„Wciąż w różnych grupach społecznych pokutuje przekonanie o tym, że ofiara gwałtu musiała sprowokować sprawcę, że bitej żonie najwyraźniej odpowiada związek z oprawcą albo że dziecko musiało sobie zasłużyć na solidne lanie. Moc tych stereotypów zdaje się nieco słabnąć, jednak wciąż są istotną siłą kształtującą poglądy dużej części społeczeństwa. Trudno się zatem dziwić, że ofiary zgwałceń czy przemocy w rodzinie z tak dużym oporem opowiadają o tym, co je spotkało, lub nie mówią o tym wcale.” *
Gwałt polski Mai Staśko i Patrycji Wieczorkiewicz, to poruszający emocjonalne struny czytelnika reportaż o przemocy wobec kobiet, o niedziałającym prawidłowo systemie prawnym, który stoi po stronie oprawcy a nie ofiary. Powyższa książka jest przerażająca z punktu widzenia czytelniczki, obywatelki, a przede wszystkim – kobiety.
Piszę kobiety, bo to właśnie o napaściach na tle seksualnym na kobiety jest ta książka, jednak wiadomo doskonale, że i mężczyźni mogą być ofiarami.
Gwałt polski jest o jednorazowych, przypadkowych napaściach, jest o wykorzystywaniu przez znane ofierze osoby, jest również o wieloletnich wykorzystywaniach i znęcaniach się także na tle psychicznym. Oprócz paraliżujących opisów napaści, w książce jest wiele fragmentów z rozpraw, które można określić jako żałosne tudzież żenujące, ale przede wszystkim są to rozprawy, które powinny odbyć się w inny sposób, rozprawy, które nie miały w sobie szacunku do ofiary.
W jakim my kraju żyjemy, że to ofiara musi dowieźć tego, iż została zgwałcona, że jest niewinna, że nie skusiła niczym swojego oprawcy?! Dlaczego to gwałciciel nie musi się tłumaczyć przed sądem i przekonywać, że jest niewinny? Dlaczego, to kobieta zostaje na lodzie, bez pomocy?
Gwałt polski, to książka, która zostawia czytelnika z całym ogromem pytań, a także z nadzieją, że nigdy, ale to NIGDY ja ani nikt z mojego otoczenia nie będzie ofiarą. Okropnie się czytało tę książkę, ale wiem, że są to rzeczy, o których trzeba czytać, a także których występowania należy mieć świadomość. Najcięższe chyba były dla mnie te rozdziały, w których do głosu dochodziły nastolatki, które nie mogły liczyć na pomoc rówieśników, a nawet rodziców, które były manipulowane przez swoich partnerów-oprawców. Najgorsze były komentarze sędziów, psychologów, stróżów prawa, oceniających wygląd, ubiór czy postawę ofiar, zamiar skupić się na tym co najważniejsze - czynie, który nie powinien mieć miejsca.
Każdej osobie, która zechciała podzielić się swoją historią, dziękuję. Mogę się tylko domyślać, jak ciężki jest to temat i jak potwornie boli rozdrapywanie ran na nowo. Mnie, jako czytelniczkę, powyższa książka potwornie bolała, więc nawet nie wyobrażam sobie tego (a nawet nie próbuję!), co wszystkie osoby opowiadające swoje historie, musiały przeżyć i nadal przeżywają.
Nie dodaję tutaj już niczego, z mojej strony mogę jedynie Was zachęcić do lektury, jeżeli jesteście na siłach, aby zgłębić temat gwałtów. Ja byłam gotowa, ale i tak była to dla mnie ciężka książka. Ciężka, ale cholernie dobra, ważna i potrzebna.
*cytat z Gwałt polski M. Staśko, P. Wieczorkiewicz
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji. ;)
Zachęcam do dyskusji na temat powyższego tekstu! *.*