Wielki Następca. Niebiańskie przeznaczenie błyskotliwego towarzysza Kim Dzong Una Anny Fifield jest niełatwą lekturą, i sądzę, że osoby o słabszych nerwach będą się irytowały podczas zapoznawania się z jej treścią. Bo autentycznie bolesne jest to, jak się ludzi traktuje w Korei Północnej, jak władza może wszystko i jeszcze przeciętny obywatel będzie mu przyklaskiwał. Bo ciężko się czyta o tym, że ludzie dają sobą tak pomiatać, że nie mają praw i wolności słowa, że wszystko musi być zrobione tak jak władza nakazuje. Bo władza jest święta. Bo władza jest od Boga. A raczej… rządzący jest Bogiem. I w tym przypadku jest nim Kim Dzong Un, najmłodszy rządzący w Korei Północnej, trzeci rządzący z rodu Kimów.
Tak szczerze powiedziawszy, powyższy reportaż jest na tyle obszerny, że nie umiem go określić jako ten, który odnosi się tylko i wyłącznie do jednego, aktualnego władcy. Autorka podejmuje się opisania całej władzy, sposobu mianowania następcy, kreowania ich historii i tego, jak życie rodziny rządzącej różni się od życia zwykłego obywatela. Jak prawo różnie funkcjonuje wobec obywateli, jak media podlegają władzy i nie ma wolności słowa ani nawet wyboru fryzury. Jest też o gospodarce, która kuleje, o marzeniach rządzącego i jego potrzebie poklasku. Na łamach książki Fifield czytelnik poznaje dzieciństwo, dorastanie i etapy edukacji Kim Dzong Una. Wypowiadają się w niej znajomi władcy z lat szkolnych, jego rodzina, ale także osoby, które uciekły do wolności i poczuły się na tyle bezpiecznie, aby o Korei móc coś powiedzieć od siebie. Zaskakujące jest jednak to, że niejednokrotnie o rodzie Kimów to ludzie z zewnątrz wiedzą więcej niż obywatel tego kraju, który ma ograniczony dostęp do wolnych mediów i tym samym rzetelnej wiedzy.
Książka Anny Fifield bardzo obszernie opisuje władzę i jej funkcjonowanie w Korei. Jest to rzetelny reportaż, który czyta się bardzo dobrze, chociaż treść nie jest zbyt łatwa i niejednokrotnie nie jest przyjemna. Czyta się dobrze, ale całość brzmi jakoś bardzo absurdalnie. Jest to tytuł, o którym warto pamiętać i warto po niego sięgać. Polecam.
* * *
Zawsze czytając takie książki czy o Korei Północnej, czy o Chinach, czy nawet krajach arabskich, cieszyłam się, że żyję w bardziej cywilizowanym i wolnym kraju. Ostatnie wydarzenia polityczne pokazują mi, że jednak moje szczęście nie trwało zbyt długo, że bardzo się myliłam. Przykro mi, że rząd aktualnie zajmuje się rzeczami, które nie są za bardzo istotne – jak na przykład zakaz przebierania się w Halloween! Przykro mi, że obywatele naszego kraju patrzą na siebie wilkiem, zamiast porozmawiać o swoich – odmiennych – poglądach w spokoju i z szacunkiem. Przykro mi, że władza znalazła sobie wroga w postaci LGBT i kreuje politykę nienawiści, nazywając to szanowaniem polskiej tradycji i kultury.
Jest mi zwyczajnie przykro.
Książka wydaje się bardzo ciekawa, ale nie wiem czy dałabym radę ją przeczytać. Zbyt dużo emocji by we mnie wzbudziła, bo nie mogę pojąć, jak jeden mały człowieczek może robić z siebie Boga. Podziwiam tych ludzi, którzy w tak ciężkim reżimie funkcjonują, nie mają żadnych praw, nigdy tego nie zrozumiem...
OdpowiedzUsuńNatomiast, jeśli chodzi o ostatnie wydarzenia w Polsce, zostawię to bez komentarza...
Powiem tylko tyle, jestem przeciwna jakimkolwiek podziałom, segregacjom ludzi i jest mi niezmiernie przykro, że do takiej sytuacji doszło w naszym kraju, że nie można się czuć bezpiecznie.
Myślę, że każda książka o Korei Północnej niesie za sobą wiele emocji i może przerażać. Sama nie wiem czy mogłabym w tym państwie mieszkać i pewnie szukałabym ucieczki - ale nie wiem czy starczyłoby mi odwagi.
UsuńRaczej nie planuję czytać tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńŁatwo się ocenia takie książki z perspektywy osoby mieszkającej wolnym kraju... Chociaż Polska to też chory kraj. W inny sposób ale chory. Kto ma choć trochę oleju w głowie i taką możliwość, powinien dawno się stąd wynosić... Co zaś do Korei, myślę, że też byś dawała sobą pomiatać, gdybyś zmuszona była żyć w tak opresyjnym państwie jak Korea Północna... To naprawdę najmniejsze zło. Obozy koncentracyjne, tortury, kara śmierci i więzienia dla rodzin samobójców...
OdpowiedzUsuńSzalenie ciekawi mnie ten tytuł. Jeśli dla Ciebie tematyka ogólnie też jest ciekawa, to polecam Ci "Pozdrowienia z Korei" Suki Kim. Chyba, że już czytałaś.
Faktycznie, perspektywa moja, czy Twoja jest całkiem inna od tej, jaką mają mieszkańcy Korei. Ta książka fajnie pokazuje to, że tam żyją ludzie myślący "normalnie", ale niestety dostosowujący się do warunków. Osobiście mnie Korea Północna przeraża i to o czym piszesz jest... lekko mówiąc, straszne.
UsuńJeżeli Cię interesuje ten tytuł, to polecam bardzo. A "Pozdrowienia z Korei" czytałam już ;)