USA | DRAMAT | 2014
REŻYSER: RANDALL WALLACE
Tego, że uwielbiam sięgać po historie prawdziwe chyba nie muszę
powtarzać. Jednak to zrobię. Naprawdę cenię sobie historie, które
miały miejsce naprawdę i przeżyli je fizyczni, realni ludzie.
Kiedy usłyszałam o filmie Niebo istnieje ... naprawdę
nie wiedziałam, iż jest to opowieść oparta na faktach, ale jak
tylko ta informacja do mnie dotarła, musiałam zobaczyć tę
produkcję.
Rodzina, o której jest ten film,
wcale nie jest taka zwyczajna. Może nie mają dużo pieniędzy, a
długi się u nich piętrzą, to charakteryzuje ich wielka miłość
oraz religijność. Głowa rodziny, Todd Burpo jest pastorem, ale
również strażakiem, złotą rączką jak i trenerem. Mają dwójkę
dzieci, starszą dziewczynkę, Cassie oraz synka Coltona. Najpierw na
głównych bohaterów czekają nieszczęśliwe wypadki w postaci
kontuzji Todd'a, a później już poważniejszy problem, czyli
choroba Coltona. Niby niewinnie się zaczęło, wyglądało jak grypa
żołądkowa, ale rozwinęło się w niebezpieczną stronę i
chłopczyk trafił na stół operacyjny, gdzie walczył o życie.
Kiedy Colton wyzdrowiał, zaczął
opowiadać o niebie. O dziadku, którego nigdy nie poznał. Zwierzał
się swojemu ojcu z tego co widział po drugiej, lepszej stronie, a
ten mu wierzył. I chciał, aby mieszkańcy miasteczka również
uwierzyli w historie jego syna, o aniołach i niebie, które istnieje
naprawdę.
Historia może się na pierwszy
rzut oka wydawać piękna i wzruszająca. Może poniekąd właśnie
taka jest. Jednak przede wszystkim, jest to opowieść ciężka i
trudna. Przez to, co mówi mały Colton, cała rodzina cierpi. Media
interesują się nim, co nie podoba się każdemu. W małżeństwie
następuje kryzys, a wierni odchodzą od kościoła. A wszystko miało
wyglądać całkiem inaczej.
Film jest emocjonujący i
poruszający. Zaletą są pięknie wykonane zdjęcia, może bez
malowniczych widoków, jednak są one bardzo klimatyczne i pasujące
do całości. Również muzyka jest idealnie skomponowana z klimatem.
Nie można wspomnieć oczywiście o aktorach. Mały Colton, czyli
Connor Corum skradł moje serce swoją dziecięcą niewinnością i
tym, jak trudną miał rolę. Greg Kinnear (pastor Todd Burpo)
stworzył naprawdę autentyczną postać mężczyzny, który stoi na
granicy wiary i swoich poglądów. Jest to trudna kreacja, z którą
aktor poradził sobie naprawdę dobrze. Na koniec chciałabym
powiedzieć o Kelly Reilly, którą widziałam już w wielu różnych
rolach, i która za każdym razem mnie zaskakuje i coraz bardziej ją
lubię i mnie oczarowuje swoją osobą. Uważam, że jest to trochę
niedoceniona aktorka, która świetnie wciela się w powierzone jej
postaci, ale nie widać jej raczej na dużym ekranie, w bardziej
popularnych filmach. W Locie była świetna i tutaj również,
naprawdę genialnie sobie poradziła.
Na pewno chciałabym przeczytać
książkę, na której podstawie powstał ten film. Chcę poznać
głębiej całą historię, bo podejrzewam, iż ta produkcja nie była
w stanie przekazać wszystkiego oraz oddać całości emocji. Jeśli
chodzi o Niebo istnieje ... naprawdę,
mogę serdecznie polecić wszystkim, którzy cenią sobie autentyczne
historie i lubią się wzruszać. Bo nie ukrywam, trochę łez mi z
oczu poleciało podczas seansu.
No i już się wzięłam za film :3
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym przeczytać tę książkę :)
OdpowiedzUsuńKiedy zobaczyłam zwiastun tego filmu, wiedziałam, że chcę go obejrzeć. Jednak będę chyba zmuszona poczekać, aż ten film wyjdzie na DVD :)
OdpowiedzUsuńWidziałam film. Podobał mi się, naprawdę oglądało się go bardzo przyjemnie. Za aktorką nie przepadam, ale cały film oceniam bardzo pozytywnie. I myślę, że jest to zasługa chłopczyka, który grał Coltona. Dziecięca szczerość i ufność. Coś pięknego.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym filmie, miałam dylemat, bo nie umiałam znaleźć żadnego filmu, który można by obejrzeć, a tu taki post, już wiem co wieczorem sobie obejrzę
OdpowiedzUsuń:)
Niedawno przeczytałam książkę i jestem pod ogromnym wrażeniem. Film na pewno niedługo obejrzę ;)
OdpowiedzUsuń