Tym tytułem kończę wpisy o książkach świątecznych, powrócę z nimi pewnie w listopadzie i grudniu, bo wiem, że na pewno po jakieś klimatyczne, okołoświąteczne lektury sięgnę. Na ten sezon miałam zaplanowanych jeszcze kilka książek, więc pewnie rozpocznę od nich swoją serię świątecznych powieści ;)
Pokój kołysanek to moje pierwsze spotkanie z twórczością Nataszy Sochy, wcześniej nie było nam literacko po drodze, a po powyższy tytuł sięgnęłam w sumie całkowicie spontanicznie, aby umilić sobie czas w trakcie spacerów. Zdecydowanie jest to książka, przez którą zatęskniłam do małego dzieciaczka i miałam ochotę przytulać noworodki, a przy okazji wiele wspomnień wróciło z czasu, kiedy swojego wcześniaczka miałam w pierwszych dniach na rękach. Ach!
Głównym bohaterem powieści Sochy jest Joachim, starszy pan, który postanowił zostać wolontariuszem na oddziale neonatologicznym, gdzie mógłby przytulać noworodki, a także opowiadać im swoje życiowe historie. Mężczyzna wiele w swoim długim i barwnym życiu przygód miał, jednak wśród tego wszystkiego jedna, związana z kobietą, jest tą najważniejszą i wokół niej cała książka się toczy. Tak, chodzi o miłość, która została stracona. Dlaczego? O tym musi Wam powiedzieć pan Joachim.
Oprócz współczesności jest również cała masa retrospekcji w Pokoju kołysanek, a to za sprawą narracji staruszka, który wspomina i nadaje drugie życie swoim historiom opowiadanym maluszkom. Pan Joachim jest samotny, a bycie wolontariuszem, to jakby odkupienie pewnego błędu z młodości. Ale nic więcej Wam nie powiem.
Powyższa powieść jest pełna ciepła i serdeczności, daje ogromną nadzieję. A fragmenty, które dotyczą wydarzeń z lat 50. XX wieku są radosne, chociaż niełatwe, bo dotyczą ciężkich czasów i dotykają całej masy sierot, którym trzeba było pomóc. Kilka zaskoczeń w swojej książce autorka przygotowała dla pana Joachima, a tym samym dla czytelnika. Bohaterów w powyższej powieści jest wielu, jednak wszystkim im towarzyszy właśnie starszy pan, na różnych etapach swojego i ich życia. W książce występują i silne kobiety i zagubieni mężczyźni, a wśród nich jest i świeżo upieczona matka nie dająca sobie nadziei na lepszy czas.
Nie określiłabym Pokoju kołysanek książką typowo świąteczną, choć faktycznie jej akcja toczy się w grudniu. Według mnie jest to zimowa powieść, która daje mnóstwo ciepła i nadziei. Ale taki sam wydźwięk będzie ona miała w upalne dni, bo jest serdeczna i kojąca.
Polecam!
P.S. Jedyne co bym zmieniła, to zakończenie, przesunęłabym je w czasie…
Komentarze
Publikowanie komentarza
Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji. ;)
Zachęcam do dyskusji na temat powyższego tekstu! *.*