Nie, w ogóle moja decyzja o doborze lektury nie była pokierowana piękną okładką, w ogóle. ;)
Sage jest osiemnastolatką, która wyjechała do innego stanu na studia. Niby nic dziwnego, naturalna kolej rzeczy, że licealiści idą po szkole na studia. Jednak nie w tym przypadku. Dziewczyna wyjechała z domu w dniu swoich urodzin, bez słowa. Zniknęła, bo chciała się uwolnić. W nowym mieście spotkało ją wiele nieszczęść, jednak są one niczym w porównaniu z tym, od czego nastolatka uciekła z domu rodzinnego. Swój dramat Sage trzymała w tajemnicy, jej mama i siostra nie wiedzą co przeżywała. Nawet nie zwierzyła się swojej najlepszej przyjaciółce, że była notorycznie krzywdzona. Doprowadziło to do stanów lękowym i zwyczajnego strachu przed obcymi mężczyznami. Co dokładnie przeżywała Sage czytelnik jednak może się tylko domyślać, bo nic wprost nie jest napisane.
Życie nastolatki nie jest naładowane tylko negatywnymi emocjami i przeżyciami. W nowym mieście spotyka dziewczynę, z którą dość szybko nawiązuje dobry kontakt a nawet łączy je szybko przyjaźń. A brat dziewczyny okazuje się wielką pomocą w jej stanach lękowych i kołem ratunkowym w ciężkich chwilach.
Tak jak można się domyślić z tytułu, książka Jednak mnie kochaj, jest romansem, ale nietypowym i relacje między bohaterami nie są błahe, a opierające się na wzajemnym zaufaniu i szacunku. Sage nie jest zwyczajną nastolatką, do niej podchodzi się jak do jeża, a inni bohaterowie również nie są zwyczajni, choć na pierwszy rzut oka są zwyczajni, są przewidywalni, a później okazuje się, że mogą swoją osobowością, wyborami czy życiowymi historiami jednak zadziwić. Nie są to oczywiste postaci, co mnie bardzo cieszy. Autorka właśnie fajnie kreuje bohaterów, buduje ciekawe pole do opisywania ich historii, dodatkowo posługuje się całkiem przyjemnym w odbiorze stylem pisania, takim lekkim ale nie infantylnym.
Pora wrócić na Ziemię z tej pięknej tęczy, bo w powyższym tytule nie ma aż tak kolorowo, bo niestety są rzeczy, które mi się nie spodobały. Głównie jednak chodzi mi o zakończenie, które mnie zniechęciło do sięgnięcia po kontynuację. Przeczytałam kilka stron drugiego tomu i jakoś nie kusi mnie do pociągnięcia tematu, co mnie niezmiernie smuci. Zakończenie tomu pierwszego było jednym wielkim bólem dla mnie jako czytelniczki, bo naprawdę sądziłam, że autorka nie będzie robiła dramatów, myślałam, że Kneidl pozwoli normalnie porozmawiać głównej bohaterce z jedną z postaci, a tutaj… rozczarowałam się niepotrzebnym zamieszaniem, na którym (jak przypuszczam) będzie zbudowana druga część historii.
Jednak mnie kochaj, to prawie idealna książka, ale ewidentnie dopełnieniem całości musi być jej kontynuacja, i ja ją przeczytam, tylko potrzebuję chwilki, aby do tego dojrzeć i przeciwstawić się krzyczącym „nie, nie!” głosom w mojej głowie. Mam nadzieję, że moje wszystkie obawy pójdą w kąt, że nic się nie spełni i spotka mnie pozytywne rozczarowanie.
*tak, często wspominam na blogu o legimi (i storytel też), ale nikt mi za to nie płaci ;)
Nie lubię romansideł, ale może być ciekawie :)
OdpowiedzUsuńLegimi to super sprawa. :) Na samą książkę nie mam chęci. New adult to gatunek, w którym się jakoś nie odnajduję, choć teoretycznie kwalifikuję się do grupy docelowej tego typu książek. Niedawno dla jednej książki z tego nurtu zrobiłam wyjątek i starczy mi na dłuuugo. ;)
OdpowiedzUsuńTytuły dla młodzieży bardzo często są powiązanie z pierwszymi miłościami, romansami itp :)0 w tym wieku najwięcej się dzieje i popełnia się najwięcej błędów.
OdpowiedzUsuńPrzy najbliższej okazji postaram się zdobyć książkę, choć nie jestem młoda :))
Nie korzystam z legimi, ale mimo to mogłabym przeczytać ten nietypowy romans. ;)
OdpowiedzUsuńZ Twojej recenzji zapowiada się całkiem ciekawa historia, bardzo chętnie przeczytam 🙂
OdpowiedzUsuń