Po książki fantastyczne sięgam
bardzo rzadko. Zdecydowanie wolę coś bardziej realnego i
przypuszczalnie, mogącego wydarzyć się w prawdziwym życiu. Jednak
W sieci umysłów,
czyli pierwszy tom serii Doktryna nieśmiertelności
przykuł moją uwagę i w taki
oto sposób, spróbowałam czegoś dla siebie nowego.
Książka rozpoczyna się
samobójstwem, którego świadkiem jest główny bohater, Michael.
Nie może się po tym otrząsnąć i zawiadamia o zdarzeniu swoich
przyjaciół. To co widział chłopak nie miało miejsca w realnym
życiu, tylko w VirtNecie, wirtualnej rzeczywistości, jednak śmierć,
której był świadkiem, niestety miała miejsce naprawdę. Niedługo
później zostaje poproszony o pomoc w sprawie schwytania mordercy,
czającego się pośród gier. Brzmi dziwnie, prawda?
Świat wykreowany przez Jamesa
Dashnera jest dość specyficzny, bohaterowie spędzają więcej
czasu w VirtNecie niż w prawdziwym życiu, a gry osiągnęły poziom
RZECZYWISTOŚĆ. Wszystko, co dzieje się w sferze gry, odczuwa
gracz, gdyż podczas owej rozrywki nie siedzi na fotelu, tylko leży
w tak zwanej trumnie i jest podłączony do aparatury. Michael jest
dobrym graczem, ale również świetnym hakerem, przez co właśnie
został poproszony (delikatnie powiedziawszy) o pomoc w misji. Razem
ze swoimi przyjaciółmi, z którymi nigdy nie widział się na żywo,
poszukują mordercy. Jednak to jest niebezpieczna rozgrywka, którą
ciężko będzie im przejść.
W sieci umysłów, to bardzo
dobrze napisana książka, która wciąga i często zaskakuje. Pomimo
iż występuje w niej wiele nowości i inna rzeczywistość,
czytelnik łatwo odnajduje się w niej i z chęcią śledzi
poczynania bohaterów. Jest to zdecydowanie lektura o nastolatkach
dla nastolatków, jednak niejeden dorosły znajdzie pewne ukojenie w
niej, zwłaszcza, że sam podjęty przez Dashnera temat jest
uniwersalny i raczej nie infantylny. No cóż, autor potrafi zdziwić
swojego odbiorcę, a zakończenie, które w tej części zgotował,
zamurowało mnie. Powieści niczego nie brakuje, jest intrygująco,
jest tajemniczo, a przede wszystkim jest w niej wartka akcja. Nie ma
nudy, nie ma na nią czasu, bo jest misja do wykonania i wiele kłód
rzucanych pod nogi bohaterów. Dzieje się i dobrze się to czyta.
Przede mną lektura kolejnej części
z cyklu Doktryna nieśmiertelności
i z chęcią po nią sięgnę. Myślę, że nawet takie osoby jak ja,
które rzadko (a nawet baaardzo rzadko!) mają styczność z
fantastyką, odnajdą się w W sieci umysłów
i zainteresują się tą serią, bo naprawdę warto!
Świetny cykl.
OdpowiedzUsuń