W tej części nastąpiło zwolnienie tempa, ale to nie znaczy, że nic się nie dzieje. Bo dzieje się dużo, ale akcja tu nie jest tak emocjonująca jak w Nocy Kupały, gdzie czytelnik zastanawiał się, komu Gosia podaruje kwiat. W Żercy następują konsekwencje tego, jak został wykorzystany magiczny Kwiat Paproci.
Mieszko wyjechał i nie wiadomo kiedy wróci, ale obiecał, że to zrobi. Gosława co noc ma koszmary związane z Nocą Kupały i niebezpieczeństwami, z którymi musiała się zmierzyć. W Bielinach pojawił się nowy Żerca, który ma zastąpić poprzedniego, tragicznie zamordowanego przez strzygę. Co najgorsze, istoty nadprzyrodzone są brutalnie zabijane, a podejrzenia padają na główną bohaterkę.
W tej części Gosia odkrywa, że podoba jej się bycie szeptuchą, że Warszawa i wieczne życie w biegu przestały ją interesować. W Bielinach czuje się dobrze i jest akceptowana przez mieszkańców. Oczywiście to tutaj dziewczyna ma kontakt z bogami, co nie jest dla niej bezpieczne, zwłaszcza, że Swarożyc, bóg ognia, ma co do niej niecne plany.
W Żercy został zachowany poziom poprzednich części, tylko jest trochę leniwiej, spokojniej. Katarzyna Berenika Miszczuk nieraz zaskakuje czytelnika rozwojem akcji i decyzjami podejmowanymi przez bohaterów. Całe szczęście, Gosia została taka sama, zwyczajna, z możliwością przewrócenia się na prostej powierzchni. Tylko jej hipochondryzm gdzieś zniknął, a raczej znacznie zmalał, natomiast odwaga się zwiększyła.
Tak jak w przypadku dwóch pierwszych części, które muszą być czytane jedna po drugiej, tak samo wydaje się być w dwóch kolejnych tomach. Żerca oraz Przesilenie stanowią całość. Cieszę się zatem bardzo, że serię Kwiat Paproci poznaję z małym opóźnieniem, mając pod ręką wszystkie książki, po które mogę od razu sięgnąć i nie muszę czekać na żadne premiery ;)
Jestem świeżo po lekturze Noc Kupały i już nie mogę się doczekać aż przeczytam Żercę :)
OdpowiedzUsuń;)
Usuń