Nie
tak dawno temu miałam okazje czytać pierwszą cześć serii
Pocałunek
anioła.
I jak dla mnie, zakończyła się w bardzo newralgicznym miejscu,
przez co musiałam dosłownie szybko zapoznać się z Potęgą
miłości.
Kolejny raz autorka, pisząc pod pseudonimem Elizabeth Chandler,
zaskoczyła mnie rozwinięciem akcji i samą kreatywnością. Ale
wszystko po kolei...
Tristan jest aniołem i
wyznaczył sobie za cel, dowiedzenie się tego, kto czyhał na jego
życie i jego ukochanej. Dodatkowo, chce przywrócić Ivy wiarę w
anioły, bowiem straciła ją, kiedy jej chłopak umarł. Dziewczyna
nie może się do końca odnaleźć w nowej sytuacji, w trudnych
chwilach pomagają jej oddane przyjaciółki. Jednak szczególnym
opiekunem nastolatki okazał się jej przyszywany brat, Gregory,
który uważa, jakoby dobrze wiedział, co ona czuje, bowiem niedawno
stracił swoją matkę. Ale czy na pewno te dwa cierpienia są
równomierne? Tristan w tym czasie próbuje się zbliżyć do
Philipa, który chce przekonać swoją siostrę o istnieniu aniołów
– opiekunów.
Książka jest mała
gabarytowo i czyta się ja błyskawicznie. Dodatkowo historia jest
wciągająca, a czytelnik śledzi ją z pewną ciekawością. Tak jak
już wspominałam przy poprzedniej części, moim zdaniem książki
te powinny zostać połączone ze sobą. Pocałunek anioła
skończył się w sumie wtedy, kiedy powinien się tak naprawdę
dopiero rozwinąć. Autorka potrafi budować napięcie i
zainteresować odbiorce, ale po co rozbijać te opowieść na cztery
części?
Na pewno w Potędze miłości może irytować Ivy. Jest to infantylna nastolatka, która jest łatwowierna i płytka. Ma dwie przyjaciółki, a także zdobywa nowych znajomych, z którymi nie czułaby się dobrze wcześniej, przed wypadkiem. Jej przyrodni brat chce zdobyć jej zaufanie i ciągle oferuje jej swoja pomoc, ale czy na pewno ma dobre intencje?
Zawsze tak bywa, że
recenzja drugiej części, a później kolejnych, jest krótsza, gdyż
nie chce się zbyt wiele odkryć przed osobami, które jeszcze ich
nie przeczytały. Jednak reasumując, to co napisałam wyżej,
stwierdzam, iż seria jest warta uwagi i nie tak naiwna, jaka może
się wydawać na początku. Jest prosta w odbiorze i słodko
wyglądająca, jednak treść może magnetyzować. Osobiście, mam
nadzieję, że niebawem będę miała okazję na przeczytanie dwóch
następnych tomów, bowiem chcę się dowiedzieć, co czeka Tristana,
którego bardzo polubiłam.
Za książkę dziękuję:
bardzo fajna okładka - muszę jakoś zapoznać się z tą serią tym bardziej że uwielbiam anioły i historie z nimi związane :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam czytać 4 tom p.t. "Wieczna tęsknota" i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że im dalej, tym gorzej. Ta historia powinna się dawno zakończyć, a teraz ciągnie się w nieskończoność, a autorka bezsensownie naciąga wątek. Do tego wszystkiego Ivy denerwuje jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe. Z niecierpliwością czekam, aż ta cała historia po prostu się skończy ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż. Wychodzi na to, że będę musiała rozejrzeć się za pierwszym tomem :)
OdpowiedzUsuńSerię mam w planach, ciekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuńPierwsza część mnie nie zachwyciła, ale sam pomysł wydał mi się nawet ciekawy. Dlatego mam zamiar pokusić się na ten tom i mam nadzieję, że będzie trochę lepiej :)
OdpowiedzUsuńbrzmi ciekawie, muszę się rozejrzeć na pierwszą częścią :)
OdpowiedzUsuń