Sezon
ślubny jest już w pełni, a co za tym idzie, młodzi zamiast
otrzymywania kwiatów w ten szczególny dzień, wymyślają różne
alternatywy dla tradycji. No właśnie, co to może być, co będzie
logicznym pomysłem? I takim, żeby nikogo nie obrazić, bo jednak
kwiaty, to tradycja i na pewno znajdzie się ktoś taki, kto bukiet
podarować będzie chciał.
Sami
ze Zdzichmenem głowiliśmy się i kombinowaliśmy co wymyślić
właśnie zamiast standardowego kwiatka. Zastanawialiśmy się jak
podejść do tematu tak, aby wszyscy byli zadowoleni. Czy
poinformować podczas zapraszania gości o naszej niechęci do
kwiatów? Czy może dodać taką informację na wręczanym
zaproszeniu? A jak ktoś zapyta jaki tytuł chcemy?
Wybraliśmy
drugą opcję, czyli informację wydrukowaną.
Na
naszych ślicznych i słodkich zaproszeniach został wydrukowany
wierszyk, w którym prosimy o książki z dedykacją. Tak, padło na
książki, chociaż inne opcje również wchodziły w grę.
Myśleliśmy nad muzyką, filmami czy akcjami charytatywnymi.
Ostatecznie padło na egoistyczną wersję, tę związaną z
książkami. (Teraz pozostało nam tylko porozumieć się w
sprawie piosenki na pierwszy taniec ;) Macie jakieś propozycje?)
Dlaczego
zdecydowaliśmy się na taki krok?
Kierowały
nami tylko i wyłącznie racjonalne pobudki. Lubię mieć świeże
kwiaty w mieszkaniu, jednak ładniej jest mieć jeden bukiet, a nie
kilka/kilkanaście naraz. Po drugie, jedziemy do innej miejscowości
na nasz ślub i nie będzie jak przewieźć owych kwiatów do naszego
mieszkania. Większość musiałabym zostawić w rodzinnym domu lub
rozdać. Po trzecie, od razu planujemy mały wyjazd, a co za tym
idzie, zanim byśmy wrócili do siebie, kwiaty już by umarły. Nie
nacieszylibyśmy się widokiem i zapachem. Zastalibyśmy katastrofę,
a tego wolelibyśmy uniknąć.
W
związku z tym potrzebna nam była jakaś alternatywa. Alternatywa
dla tych, którzy lubią wręczać kwiaty. I znaleźliśmy właśnie
książki z dedykacją.
Alternatywa
czy obowiązek?
Mam
wrażenie, że jeżeli ktoś wymyśla już zamiennik dla kwiatów,
jest to traktowane jako obowiązek. Skoro młodzi zażyczyli sobie
wino zamiast bukietu, to trzeba to wino kupić. Otóż nie, nie
trzeba. Jest to luźny pomysł tylko dla tych gości, którzy z
pustymi rękoma przychodzić nie lubią lub nie chcą. W naszym
mniemaniu, nie jest to żaden obowiązek. Jeżeli ktoś nie miał
zamiaru kupować kwiatków, nie musi czuć się zobligowany do
podarowania nam książki. Do niczego nie chcemy nikogo zmuszać. ;)
A
jak ktoś zapyta jaką książkę chcemy?
Na
takie pytania trzeba być przygotowanym. Oczywiście stworzyliśmy
listy książek, które chcielibyśmy mieć, a dokładnie trzy listy
;) Jedna moja, druga Zdzichmena, trzecia wspólna. ;) Jednak będą
one wyciągane tylko i wyłącznie w ostateczności. Chcemy, aby
goście sami wybrali dla nas tytuły. Najważniejsza dla nas będzie
dedykacja tak naprawdę. ;) Jeżeli jakiś tytuł nam się powtórzy,
to nic się nie stanie.. Najważniejsze bowiem są dla nas intencje.
Najważniejszą
rzeczą jaką kierujemy się podczas przygotowań do ślubu i wesela,
to luz. Nie jest to takie proste w natłoku przygotowań i tego, co
jeszcze nas czeka, jednak są takie rzeczy, do których można
podejść nieco luźniej. ;) To jest nasz dzień, radosna chwila i
chcemy to przeżyć spokojnie. Nie będziemy się przejmować tym,
czy książka nam się powtórzy, albo czy w ogóle ktoś z lekturą
do nas przyjdzie. Ale jak już ktoś się zdecyduje na książkę,
najważniejsze jest miłe słowo w środku ;) Niczego nikomu nie
narzucamy ;)
W
kolejnych wpisach z serii Książka zamiast kwiatka,
przedstawię Wam pomysły na prezenty książkowe, dla niej, dla
niego i dla nich. ;) Mam nadzieję, że ta mini ślubna seria Wam się
spodoba.
Bardzo podoba mi się ten pomysł :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńSuper pomysł, ale faktycznie lepiej, by się tytuły nie powtarzały :) Obawiam się jednak, że przy takiej prośbie pojawi się najwięcej książek kulinarnych lub kamasutry :P
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że takich książek nie będzie za dużo ;)
UsuńJak się książki powtórzą, to trudno, najważniejsza jest dedykacja ;)
Super sprawa!
OdpowiedzUsuń;)
UsuńTak z innego tematu, to ciekawa jestem jak wyglądają wasze zaproszenia :), moje budziły uśmiech na twarzy każdego kto je dostał :), a potem było pytanie co chcemy zamiast tego kwiatka, można w ogóle jeszcze negatywy kupić itd. Z własnego doświadczenia wiem, że luz bardzo się przydaje, szczególnie wtedy, kiedy nagle wszystko zaczyna się sypać albo się o czymś zapomni. Na przykład byliśmy wstępnie umówieni z dalszym znajomym, że będzie kierowcą dla gości, ale coś mu wypadło i na tydzień przed ślubem robiliśmy poszukiwania kierowcy.
OdpowiedzUsuńNa pewno swego czasu pokażę nasze zaproszenia ;)
UsuńNo tak, szukanie kierowcy na ostatnią chwilę musiało byc stresujące ;) My prawdopodobnie będziemy mieć dwóch, ale jak będzie ostatecznie, nie wiem ;)