytania. Ja taką miałam i cieszę się, że zdecydowałam się na sięgnięcie po Idealną opiekunkę.
Pewnie koneserzy kryminałów i thrillerów troszkę pokręcą nosem podczas lektury, ale osoby, które na co dzień nie zaczytują się w tych gatunkach, będą miały przyjemność z czytania. Ja taką miałam i cieszę się, że zdecydowałam się na sięgnięcie po Idealną opiekunkę.
Jeśli będę miała możliwość to chętnie po nią sięgnę. Przyjemność z czytania też się liczy. ;)
OdpowiedzUsuń