Aktualnie długość przerwy na reklamy między kolejnymi partiami filmów wkurza telewidza, a poszczególne materiały już wychodzą bokiem, bo ileż razy można oglądać reklamę o śnieżnobiałej bieli. Kiedyś było inaczej, kiedyś ludzie domagali się powtórek danego spotu, a klienci prosili producentów, aby zdjąć z wizji reklamy ich produktów, bo… nie mają ich już w magazynach. Takie to były czasy.
Agata Jakóbczak w swojej książce Transformersi. Superbohaterowie polskiej reklamy 80. - 90., pisze o powstawaniu czegoś takiego jak reklama w naszym kraju. Kiedy w Polsce zaczęło pojawiać się więcej różnorodnych produktów, trzeba było zachęcić klienta, ale jak to zrobić, skoro nikt nie wiedział z czym się je reklamę telewizyjną.
Sytuacje przedstawione w książce Jakóbczak, momentami wydają się wręcz kosmiczne, ale można uwierzyć, że tak to wszystko wyglądało. Podczas lektury można również sobie powspominać dawne czasy, czasy młodości czy dzieciństwa, bo niejednokrotnie autorka odnosi się do tego, co w danym momencie było w telewizji i jak wyglądała rzeczywistość. A samych Transformersów czyta się przyjemnie i szybko. Można się śmiać i dziwić jednocześnie.
To chyba coś dla mnie - lata dziewięćdziesiąte moje dzieciństwo i nastoletniość...faktycznie niektóre reklamy czy produkty pamiętam do dziś...obecne reklamy nie są tak kreatywne.
OdpowiedzUsuń