HANNA SAMSON | DOM WZAJEMNYCH ROZKOSZY | WYDAWNICTWO CZARNA OWCA
Polska literatura, jak i ta o tematyce erotycznej rzadko goszczą w
moich rękach. Tym razem skusiłam się na całkiem ciekawą powieść
o gorącym show telewizyjnym, w którym uczestnicy mają opowiadać
pikantne historie ze swojego życia.
Tak, ludzie chcą więcej i więcej, i aby zasłynąć w show
biznesie zrobią wszystko. Książka zapowiadała się naprawdę
ciekawie, myślałam, że będą w niej przekraczane bariery
wstydliwości, a tymczasem Hanna Samson, pisarka i psycholożka,
zaserwowała mi całkiem płaską i niezbyt naturalną historię.
Przyznam szczerze, że w ogóle nie umiałam się w nią wczuć,
bohaterowie wydawali mi się tacy sztuczni, zwłaszcza MacPenis i
MacCipka, którzy byli glosami prowadzącymi całe to odważne show.
Fabuła Domu wzajemnych
rozkoszy
bardzo mnie zaintrygowała, zwłaszcza motyw z szaleństwem świata
oraz tym, iż jedna uczestniczka w pewnym momencie ginie. I
faktycznie zginęła, na sto stron przed zakończeniem tej książki.
I powiem, że zginęli też inni, jednak było to tak dziwnie
napisane, że nie odczuwało się żadnej czającej grozy. Niby było
dochodzenie, ale nic z tego, żadnej ciekawości mojej nie
zaspokoiło. Również historie uczestników programu nie były jakoś
szczególnie ciekawe, poniekąd miały być dość niewinne, ale były
za bardzo o niczym. Nie wciągnęły, nie zarumieniły policzka, za
bardzo zostały odwlekane i traktowały o życiu bohaterów, aniżeli
ich przygodach.
Myślałam,
że książka Hanny Samson bardziej przypadnie mi do gustu, że
odkryje przede mną ludzką naturę i zanikanie barier prywatności,
ale się rozczarowałam. Nie uważam tej lektury za najgorszą,
jednak nie do końca mi się spodobała. Autorce oczywiście nie
mówię nie, gdyż wiem, iż stworzyła kilka ciekawych historii
takich jak Wojna
żeńsko-męska i przeciwko światu
czy Zimno mi,
mamo.
Za książkę dziękuję:
Wstyd się przyznać, ale o tej książce wspominałam już w swoim stosie czerwcowym, że kończę tę lekturę i tak właśnie było. Jednak miałam w lipcu postój jeśli chodzi o pisanie. Wstyd mi bardzo. Tymczasem zapraszam do zapoznania się z moim stosem czerwcowym, a lipcowy na blogu ukaże się już niebawem.
Zastanowię się nad tą lekturą :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńHmm.. tytuł mnie zaciekawił.. jednak sama fabuła do mnie nie przemawia.
OdpowiedzUsuńJest to ciężka do określenia fabuła i nie każdego musi zainetresować. :)
UsuńMam pewne obawy, ponieważ "Wojna żeńsko-męska" zupełnie nie przypadła mi do gustu...
OdpowiedzUsuńA ja nie miałam jeszcze styczności z inna twórczością tej autorki i chciałabym zobaczyć jak odbiorę inne jej książki.
UsuńMacPenis i MacCipka !!! No nie! Toż to czysty absurd ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście lubię naszą rodzimą literaturę, jak również chętnie czytuje erotyki, ale skoro twoim zdaniem powyższa książka zawiera płaską i niezbyt naturalną historię, to ja jednak spasuje, gdyż ufam twoim osądom.
Absurd, ale miało być tak kontrowersyjnie. :P
UsuńTę książkę dostałam od koleżanki, która nie mogła jej strawić. Mnie niestety też nie podeszła :(
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że to nie jest książka dla każdego po prostu ;)
UsuńRaczej nie dla mnie, odpuszczam :)
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
Usuń