Za każdym razem, kiedy czytam książki poruszające temat Korei
Północnej, nie mogę wyjść z szoku. Każdy kolejny tytuł o tej
tematyce zadziwia mnie coraz bardziej i coraz mocniej dołuje.
Dlaczego sytuacje polityczne i życiowe nie mogą być podobne we
wszystkich państwach? Dlaczego zwykli obywatele muszą cierpieć
przez fanaberie jednego wodza?
Książka Pod jednym niebem Josepha Kima jest przede wszystkim
o dorastaniu. Ale nie o takim zwykłym dorastaniu, o pierwszych
miłościach i kaprysach młodości. Maczek miał niewątpliwego
pecha, gdyż musiał zmagać się z wielkim głodem. Musiał
obserwować, jak moralność obywateli Korei Północnej zanika i
tworzy się pewna przestępczość.
„Pod koniec lat 90. moralność po prostu tam nie istniała. Mój ojciec był wysoce moralnym człowiekiem, ale co moralnego jest w przyglądaniu się, jak twoje własne dzieci chodzą głodne?”
Na początku myślałam, że to będzie książka o odzyskanej
wolności, o tym, jak autor książki chciał się wydostać ze
swojej strasznej ojczyzny. Ale nie, a przynajmniej nie do końca. W
Pod jednym niebem mamy przede wszystkim opisany owy głód i
szukanie jedzenia, a nawet walkę o przetrwanie. To nie jest prosta
książka, to raczej tytuł, który w pewien sposób dołuje
czytelnika i przytłacza podjętym tematem. Jednak w trakcie lektury,
można podziwiać tego małego chłopca, później nastolatka
rozbójnika, który znalazł w sobie wiele siły, aby wydostać się
z Korei. Nie miał okazji poznać normalnego życia, szczęścia
rodzinnego. Niby poruszył kwestie tego, jak żyli z rodzicami i
siostrą przed głodem, jednak był wtedy bardzo mały. I czy można
właśnie takim wspomnieniom w pełni zawierzyć?
„Czemu nasze życie tak bardzo się zmieniło? Czemu nie mogliśmy się przyjaźnić?
Ale życie Kim Ila nie zmieniło się wcale, uświadomiłem sobie z goryczą. W tamtej chwili nienawidziłem świata za to, co stało się ze mną i moją rodziną.”
Joseph Kim stworzył bardzo poruszającą opowieść o swoim
dorastaniu. Pomimo tego, że jest to historia autentyczna autora, to
ma się wrażenie, że czyta się coś nieco lżejszego, bo właśnie
takim lekkim stylem całość została napisana. Czyta się to dobrze
i szybko, gdyż narracja jest dobrze poprowadzona, a jeden rozdział
zachęca do natychmiastowego przeczytania kolejnego. Od lektury
ciężko się oderwać.
Osobiście bardzo lubię czytać o Korei Północnej i z chęcią
sięgam po literaturę faktu. Jednak za każdym razem myślę sobie,
że to ogromna tragedia, iż w ogóle taka literatura musiała
powstać, że takie historie naprawdę miały (i mają nadal!)
miejsce. Joseph Kim (Maczek) miał pewne szczęście i się wydostał
z piekła, jednak wiele musiał poświęcić dla swojej wolności.
Nie będę Wam zdradzać nic więcej, bo po prostu warto przeczytać
Pod jednym niebem. Polecam serdecznie!
Interesująca recenzja, książka mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuń