CARLA VAN RAAY | BOŻA LADACZNICA | WYDAWNICTWO BUCHMANN
Jak bardzo jesteśmy w stanie
zaangażować się w życie innego człowieka? Śledzić jego każdy
ruch i wysłuchiwać nawet te najskrytsze sekrety? Ostatnimi czasy
przyglądałam się spowiedzi pewnej, bardzo zaskakującej kobiety.
SPOWIEDŹ, nie wiem czy to odpowiednie słowo, zważywszy na
przeszłość Carli van Raay. Jednak jest to bardzo adekwatne i
oddające sens stwierdzenie...
Carla van Raay, nie miała łatwego
dzieciństwa. Urodziła się jako pierwsza z dziesiątki rodzeństwa,
a rodzice pokładali w niej nadzieję, że będzie idealnym dzieckiem
i najlepszą córką. Jednak, czy dziewczynka ta uniosła na swoich
barkach tak potworne oczekiwania? Molestowana przez swojego ojca, a
także potrzebująca większej uwagi matki, przeszła przez okres
dorastania. Żyjąca w ciągłej świadomości swojej porażki
egzystencjalnej odnalazła Jezusa, a później wstąpiła do zakonu
FCJ. Ale to nie było proste. Musiała się podporządkować,
wyciszyć swoje emocje, a także znosić dziwne kary swoich
przełożonych.
Ale kiedy jest ten moment, żeby
powiedzieć całemu światu, że to koniec, że biorę sprawy w swoje
ręce? Siostra Mary Carla zrzuciła habit ze swoich ramion i w ogóle
nieprzystosowana do życia we współczesnym świecie wkracza w nie
bardziej lub mniej pewnym krokiem. Droga, którą sobie kobieta
wybrała nie jest prosta, a nawet ciągle się komplikuje i ma ogrom
zakrętów. Ale Carla nie poddaje się, jest żoną, matką, a także
świetną kochanką. Jednak ciągle – jak dla mnie – nie rozumie
tego, co ją otacza. Wybrała dla siebie zawód kontrowersyjny, ale
został on tak przedstawiony, że nie odczuwałam żadnego
zniesmaczenia. Wręcz przeciwnie, kibicowałam bohaterce, wiedząc,
że te wydarzenia miały miejsce w przeszłości, że moje
zaangażowanie nic nie da, a to co czytam, to nie wymyślona postać
i jej wyimaginowana przestrzeń.
Nie jestem od tego, aby oceniać tę
historię. Jest to autobiografia, są tutaj wspomnienia, ból i
rozdrapywanie starych ran. Emocji i wrażeń nie brakowało tej
kobiecie, jednak na ile my, czytelnicy jesteśmy w stanie jej zaufać,
to inna kwestia. Absolutnie nie podważam autentyczności książki,
wywołała u mnie skrajne uczucia. Dryfowałam pomiędzy
zaskoczeniem, poprzez złość i rozdrażnienie aż do euforii czy
współczucia. Tak wiele otrzymałam, tak wiele przeżyłam poprzez
Carlę, która rozebrała się przed czytelnikiem, nie zostawiając
dla siebie skrawka intymności. Kobieta naprawdę w malowniczy i
poukładany sposób przedstawiła się odbiorcy, opowiedziała o
sobie i swoim nieprostym życiu. Było mi wstyd momentami, że to
czytam, jednak z drugiej strony, tak bardzo byłam ciekawa co jeszcze
los przyniesie pisarce. Język jest tutaj prosty, czasami ostry. Z
kart książki bije zarówno siła, zdecydowanie jak i naiwność i
zagubienie.
Osobiście dziękuje autorce za
wielość otrzymanych emocji. Tego typu książki otwierają oczy i
potrafią zburzyć stereotypowe poglądy na temat świata. Tym razem
lekcją było prawdziwe życie w zakonie jak i to w szorstkim
świecie. Nie jest to pozycja, którą można oceniać według skali.
Jest to poukładane chronologicznie życie. Czy polecam? Oczywiście.
Ale tylko tym, którzy są otwarci na taką tematykę, którzy lubią
czytać o faktycznych wydarzeniach, niekoniecznie kolorowych i
radosnych...
Za książkę dziękuję:
Książka na pewno warta uwagi, ale nie wiem czy obecnie mam ochotę na taką literaturę.. zapamiętam jednak tytuł.
OdpowiedzUsuńNie zawsze ma się ochotę na każdy typ książki. Ale jak tylko najdzie Cię ochota na biografie, to polecam ten tytuł.;)
UsuńŚwietna recenzja. Szczególnie twoje zdjęcia podziałały bardzo wymownie na moją wyobraźnie i już nie mogę się doczekać, kiedy sama zacznę czytać ,,Bożą ladacznicę''.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Osobiście polecam. ;)
UsuńŚwietna recenzja :)
OdpowiedzUsuń;)
Usuń