Ponad
700 stron książki o Leonardo da Vinci. Ponad 700 stron faktów z
życia tego renesansowego mistrza. Ponad 700 stron i zero nudy,
naprawdę. Zazwyczaj widząc takie grubaśne tomy mam odruch strachu
i wycofania, boję się ich, boję się, że nie przebrnę, że będę
czytać na siłę, choć na siłę nie warto czytać niczego. W
powyższym przypadku zaryzykowałam i, kurde, nie żałuję, bo
ciężko było mi się oderwać od lektury.
Nie
da się ukryć, że życie Leonarda da Vinci było bogate i
skomplikowane. Włoski artysta interesował się wieloma dziedzinami
sztuki i nauki, a co najważniejsze, był samoukiem, gardził wiedzą
podaną na tacy, wolał własne obserwacje. Nie był też łatwym w
obejściu malarzem, gdyż nie robił niczego na siłę, a też nie
oddał niczego, z czego nie był w stu procentach zadowolony. Aż
zadziwiające, że parę dzieł jednak ujrzało światło dzienne ;)
„...
da Vinci był leworęcznym homoseksualistą z nieprawego łoża,
wegetarianinem, miewał problemy ze skupieniem uwagi i od czasu do
czasu zdarzało mu się wygłosić herezję. Florencja przeżywała w
XV wieku rozkwit, ponieważ stanowiła azyl dla takich ludzi. Przede
wszystkim jednak nieukojona ciekawość i pasja eksperymentowania
Leonarda przypominają nam, że musimy wpoić, zarówno sobie, jak i
swoim dzieciom, nie tylko wiedzę, ale też przekonanie o
konieczności podawania jej w wątpliwość. Musimy pamiętać o roli
wyobraźni i tak samo jak utalentowani odmieńcy i buntownicy mieć
odwagę, by myśleć inaczej.” - str. 35
Walter Isaacson, autor niniejszej biografii, potrafi zaciekawić czytelnika i sprawić, że temat, który może owego nie interesować – jak zmienianie biegu rzeki – nagle staje się fascynujący. Sama nie sądziłam, że życie Leonarda da Vinci może mnie tak wciągnąć i zainteresować. Cieszę się, że sięgnęłam po tę książkę, bo moja wiedza o dokonaniach tego Włocha była niestety znikoma, a tak poznałam jego osiągnięcia, projekty, które rozpoczął, a sama postać stała mi się bliższa i bardziej zrozumiała.
Tak jak wspomniałam, książka Isaacsona ma ponad 700 stron, ale wciąga i w ogóle nie nudzi. A kiedy czytelnik dochodzi do końca, czyli do śmierci Leonarda... czuje pustkę, jakby stracił kogoś bliskiego. Dzięki temu tytułowi nabrałam chęci na poznawanie życiorysów artystów, natomiast dzięki Becoming. Moja historia postanowiłam poznawać więcej znanych ludzi i ich historii. Muszę sięgać po biografie, koniecznie, i Was do tego też zachęcam!
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji. ;)
Zachęcam do dyskusji na temat powyższego tekstu! *.*